Turystom korzystającym z usług polskich biur podróży grozi powtórka czarnego scenariusza z zeszłego roku - wynika z informacji "Metra".
W zeszłym roku w środku sezonu kilkanaście działających w Polsce biur podróży ogłosiło bankructwo. Turyści zostali za granicą, za ich powrót do kraju płacili - pieniędzmi podatników - marszałkowie województw, w których upadłe biura działały.
Kierowane przez Joannę Muchę (PO) Ministerstwo Sportu i Turystyki zapowiadało zmianę przepisów. Turystów miał chronić specjalny fundusz turystyczny - miały być z niego opłacane powroty wczasowiczów do kraju w sytuacji upadku biura podróży.
Do tegorocznych wakacji przepisy nie zostaną zmienione - przyznała teraz minister Mucha.
Jak pisze "Metro", z deklaracji marszałków województw wynika, że w tym roku nie zamierzają oni przeznaczać publicznych pieniędzy na ściąganie pechowych turystów do kraju.
W tej sytuacji osoby korzystające z usług biur podróży, które ogłoszą bankructwo, będą musiały same opłacić pobyt w hotelu i bilet do kraju.
Kierowane przez Joannę Muchę (PO) Ministerstwo Sportu i Turystyki zapowiadało zmianę przepisów. Turystów miał chronić specjalny fundusz turystyczny - miały być z niego opłacane powroty wczasowiczów do kraju w sytuacji upadku biura podróży.
Do tegorocznych wakacji przepisy nie zostaną zmienione - przyznała teraz minister Mucha.
Jak pisze "Metro", z deklaracji marszałków województw wynika, że w tym roku nie zamierzają oni przeznaczać publicznych pieniędzy na ściąganie pechowych turystów do kraju.
W tej sytuacji osoby korzystające z usług biur podróży, które ogłoszą bankructwo, będą musiały same opłacić pobyt w hotelu i bilet do kraju.