Muzea na wolnym rynku.
Piknik archeologiczny zamiast rzędu gablot z prehistorycznymi eksponatami, ekspozycja oparta na pomyśle zamiast historycznej rupieciarni - taka idea przyświeca coraz większej liczbie lokalnych muzeów, które bez gruntownych zmian stałyby się wyłącznie ciężarem dla budżetu gminy.
Foldery i reklamowe ulotki drukowane w gminach na użytek turystów rzadko traktują lokalne muzeum jak atrakcję turystyczną. Najczęściej wręcz odwrotnie - promują atrakcje, które tylko umownie związane są z muzealnictwem: Rezerwat Żubrów w Puszczy Białowieskiej, Wielkanocne Misterium Męki Pańskiej w Kalwarii Zebrzydowskiej lub zwiedzanie podhalańskich kościółków w związku z tradycyjnymi nabożeństwami. Z tego powodu muzea w sposób oddolny i naturalny z roku na rok dzielą się coraz wyraźniej na "zarejestrowane", czyli ujęte w ewidencji Ministerstwa Kultury, oraz "amatorskie". Te pierwsze służą "podtrzymywaniu substancji kulturalnej narodu", te drugie, coraz liczniejsze, zaspokajają ambicje lokalnych pasjonatów, a latem są sposobem na przyciągnięcie turystów. W Polsce nazwa "muzeum" nie jest zastrzeżona, więc można ją umieścić nawet nad wejściem do prywatnego mieszkania, którego właściciel chce udostępnić zwiedzającym zgromadzoną przez siebie kolekcję.
Nowe muzeum to nowy pomysł - ta koncepcja powoli wypiera w Polsce praktykę organizowania instytucji pamięci, gdzie na koszt budżetu gminy w szklanych gablotach spoczywają kości mamuta czy oręż znaleziony na polach historycznych bitew. Sława najsłynniejszych muzeów świata opiera się najczęściej na wyzyskaniu oryginalnego pomysłu. Dzięki temu są one uznawane za atrakcje turystyczne o równie silnym oddziaływaniu jak najbardziej znane zabytkowe budowle. Do Limy i Bogoty ściągają zwiedzających Muzea Złota, w Londynie rzesze turystów zwiedzają Muzeum Figur Woskowych, w Berlinie - największą w Europie Wystawę Erotyzmu. Większość organizatorów wycieczek do Włoch obok zwiedzania Bazyliki św. Piotra w Rzymie proponuje uczestnikom również wizytę w Narodowym Muzeum Makaronu (Museo Nazionale delle Paste Alimentari). Istniejące od sierpnia 1993 r. muzeum powstało z inicjatywy Fundacji im. Vincenzo Agnesiego, inżyniera, który poświęcił swoje życie doświadczeniom nad doskonaleniem produkcji makaronu. Berlińskie Muzeum Erotyzmu jest dziełem Beate Uhse, wcześniej trudniącej się handlem środkami antykoncepcyjnymi i pismami pornograficznymi. W założeniach jest to przede wszystkim "świątynia sztuki" o tematyce erotycznej. W zbiorach pochodzących z całego świata znajdują się na przykład chińskie i japońskie malowidła przedstawiające akty i sceny miłosne, rzeźby i hinduskie miniatury pozycji seksualnych oraz totemy demonów płodności z Bali. Pierwsze na świecie Muzeum Prezerwatyw (Le Musée du Préservatif) istnieje w Condom we Francji (między Bordeaux a Tuluzą). To właśnie w tej miejscowości żył w XVII w. lekarz o nazwisku Condoma, wyrabiający prezerwatywy z baranich kiszek. Pomysłodawcą muzeum był mer gastońskiego miasteczka Gerard Dubrac, którego po zgłoszeniu projektu oskarżono o szerzenie pornografii. Dzięki zrealizowaniu pomysłu ośmiotysięczne miasteczko odwiedza co roku ponad 300 tys. turystów, chcących obejrzeć w Le Musée du Préservatif ponad 2 tys. eksponatów - od obrazów o treści erotycznej po pierwsze prezerwatywy.
