- Tego nie znam, tej sprawy nie znam - powiedział doradca prezydenta Tomasz Nałęcz, pytany w Radiu Zet o szefa BBN, który miał "załatwić" śmigłowce do zrzucania ulotek akcji "Orzeł może".
Akcja "Orzeł może" została zorganizowana przez Program Trzeci Polskiego Radia i "Gazetę Wyborczą". Wedle organizatorów, akcja miała na celu przekonanie Polaków do okazywania życzliwości, optymizmu i wiary we własne siły. Patronat nad przedsięwzięciem objął prezydent Bronisław Komorowski.
W ramach akcji nad czterema miastami ze śmigłowców zrzucano ulotki. O informacje w tej sprawie zwrócił się do MON i Kancelarii Prezydenta Piotr Waglowski, prawnik znany w internecie jako VaGla. Okazało się, że śmigłowce w MON załatwił szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Stanisław Koziej. Koziej napisał we wniosku, iż organizatorem akcji "Orzeł może" jest Kancelaria Prezydenta, co nie było zgodne z prawdą. Jak podał VaGla, Koziej poprosił o "wydanie dyspozycji zrzucenia ze śmigłowców Sił Zbrojnych RP około 3 miliony ulotek"
Minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak przychylnie odniósł się do prośby Kozieja.
- Czy to nie jest gorszące? - spytała doradcę prezydenta Monika Olejnik. - A tego nie znam, tej sprawy nie znam - odparł Tomasz Nałęcz w "Gościu Radia Zet".
Pytany o załatwienie śmigłowców Nałęcz powiedział, iż nie sądzi, by to była prawda. Kto, zdaniem doradcy Bronisława Komorowskiego, załatwił śmigłowce? - Nie wiem, helikoptery, nie mam pojęcia, rozumiem, że helikoptery były wojskowe chyba - mówił Tomasz Nałęcz. - Ktoś podjął decyzję, ale wątpię żeby to był gen. Koziej, no nie jest w jego władztwie dysponowanie helikopterami wojska - dodał.
Obiecał, iż zadzwoni do Stanisława Kozieja i zapyta, jak było.
zew, Radio Zet
W ramach akcji nad czterema miastami ze śmigłowców zrzucano ulotki. O informacje w tej sprawie zwrócił się do MON i Kancelarii Prezydenta Piotr Waglowski, prawnik znany w internecie jako VaGla. Okazało się, że śmigłowce w MON załatwił szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Stanisław Koziej. Koziej napisał we wniosku, iż organizatorem akcji "Orzeł może" jest Kancelaria Prezydenta, co nie było zgodne z prawdą. Jak podał VaGla, Koziej poprosił o "wydanie dyspozycji zrzucenia ze śmigłowców Sił Zbrojnych RP około 3 miliony ulotek"
Minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak przychylnie odniósł się do prośby Kozieja.
- Czy to nie jest gorszące? - spytała doradcę prezydenta Monika Olejnik. - A tego nie znam, tej sprawy nie znam - odparł Tomasz Nałęcz w "Gościu Radia Zet".
Pytany o załatwienie śmigłowców Nałęcz powiedział, iż nie sądzi, by to była prawda. Kto, zdaniem doradcy Bronisława Komorowskiego, załatwił śmigłowce? - Nie wiem, helikoptery, nie mam pojęcia, rozumiem, że helikoptery były wojskowe chyba - mówił Tomasz Nałęcz. - Ktoś podjął decyzję, ale wątpię żeby to był gen. Koziej, no nie jest w jego władztwie dysponowanie helikopterami wojska - dodał.
Obiecał, iż zadzwoni do Stanisława Kozieja i zapyta, jak było.
zew, Radio Zet