Szef komisji Tomasz Nałęcz (UP) zapowiedział, że komisja zwróci się do ministra SWiA o wyjaśnienie całej sprawy i ewentualne dotarcie i ukaranie "żartownisia", a jeśli telefon nie był żartem - o zapewnienie Rapaczyńskiej ochrony, w związku z tym, że jest ona świadkiem komisji.
"Chciałam wyjaśnić dlaczego zwróciłam się natychmiast do Adama Michnika. W momencie, w którym pan Rywin wymienił nazwisko szefa rządu, kiedy zażądał łapówki - co było szczególnie szokujące po jego (Rywina) wypowiedziach (...), że Agora jest znana z tego, że łapówek nie daje - kiedy powiedział, że musi złożyć raport na piśmie premierowi, zdałam sobie sprawę, że tu nie chodzi o ustawę medialną, że mamy do czynienia z wielką aferą, czy prowokacją polityczną, że może ona być skierowana przeciwko +Gazecie Wyborczej+" - powiedziała przed komisją śledczą Rapaczyńska.
Kilka dni wcześniej Lew Rywin w rozmowie z Rapaczyńską, powiedział, że powszechnie wiadomo, iż Agora nie daje łapówek, i na tym traci. Dlatego m.in. nie ma szans na wygranie przetargu na WSiP. Twierdził, że ta praktyka szkodzi interesom Agory.
Podział kompetencji i obowiązków jest w "Agorze" taki, że Adam Michnik nie zajmuje się sprawami biznesowymi, a zarząd nie zajmuje się sprawami politycznymi. "Dlatego, w mojej ocenie, Adam musiał być natychmiast o sprawie powiadomiony, a jego osąd w tej sprawie był dla mnie wiodący wtedy i później" - wyjaśniła.
Według relacji Rapaczyńskiej Rywin zadzwonił do niej 10 lipca 2002 r., oferując swą pomoc w sprawie ustawy medialnej. "Stwierdził, że reprezentuje interesy grupy zbliżonej do rządu, która poszukuje sensownego rozwiązania sprawy." Twierdził, że jest w grupie doradców premiera. "Kiedy pan Rywin zadzwonił ucieszyłam się, że także Canal+ się włącza, że będzie wspierał nasze prace (Koalicji Mediów Prywatnych, ws. ustawy o rtv - PAP), mówiła szefowa Agory..
Dlatego na jego prośbę przekazała mu dokument zawierający opis głównych punktów spornych w ustawie wraz z propozycjami kompromisowych rozwiązań. Ten dokument dostały już wcześniej inne osoby, m.in. odpowiedzialna za ustawę z ramienia rządu minister (Aleksandra) Jakubowska.
15 lipca Rywin telefonicznie poprosił Rapaczyńską o pilne spotkanie. Twierdził, że spotkał się z premierem na rybach w czasie weekendu, i "zna już warunki brzegowe drugiej strony, i może już ze mną rozmawiać o tym, jaki powinien być kształt kompromisu. Ja oczywiście uważałam, że chodzi o ustawę", relacjonuje prezes Agory.
Rapaczyńska nie była jedyną osobą, której 15 lipca Rywin, złożył swą "ofertę". Po wyjściu z jej gabinetu powtórzył ją w drodze do windy prezesowi Agory Piotrowi Niemczyckiemu.
Jak zeznaje prezes Agory, Rywin nie powiedział, kto wchodzi w skład grupy, która go przysłała, za to wielokrotnie podkreślał, że nie należy do niej sekretarz KRRiT Włodzimierz Czarzasty. Wymienił za to premiera, jako tego, który go przysłał.
Rywin poinformował szefową Agory, że życzy sobie przekazania łapówki na konto swojej firmy Heritage Films. Wyjaśnił jej przy tym, na czym polega metoda przekazywanie pieniędzy "firma do firmy": "robi się taką umowę, niby na usługi konsultingowe, i że na podstawie takiej umowy, że to się prześle do firmy i że ona oferuje usługi swojej firmy".
Rapaczyńska była pierwszą osobą, której Lew Rywin miał 15 lipca ubiegłego roku złożyć korupcyjną propozycję, oferując korzystne dla tej firmy zmiany w ustawie o radiofonii i telewizji. W zamian Agora miała przelać na konta firmy Rywina Heritage Films 17,5 mln dolarów, które - jak twierdził Rywin - miały zostać spożytkowane przez SLD. Dla siebie zażądał stanowiska prezesa Polsatu, gdyby Agora, dzięki zmianom w noweli ustawy o rtv, kupiła tę stację.
Według "Gazety Wyborczej", Rapaczyńska przekazała sprawę redaktorowi naczelnemu gazety Adamowi Michnikowi, a 16 lipca sporządziła notatkę dla Michnika, w której opisała korupcyjna propozycję Rywina.
Na poniedziałek komisja zaplanowana też rozpoczęcie przesłuchania prezesa TVP Roberta Kwiatkowskiego.
Według "Rzeczpospolitej", która dotarła do billingów rozmów telefonicznych Lwa Rywina i prezesa TVP Roberta Kwiatkowskiego (wymienionego przez Rywina podczas konfrontacji u premiera jako tego, który przysłał go z propozycją do Agory), tylko w ciągu dwóch kluczowych dla sprawy tygodni kontaktowali się oni przez swoje telefony komórkowe aż trzynaście razy.
Zaś w dniu, w którym Rywin po raz pierwszy złożył swą korupcyjną ofertę prezes Agory Wandzie Rapaczyńskiej, Robert Kwiatkowski za pośrednictwem komórki dzwonił do niego trzy razy - twierdzi dziennik w publikacji "Gorące billingi".
em, pap