Pomysły na zorganizowanie muzeum przynoszą także zmieniające się warunki polityczne i cywilizacyjne. W Berlinie doskonale prosperuje muzeum muru berlińskiego, w Bonn setki tysięcy turystów odwiedzają każdego roku Muzeum Najnowszej Historii Niemiec, które przyciąga uwagę zwłaszcza bogatym zbiorem przedmiotów życia codziennego. W Rydze z inicjatywy Edvinsa Liepinsa, dyrektora Łotewskiego Muzeum Starych Samochodów, powstało jedno z najciekawszych muzeów samochodowych w Europie. W hangarze na peryferiach miasta zgromadzono 30 aut władców i prominentów Związku Radzieckiego. Znajdują się tu m.in. rolls-royce silver shadow, którym jeździł Leonid Breżniew, używany przez Stalina pancerny zis z 1949 r. oraz czarna limuzyna marki ZIŁ, którą jeździł Nikita Chruszczow. W każdym z prezentowanych eksponatów znajduje się woskowa figura pozwalająca rozpoznać, kto był właścicielem auta. Polskie muzea nadal gromadzą głównie eksponaty związane z militarnym i artystycznym aspektem historii, brakuje natomiast ekspozycji dokumentujących codzienne życie rodaków. Nieliczne i słabo rozpropagowane są ciągle prezentacje o charakterze ciekawostkowym. Tym zapewne tłumaczy się sukces wystawy "Średniowieczne narzędzia tortur", która przez kilka sezonów objeżdżała ze znacznym powodzeniem większe miasta Polski. Widok kilkudziesięciu akcesoriów do zadawania bólu zebranych w ciągu dziesięcioleci przez rodzinę niejakiego Franco Leonardo z Werony, która penetrowała izby tortur w Niemczech, Austrii, Włoszech i Hiszpanii, miał dla zwiedzających nieodparty, choć perwersyjny urok. Chętnie fotografowano się na tle krzesła inkwizytorskiego, "masek hańby", "córki śmieciarza", "dziewicy norymberskiej" - zwłaszcza gdy były one wyeksponowane w stylowych pomieszczeniach, na przykład w podziemiach toruńskiego ratusza.
Muzea, które na użytek wycieczek szkolnych odtwarzają przeszłość regionu, coraz częściej koncentrują się na jednym wydarzeniu z przeszłości. Muzeum Hymnu Narodowego w Będominie (województwo gdańskie) mieści się w dworku Wybickiego z XVIII wieku - miejscu urodzin twórcy pieśni "Jeszcze Polska nie zginęła". Jego działalność finansowo wspomaga zarówno wojewoda oraz organ założycielski, czyli urząd miasta, jak i Towarzystwo Przyjaciół Muzeum Hymnu Narodowego, zajmujące się sprzedażą wydawnictw i pamiątek. Powołaniu Muzeum Małego Miasta w Bieżuniu (województwo ciechanowskie) przyświecała chęć odtworzenia kultury dnia powszedniego w małym mieście, którego elitę, zwłaszcza w XIX wieku, tworzyli lekarz, proboszcz i nauczyciel. XIX-wieczny gabinet prowincjonalnego lekarza jest jedną z ciekawszych ekspozycji muzeum. Przewija się przez nie średnio 5 tys. osób rocznie - głównie uczniów i studentów. Gdańskie Muzeum Sądownictwa - tzw. Wieża Więzienna i Katownia - to z kolei oryginalny skansen dawnego budownictwa obronnego (później powstało tam pierwsze na ziemiach polskich więzienie). Muzeum nie jest nastawione na działalność komercyjną. Najczęściej szkoły organizują w jego murach prelekcje z historii sądownictwa. Muzea konsolidują też wokół swej działalności rozmaite środowiska społeczne. W Muzeum Tyftologicznym w Warszawie, podlegającym bezpośrednio Centralnej Bibliotece Polskiego Związku Niewidomych, organizowane są wystawy i spotkania upowszechniające twórczość artystów niewidomych.
