Jak wiadomo, minister Sławomir Nowak ma słabość do markowych zegarków. Twierdzi, że jedyny cenny w jego kolekcji to Ulysse Nardin za ponad 30 tys. zł, który dostał od najbliższych w prezencie na 35. urodziny.
Wersję Nowaka przedstawiliśmy w tekście z 22 kwietnia, wskazując jednocześnie, że nosi na ręku inne cenne zegarki. W oświadczeniach majątkowych Nowaka i w rejestrze korzyści, w którym parlamentarzyści muszą wpisywać prezenty warte więcej niż 600 zł, o zegarkach Nowak nie wspominał.
Dopiero w ostatnim oświadczeniu (trzeba tam odnotowywać rzeczy warte więcej niż 10 tys. zł), przygotowanym już po głośnym tekście we „Wprost”, zapisał enigmatycznie „zegarek”. Zapewne chodzi o wspomnianego Ulysse Nardin, zegarek, na który, jak twierdzi polityk, rodzina oszczędzała przez dwa lata.
Pytanie, do kogo należy hublot classic fusion all black, który na lewej ręce ministra można zobaczyć na fotografiach.
Wspomniany model do tanich nie należy. W autoryzowanym salonie w Warszawie taki zegarek kosztuje 7,9 tys. euro, czyli około 33 tys. zł. Dlaczego tego zegarka Nowak nie umieścił w oświadczeniu majątkowym ani w rejestrze korzyści?
Spytaliśmy o to Nowaka. Jego rzecznik wskazał, że jedyny cenny zegarek, który posiada minister, to prezent od najbliższych. Co z hublotem za 33 tysiące? Zagadka.
Być może jej rozwiązanie tkwi w wymienianiu się zegarkami przez ministra? Nowak w kwietniowej rozmowie z „Wprost”, przyznał, że wymieniał się zegarkami z biznesmenem i swoim kolegą Piotrem Wawrzynowiczem. Dlaczego tego nie umieścił w rejestrze korzyści? Nie potrafił wyjaśnić. Później, w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”, dodawał, że wymiana nastąpiła tylko na tydzień.
Rzecz w tym, że drogiego hublota na ręce ministra można zobaczyć np. na fotografiach z września i listopada 2012 r. oraz z kwietnia br.
Tekst ukazał się w najnowszym (23/2013) numerze tygodnika "Wprost".
Dopiero w ostatnim oświadczeniu (trzeba tam odnotowywać rzeczy warte więcej niż 10 tys. zł), przygotowanym już po głośnym tekście we „Wprost”, zapisał enigmatycznie „zegarek”. Zapewne chodzi o wspomnianego Ulysse Nardin, zegarek, na który, jak twierdzi polityk, rodzina oszczędzała przez dwa lata.
Pytanie, do kogo należy hublot classic fusion all black, który na lewej ręce ministra można zobaczyć na fotografiach.
Wspomniany model do tanich nie należy. W autoryzowanym salonie w Warszawie taki zegarek kosztuje 7,9 tys. euro, czyli około 33 tys. zł. Dlaczego tego zegarka Nowak nie umieścił w oświadczeniu majątkowym ani w rejestrze korzyści?
Spytaliśmy o to Nowaka. Jego rzecznik wskazał, że jedyny cenny zegarek, który posiada minister, to prezent od najbliższych. Co z hublotem za 33 tysiące? Zagadka.
Być może jej rozwiązanie tkwi w wymienianiu się zegarkami przez ministra? Nowak w kwietniowej rozmowie z „Wprost”, przyznał, że wymieniał się zegarkami z biznesmenem i swoim kolegą Piotrem Wawrzynowiczem. Dlaczego tego nie umieścił w rejestrze korzyści? Nie potrafił wyjaśnić. Później, w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”, dodawał, że wymiana nastąpiła tylko na tydzień.
Rzecz w tym, że drogiego hublota na ręce ministra można zobaczyć np. na fotografiach z września i listopada 2012 r. oraz z kwietnia br.
Tekst ukazał się w najnowszym (23/2013) numerze tygodnika "Wprost".
Nowy numer "Wprost" od niedzielnego wieczora jest dostępny w formie e-wydania .
Najnowszy "Wprost" jest także dostępny na Facebooku .