- Chcieliśmy wolnego rynku, to mamy - mówił w rozmowie z Gazetą.pl były minister zdrowia, obecnie dyrektor szpitala Marek Balicki komentując sytuację w służbie zdrowia.
- Jeśli mamy represyjny system, w którym za ujawnienie każdego błędu lub za przyznanie się do niego będą konsekwencje, to na pewno ludzie będą robić wszystko, żeby te błędy nie wyszły na jaw. Dlatego Rada Europy w 2006 roku wydała rekomendację w sprawie bezpieczeństwa pacjentów, zobowiązującą rządy państw członkowskich do wprowadzenia takich mechanizmów, które będą sprzyjały ujawnianiu różnego rodzaju błędów. Trzeba je wychwytywać, zanim będą fatalne w skutkach. Chodzi o ujawnianie ich w taki sposób, żeby zachęcać do tego personel medyczny - stwierdził Balicki.
Jednak jak zaznaczył były minister zdrowia problemem jest także mentalność Polaków. - W polskiej kulturze informowanie o nieprawidłowościach nazywane jest donoszeniem. Przecież znane powiedzenie "kto nie pije, ten donosi" dotyczy nie tylko środowiska lekarskiego. Służba zdrowia to ogromna liczba ludzi, są odbiciem całego naszego społeczeństwa. W służbie zdrowia jest taka kultura i takie zachowania jak w całym społeczeństwie - podkreślił Balicki.
- To są skutki reformy Jerzego Buzka. To jest ekonomizacja służby zdrowia. Już nie liczy się pacjent, tylko wykonanie kontraktu. Poza tym lekarzy jest za mało, przeciętnie w Europie jest ich o połowę więcej w stosunku do liczby mieszkańców. Uznaliśmy, że wszystko załatwi niewidzialna ręka rynku. Tylko autorzy tego systemu zapomnieli o tym, że w ochronie zdrowia mechanizmy wolnorynkowe nie działają - podsumował były minister zdrowia.
ja, TOK FM , Gazeta.pl
Jednak jak zaznaczył były minister zdrowia problemem jest także mentalność Polaków. - W polskiej kulturze informowanie o nieprawidłowościach nazywane jest donoszeniem. Przecież znane powiedzenie "kto nie pije, ten donosi" dotyczy nie tylko środowiska lekarskiego. Służba zdrowia to ogromna liczba ludzi, są odbiciem całego naszego społeczeństwa. W służbie zdrowia jest taka kultura i takie zachowania jak w całym społeczeństwie - podkreślił Balicki.
- To są skutki reformy Jerzego Buzka. To jest ekonomizacja służby zdrowia. Już nie liczy się pacjent, tylko wykonanie kontraktu. Poza tym lekarzy jest za mało, przeciętnie w Europie jest ich o połowę więcej w stosunku do liczby mieszkańców. Uznaliśmy, że wszystko załatwi niewidzialna ręka rynku. Tylko autorzy tego systemu zapomnieli o tym, że w ochronie zdrowia mechanizmy wolnorynkowe nie działają - podsumował były minister zdrowia.
ja, TOK FM , Gazeta.pl