Pomysłowo zorganizowane muzeum coraz częściej staje się jedynym sposobem na podreperowanie budżetu gminy. Zwłaszcza gdy działalności placówki towarzyszą imprezy plenerowe lub pikniki. Zwiedzanie stałej ekspozycji Muzeum Kolei Wąskotorowej w Sochaczewie (parowozy, wagony, drezyny czy akta osobowe pracowników kolei) uatrakcyjniono dzięki przejazdom muzealnym pociągiem na skraj Kampinoskiego Parku Narodowego. Podpoznańska Lednogóra staje się latem celem rodzinnych wycieczek, w czasie których zwiedzanie wykopalisk archeologicznych łączy się z odpoczynkiem na świeżym powietrzu. Podczas festynów archeologicznych odbywających się w Biskupinie od 1995 r. turyści własnoręcznie lepią gliniane naczynia metodą sprzed wieków, ćwiczą strzelanie z łuku i krzesanie ognia. To również jedyna okazja, aby przyjrzeć się z bliska - nie tylko przez szybę muzealnej gabloty - przedmiotom, jakimi posługiwali się ludzie przed tysiącami lat. Podczas biskupińskiego pikniku studenci archeologii w strojach stylizowanych na prehistoryczne szaty demonstrują, w jaki sposób wytwarzano amulety oraz narzędzia myśliwskie z rogów i kości. Organizatorzy zachęcają również przyjezdnych do amatorskich badań wykopaliskowych, ucząc ich, jak można określić wiek znalezionych przedmiotów czy fragmentów budowli. Podczas gdy w ciągu roku do Biskupina zaglądają głównie wycieczki szkolne i turystyczne (czyli dziennie najwyżej kilkaset osób), w czasie archeologicznego święta odwiedza prasłowiański gród nawet kilka tysięcy osób. Podobne imprezy pomogły wypromować również zamek w Golubiu-Dobrzyniu, gdzie co roku organizowany jest turniej rycerski, przyciągający tysiące turystów interesujących się militariami, walkami oraz zwyczajami i obrzędami rycerskimi.
Nowej formuły poszukują na wolnym rynku również muzea z długą PRL-owską tradycją. Muzeum Filumenistyczne w Bystrzycy Kłodzkiej, gromadzące sprzęt używany do rozniecania ognia, założono w latach 60. w celu "polonizacji" ziem zachodnich. Przez kilka dziesięcioleci pełniło funkcję ekspozycji przyzakładowej w tamtejszej fabryce zapałek. - Fabryka zapałek jest w bardzo złej kondycji i prawdopodobnie wkrótce stanie się skansenem, dlatego nie można raczej liczyć na sponsoring z jej strony - mówi dyrektor muzeum Iwona Mokrzanowska. Muzeum podtrzymuje więc swą egzystencję organizowaniem występów, prowadzeniem galerii sztuki współczesnej czy konkursami wiedzy o regionie. Głównie jednak finansuje je gmina. Wśród 20 tys. osób, jakie co roku odwiedzają muzeum, dominują młodzież szkolna i wycieczki turystyczne. W 1977 r. w Zalipiu (województwo tarnowskie) w wiejskiej chacie pomalowanej w kwiaty przez tamtejsze artystki ludowe utworzono tzw. Dom Malarek. Dzisiaj muzeum funkcjonuje raczej jako wiejski dom kultury, gdzie spotykają się kobiety uprawiające sztukę ludową. Malowania i tańca uczą się tam także dzieci w trakcie warsztatów. Chałupa przygarnia również okoliczne teatrzyki szkolne.
Próbą odświeżenia instytucji muzeum monograficznego poświęconego wybitnej postaci historycznej jest organizowanie "domów pamięci", zakładanych na cześć zasłużonych osób w miejscu ich urodzenia. Muzeum Lat Dziecięcych Prymasa Stefana Wyszyńskiego, otwarte w 1984 r. w miejscowości Zuzela, mieści się w typowym dla XIX-wiecznej szkoły parafialnej drewnianym budynku z dwuizbowym mieszkaniem nauczyciela i klasą szkolną. Zrekonstruowane mieszkanie rodziny Wyszyńskich wyposażono w meble, drobiazgi domowe, książki i obrazy religijne, a salę szkolną - w stare ławki, pomoce szkolne i portrety carów. Przed budynkiem odtworzono układ roślinności z lat 1908-1910, kiedy do szkoły uczęszczał Stefan Wyszyński. Zbiory Muzeum Lat Dziecięcych Stefana Żeromskiego w Kielcach dokumentują młodość pisarza i jego literackie związki z Kielecczyzną.
