Hyundai w zamian za te pieniądze uzyskał wyłączność na realizację siedmiu projektów inwestycyjnych w Korei Północnej. Czung odmówił podania szczegółów, zasłaniając się tajemnicą handlową, a także wykorzystaniem informacji przez konkurencję - firmy z Japonii i krajów zachodnich.
Wcześniej też kończący kadencję prezydent Korei Południowej Kim De Dzung przeprosił za skandal finansowy, związany z przekazaniem dużych sum do Korei Północnej, twierdząc, że te pieniądze miały pomóc "w promocji pokoju i gwarantować interesy narodowe". "Unikalny charakter stosunków międzykoreańskich zmusił mnie - jako szefa państwa - do podejmowania wielu bardzo trudnych decyzji" - powiedział Kim De Dzung po otrzymaniu rządowego raportu na temat afery.
Rzecznik prezydenta-elekta Ro Mu Hiuna, mającego objąć urząd w końcu miesiąca, tak skomentował aferę: "Cała sprawa dowodzi, że największy sukces tego rządu - szczyt koreański - został kupiony za pieniądze".
Afera została nagłośniona, gdy w styczniu południowokoreańska firma audytowa wykryła, że jedna z filii korporacji Hyundai przelała do Korei Północnej tuż przed "historycznym szczytem" sumę 192 milionów dolarów. Następnie okazało się, że faktycznie Seul zapłacił Phenianowi 500 mln dol. Śledztwo w tej sprawie zostało wszczęte jeszcze w ubiegłym roku; wyciszono je jednak w obawie przed wybuchem skandalu przed wyborami prezydenckimi w Korei Południowej. W ostatnim czasie opozycja ponownie nagłośniła sprawę, twierdząc, że łapówka została wypłacona przez Koreański Bank Rozwoju w zamian za zgodę Phenianu na szczyt. Pierwszy przekaz miał zostać dokonany na tydzień przed spotkaniem liderów obu Korei w Phenianie na określonym jako historyczny szczycie (15 czerwca 2000 r.).
Hyundai od 1998 r. prowadzi interesy z Koreą Północną za pośrednictwem kilku spółek o kapitale mieszanym. M.in. realizowany jest - bez powodzenia - projekt rozwoju turystyki, a także budowy strefy przemysłowej na północy KRLD. Działania koncernu Hyundai wspierał finansowo - w formie licznych kredytów - rząd.
sg, pap