W latach 90. tą aferą seksualną żyła cała Francja. Nie tylko zresztą ona, bo szybko okazało się, że jej macki sięgają dalej. Swoje miejcie odegrał w niej też Wojciech Fibak.
Zaczęło się w 1994 r. w Paryżu. Fotograf soft porno Jean-Pierre Bourgeois i była szwedzka modelka Anika Brumark stworzyli luksusowy burdel dla elit. Oficjalnie była to agencja modelek. W śledztwie padło wiele znanych nazwisk. Oprócz Roberta de Niro także Wojciecha Fibaka, zdaniem francuskiego „Le Point” bliskiego przyjaciela Bourgeois’a. Słynny polski tenisista użyczał mu swej podparyskiej willi. Oficjalnie odbywały się w niej sesje fotograficzne.
Działali nie tylko we Francji. Obsługiwali też Monaco, Nowy Jork i Emiraty Arabskie. Klientami tej ekskluzywnej agencji towarzyskiej byli m.in.: prominentni francuscy politycy, członkowie rodziny królewskiej z Arabii Saudyjskiej, gwiazdy show biznesu z Europy i USA. Za dziewczynę brali nawet do 1 mln dol. Rekrutowali je wprost z ulicy. Obiecywali karierę w modelingu i aktorstwie. W ciągu kilku lat zbudowali profesjonalną międzynarodową siatkę. Dopuścili się wielu nadużyć, przemocy seksualnej, gwałtów, angażowali do pracy nieletnie.
O seks aferze szeroko informowały media. Szczególnie francuskie, brytyjskie i szwedzkie. Dziewczyny rekrutowane do agencji miały być ładne i młode. Bourgeois i jego klientom nie chodziło o profesjonalistki. Przeciwnie. Byli gotowi płacić naprawdę duże pieniądze za seks właśnie z amatorkami. Zyski zgarniała głównie agencja. Szwedzki dziennik „Aftonbladet” podawał, że ceny za jednorazową usługę zaczynały się od 15 tys. dol. Jedna z dziewczyn w rozmowie z dziennikarzem „Liberation” twierdziła, że widziała walizkę pieniędzy, jaką przekazywał za nią szefowi agencji Robert de Niro.
Działali nie tylko we Francji. Obsługiwali też Monaco, Nowy Jork i Emiraty Arabskie. Klientami tej ekskluzywnej agencji towarzyskiej byli m.in.: prominentni francuscy politycy, członkowie rodziny królewskiej z Arabii Saudyjskiej, gwiazdy show biznesu z Europy i USA. Za dziewczynę brali nawet do 1 mln dol. Rekrutowali je wprost z ulicy. Obiecywali karierę w modelingu i aktorstwie. W ciągu kilku lat zbudowali profesjonalną międzynarodową siatkę. Dopuścili się wielu nadużyć, przemocy seksualnej, gwałtów, angażowali do pracy nieletnie.
O seks aferze szeroko informowały media. Szczególnie francuskie, brytyjskie i szwedzkie. Dziewczyny rekrutowane do agencji miały być ładne i młode. Bourgeois i jego klientom nie chodziło o profesjonalistki. Przeciwnie. Byli gotowi płacić naprawdę duże pieniądze za seks właśnie z amatorkami. Zyski zgarniała głównie agencja. Szwedzki dziennik „Aftonbladet” podawał, że ceny za jednorazową usługę zaczynały się od 15 tys. dol. Jedna z dziewczyn w rozmowie z dziennikarzem „Liberation” twierdziła, że widziała walizkę pieniędzy, jaką przekazywał za nią szefowi agencji Robert de Niro.
Cały tekst w najnowszym numerze tygodnika "Wprost", który od niedzielnego wieczora jest dostępny w formie e-wydania .
Najnowszy "Wprost" jest także dostępny na Facebooku .