Foldery i reklamowe ulotki drukowane w gminach na użytek turystów rzadko traktują lokalne muzeum jak atrakcję turystyczną. Najczęściej wręcz odwrotnie - promują atrakcje, które tylko umownie związane są z muzealnictwem: Rezerwat Żubrów w Puszczy Białowieskiej, Wielkanocne Misterium Męki Pańskiej w Kalwarii Zebrzydowskiej lub zwiedzanie podhalańskich kościółków w związku z tradycyjnymi nabożeństwami. Z tego powodu muzea w sposób oddolny i naturalny z roku na rok dzielą się coraz wyraźniej na "zarejestrowane", czyli ujęte w ewidencji Ministerstwa Kultury, oraz "amatorskie". Te pierwsze służą "podtrzymywaniu substancji kulturalnej narodu", te drugie, coraz liczniejsze, zaspokajają ambicje lokalnych pasjonatów, a latem są sposobem na przyciągnięcie turystów. W Polsce nazwa "muzeum" nie jest zastrzeżona, więc można ją umieścić nawet nad wejściem do prywatnego mieszkania, którego właściciel chce udostępnić zwiedzającym zgromadzoną przez siebie kolekcję.
Nowe muzeum to nowy pomysł - ta koncepcja powoli wypiera w Polsce praktykę organizowania instytucji pamięci, gdzie na koszt budżetu gminy w szklanych gablotach spoczywają kości mamuta czy oręż znaleziony na polach historycznych bitew. Sława najsłynniejszych muzeów świata opiera się najczęściej na wyzyskaniu oryginalnego pomysłu. Dzięki temu są one uznawane za atrakcje turystyczne o równie silnym oddziaływaniu jak najbardziej znane zabytkowe budowle. Do Limy i Bogoty ściągają zwiedzających Muzea Złota, w Londynie rzesze turystów zwiedzają Muzeum Figur Woskowych, w Berlinie - największą w Europie Wystawę Erotyzmu. Większość organizatorów wycieczek do Włoch obok zwiedzania Bazyliki św. Piotra w Rzymie proponuje uczestnikom również wizytę w Narodowym Muzeum Makaronu (Museo Nazionale delle Paste Alimentari). Istniejące od sierpnia 1993 r. muzeum powstało z inicjatywy Fundacji im. Vincenzo Agnesiego, inżyniera, który poświęcił swoje życie doświadczeniom nad doskonaleniem produkcji makaronu. Berlińskie Muzeum Erotyzmu jest dziełem Beate Uhse, wcześniej trudniącej się handlem środkami antykoncepcyjnymi i pismami pornograficznymi. W założeniach jest to przede wszystkim "świątynia sztuki" o tematyce erotycznej. W zbiorach pochodzących z całego świata znajdują się na przykład chińskie i japońskie malowidła przedstawiające akty i sceny miłosne, rzeźby i hinduskie miniatury pozycji seksualnych oraz totemy demonów płodności z Bali. Pierwsze na świecie Muzeum Prezerwatyw (Le Musée du Préservatif) istnieje w Condom we Francji (między Bordeaux a Tuluzą). To właśnie w tej miejscowości żył w XVII w. lekarz o nazwisku Condoma, wyrabiający prezerwatywy z baranich kiszek. Pomysłodawcą muzeum był mer gastońskiego miasteczka Gerard Dubrac, którego po zgłoszeniu projektu oskarżono o szerzenie pornografii. Dzięki zrealizowaniu pomysłu ośmiotysięczne miasteczko odwiedza co roku ponad 300 tys. turystów, chcących obejrzeć w Le Musée du Préservatif ponad 2 tys. eksponatów - od obrazów o treści erotycznej po pierwsze prezerwatywy.
