Nałęcz: jestem wielkim zwolennikiem zjedzenia tego orła

Nałęcz: jestem wielkim zwolennikiem zjedzenia tego orła

Dodano:   /  Zmieniono: 
Orzeł z akcji "Orzeł może" przed Pałacem Prezydenckim (fot. prezydent.pl / Wojciech Grzędziński) 
Orzeł z czekolady, który stał przed Pałacem Prezydenckim, wbrew wcześniejszym zapowiedziom nie został zjedzony. Dlaczego?
Orzeł z czekolady stanął 2 maja przed Pałacem Prezydenckim w ramach organizowanej przez radiową Trójkę i "Gazetę Wyborczą" akcji "Orzeł może". Patronat nad przedsięwzięciem objął prezydent Bronisław Komorowski. Akcja miała zachęcić Polaków do radosnego obchodzenia świąt narodowych.

Początkowo w mediach pojawiła się informacja, że po obchodach orzeł zostanie zjedzony. Do tego jednak nie doszło.

- Przepisy sanitarne wykluczają zjedzenie tego orła - tłumaczył w RMF FM doradca prezydenta Tomasz Nałęcz. - Myślę, że to jest jedyny mankament tej bardzo udanej Trójkowej akcji, że przyszło mnóstwo dzieci z nadzieją, że skoro zaprasza się ich na spotkanie z wielkim czekoladowym orłem to co się z tym orłem może stać? - dodał.

- Ja byłem wielkim zwolennikiem i jestem zjedzenia tego orła, bo uważam, że to element tej zabawy - mówił doradca Bronisława Komorowskiego.

Odnosząc się do zarzutów, że orzeł nie miał korony, Nałęcz powiedział, że musi odwołać się do znajomości biologii. - Widziałem różne orły w różnych miejscach, ale żaden korony nie miał. Przecież to był wizerunek ptaka, nie godła państwowego - stwierdził.

zew, RMF FM