Pomysły na zorganizowanie muzeum przynoszą także zmieniające się warunki polityczne i cywilizacyjne. W Berlinie doskonale prosperuje muzeum muru berlińskiego, w Bonn setki tysięcy turystów odwiedzają każdego roku Muzeum Najnowszej Historii Niemiec, które przyciąga uwagę zwłaszcza bogatym zbiorem przedmiotów życia codziennego. W Rydze z inicjatywy Edvinsa Liepinsa, dyrektora Łotewskiego Muzeum Starych Samochodów, powstało jedno z najciekawszych muzeów samochodowych w Europie. W hangarze na peryferiach miasta zgromadzono 30 aut władców i prominentów Związku Radzieckiego. Znajdują się tu m.in. rolls-royce silver shadow, którym jeździł Leonid Breżniew, używany przez Stalina pancerny zis z 1949 r. oraz czarna limuzyna marki ZIŁ, którą jeździł Nikita Chruszczow. W każdym z prezentowanych eksponatów znajduje się woskowa figura pozwalająca rozpoznać, kto był właścicielem auta. Polskie muzea nadal gromadzą głównie eksponaty związane z militarnym i artystycznym aspektem historii, brakuje natomiast ekspozycji dokumentujących codzienne życie rodaków. Nieliczne i słabo rozpropagowane są ciągle prezentacje o charakterze ciekawostkowym. Tym zapewne tłumaczy się sukces wystawy "Średniowieczne narzędzia tortur", która przez kilka sezonów objeżdżała ze znacznym powodzeniem większe miasta Polski. Widok kilkudziesięciu akcesoriów do zadawania bólu zebranych w ciągu dziesięcioleci przez rodzinę niejakiego Franco Leonardo z Werony, która penetrowała izby tortur w Niemczech, Austrii, Włoszech i Hiszpanii, miał dla zwiedzających nieodparty, choć perwersyjny urok. Chętnie fotografowano się na tle krzesła inkwizytorskiego, "masek hańby", "córki śmieciarza", "dziewicy norymberskiej" - zwłaszcza gdy były one wyeksponowane w stylowych pomieszczeniach, na przykład w podziemiach toruńskiego ratusza.
Muzea, które na użytek wycieczek szkolnych odtwarzają przeszłość regionu, coraz częściej koncentrują się na jednym wydarzeniu z przeszłości. Muzeum Hymnu Narodowego w Będominie (województwo gdańskie) mieści się w dworku Wybickiego z XVIII wieku - miejscu urodzin twórcy pieśni "Jeszcze Polska nie zginęła". Jego działalność finansowo wspomaga zarówno wojewoda oraz organ założycielski, czyli urząd miasta, jak i Towarzystwo Przyjaciół Muzeum Hymnu Narodowego, zajmujące się sprzedażą wydawnictw i pamiątek. Powołaniu Muzeum Małego Miasta w Bieżuniu (województwo ciechanowskie) przyświecała chęć odtworzenia kultury dnia powszedniego w małym mieście, którego elitę, zwłaszcza w XIX wieku, tworzyli lekarz, proboszcz i nauczyciel. XIX-wieczny gabinet prowincjonalnego lekarza jest jedną z ciekawszych ekspozycji muzeum. Przewija się przez nie średnio 5 tys. osób rocznie - głównie uczniów i studentów. Gdańskie Muzeum Sądownictwa - tzw. Wieża Więzienna i Katownia - to z kolei oryginalny skansen dawnego budownictwa obronnego (później powstało tam pierwsze na ziemiach polskich więzienie). Muzeum nie jest nastawione na działalność komercyjną. Najczęściej szkoły organizują w jego murach prelekcje z historii sądownictwa. Muzea konsolidują też wokół swej działalności rozmaite środowiska społeczne. W Muzeum Tyftologicznym w Warszawie, podlegającym bezpośrednio Centralnej Bibliotece Polskiego Związku Niewidomych, organizowane są wystawy i spotkania upowszechniające twórczość artystów niewidomych.
Pomysłowo zorganizowane muzeum coraz częściej staje się jedynym sposobem na podreperowanie budżetu gminy. Zwłaszcza gdy działalności placówki towarzyszą imprezy plenerowe lub pikniki. Zwiedzanie stałej ekspozycji Muzeum Kolei Wąskotorowej w Sochaczewie (parowozy, wagony, drezyny czy akta osobowe pracowników kolei) uatrakcyjniono dzięki przejazdom muzealnym pociągiem na skraj Kampinoskiego Parku Narodowego. Podpoznańska Lednogóra staje się latem celem rodzinnych wycieczek, w czasie których zwiedzanie wykopalisk archeologicznych łączy się z odpoczynkiem na świeżym powietrzu. Podczas festynów archeologicznych odbywających się w Biskupinie od 1995 r. turyści własnoręcznie lepią gliniane naczynia metodą sprzed wieków, ćwiczą strzelanie z łuku i krzesanie ognia. To również jedyna okazja, aby przyjrzeć się z bliska - nie tylko przez szybę muzealnej gabloty - przedmiotom, jakimi posługiwali się ludzie przed tysiącami lat. Podczas biskupińskiego pikniku studenci archeologii w strojach stylizowanych na prehistoryczne szaty demonstrują, w jaki sposób wytwarzano amulety oraz narzędzia myśliwskie z rogów i kości. Organizatorzy zachęcają również przyjezdnych do amatorskich badań wykopaliskowych, ucząc ich, jak można określić wiek znalezionych przedmiotów czy fragmentów budowli. Podczas gdy w ciągu roku do Biskupina zaglądają głównie wycieczki szkolne i turystyczne (czyli dziennie najwyżej kilkaset osób), w czasie archeologicznego święta odwiedza prasłowiański gród nawet kilka tysięcy osób. Podobne imprezy pomogły wypromować również zamek w Golubiu-Dobrzyniu, gdzie co roku organizowany jest turniej rycerski, przyciągający tysiące turystów interesujących się militariami, walkami oraz zwyczajami i obrzędami rycerskimi.
Nowej formuły poszukują na wolnym rynku również muzea z długą PRL-owską tradycją. Muzeum Filumenistyczne w Bystrzycy Kłodzkiej, gromadzące sprzęt używany do rozniecania ognia, założono w latach 60. w celu "polonizacji" ziem zachodnich. Przez kilka dziesięcioleci pełniło funkcję ekspozycji przyzakładowej w tamtejszej fabryce zapałek. - Fabryka zapałek jest w bardzo złej kondycji i prawdopodobnie wkrótce stanie się skansenem, dlatego nie można raczej liczyć na sponsoring z jej strony - mówi dyrektor muzeum Iwona Mokrzanowska. Muzeum podtrzymuje więc swą egzystencję organizowaniem występów, prowadzeniem galerii sztuki współczesnej czy konkursami wiedzy o regionie. Głównie jednak finansuje je gmina. Wśród 20 tys. osób, jakie co roku odwiedzają muzeum, dominują młodzież szkolna i wycieczki turystyczne. W 1977 r. w Zalipiu (województwo tarnowskie) w wiejskiej chacie pomalowanej w kwiaty przez tamtejsze artystki ludowe utworzono tzw. Dom Malarek. Dzisiaj muzeum funkcjonuje raczej jako wiejski dom kultury, gdzie spotykają się kobiety uprawiające sztukę ludową. Malowania i tańca uczą się tam także dzieci w trakcie warsztatów. Chałupa przygarnia również okoliczne teatrzyki szkolne.
Próbą odświeżenia instytucji muzeum monograficznego poświęconego wybitnej postaci historycznej jest organizowanie "domów pamięci", zakładanych na cześć zasłużonych osób w miejscu ich urodzenia. Muzeum Lat Dziecięcych Prymasa Stefana Wyszyńskiego, otwarte w 1984 r. w miejscowości Zuzela, mieści się w typowym dla XIX-wiecznej szkoły parafialnej drewnianym budynku z dwuizbowym mieszkaniem nauczyciela i klasą szkolną. Zrekonstruowane mieszkanie rodziny Wyszyńskich wyposażono w meble, drobiazgi domowe, książki i obrazy religijne, a salę szkolną - w stare ławki, pomoce szkolne i portrety carów. Przed budynkiem odtworzono układ roślinności z lat 1908-1910, kiedy do szkoły uczęszczał Stefan Wyszyński. Zbiory Muzeum Lat Dziecięcych Stefana Żeromskiego w Kielcach dokumentują młodość pisarza i jego literackie związki z Kielecczyzną.
Więcej możesz przeczytać w 28/1998 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.