- No to są wewnętrzne rozgrywki partyjne na Ukrainie. Na pewno nie ma nic z elementu prowokacji w wizycie prezydenta Komorowskiego, prezydent jedzie na uroczystość żałobną, na zaproszenie abp Mokrzyckiego do katedry w Łucku, tam się odbywają nabożeństwa żałobne, właściwie w każdą rocznicę, teraz jest okrągła 70 – tak Tomasz Nałęcz skomentował doniesienia, że ukraińska partia „Svoboda” przeciwna jest wizycie Bronisława Komorowskiego na Wołyniu.
Zdaniem prezydenckiego doradcy, nie ma najmniejszego elementu prowokacji w wizycie prezydenta. - Wymiana znaku pokoju modlących się ludzi za ofiary polskie i ukraińskie tej zbrodni. Ale to już, nawet najsympatyczniejszy, najbardziej życzliwy gest potrafi być tak opacznie zinterpretowany – mówił.
Zaznaczył, że prezydent Ukrainy nie przybędzie na te uroczystość. - Prezydenci się od serca rozmówili w Wiśle na spotkaniu Grupy Wyszehradzkiej prezydent Janukowycz został zaproszony i to była okazja żeby prezydent Komorowski o tych obchodach wołyńskich porozmawiał. Nie, prezydent Janukowycz nie będzie w Łucku, ale absolutnie ze względów, które prezydent Komorowski rozumie i nie ma w tym milimetra jakiejś demonstracji czy niechęci – powiedział Nałęcz.
Zdaniem Nałęcza, Janukowycz sam zaproponował żeby prezydenci wydali wspólne oświadczenie w sprawie Wołynia. - Trwają intensywne prace nad tym oświadczeniem i myślę, że jak się ono ukaże to nie będzie najmniejszej wątpliwości, że prezydent Janukowycz całym sercem jest, w tej sprawie, za wzajemnym przebaczeniem, znaczy pojednaniem, przebaczeniem, ale właśnie na gruncie prawdy. Na takim gruncie, jaki zaproponowali właśnie hierarchowie Kościoła grecko-katolickiego i katolickiego na Ukrainie i w Polsce – mówił Nałęcz.
Na stwierdzenie Moniki Olejnik, że było to ludobójstwo, Nałęcz odpowiedział: „Dla polskich historyków, niezależnie od ich poglądów, bo rzecz jest w Polsce starannie archiwalnie i źródłowo przebadana, nie znam historyka, który by tak nie określał tej potwornej zbrodni. Dla polskiego historyka tak, to była czystka etniczna, która była realizowana metodą ludobójstwa. To się różniło od takiej klasycznej czystki etnicznej z czasów II wojny światowej, na przykład Holocaustu, bo zbyt łatwo tutaj padają porównania do Holocaustu, nadużyciem historycznym jest mówienie, że Ukraińcy chcieli Polakom zgotować ten sam los, co Niemcy Żydom”.
- Nie, nie było celem Ukraińców wymordowanie wszystkich Polaków, chodziło o etniczne oczyszczenie terenu, organizacja ukraińskich nacjonalistów działała z myślą o niepodległej Ukrainie, która się odrodzi po II wojnie światowej i chodziło o przepędzenie Polaków z tego terenu, stąd zresztą ta wyjątkowa brutalność mordu, bo ta brutalność mordów miała wystraszyć tych, którzy się o tym dowiedzą i sami opuszczą te tereny – mówił Nałęcz.
eb,
Zaznaczył, że prezydent Ukrainy nie przybędzie na te uroczystość. - Prezydenci się od serca rozmówili w Wiśle na spotkaniu Grupy Wyszehradzkiej prezydent Janukowycz został zaproszony i to była okazja żeby prezydent Komorowski o tych obchodach wołyńskich porozmawiał. Nie, prezydent Janukowycz nie będzie w Łucku, ale absolutnie ze względów, które prezydent Komorowski rozumie i nie ma w tym milimetra jakiejś demonstracji czy niechęci – powiedział Nałęcz.
Zdaniem Nałęcza, Janukowycz sam zaproponował żeby prezydenci wydali wspólne oświadczenie w sprawie Wołynia. - Trwają intensywne prace nad tym oświadczeniem i myślę, że jak się ono ukaże to nie będzie najmniejszej wątpliwości, że prezydent Janukowycz całym sercem jest, w tej sprawie, za wzajemnym przebaczeniem, znaczy pojednaniem, przebaczeniem, ale właśnie na gruncie prawdy. Na takim gruncie, jaki zaproponowali właśnie hierarchowie Kościoła grecko-katolickiego i katolickiego na Ukrainie i w Polsce – mówił Nałęcz.
Na stwierdzenie Moniki Olejnik, że było to ludobójstwo, Nałęcz odpowiedział: „Dla polskich historyków, niezależnie od ich poglądów, bo rzecz jest w Polsce starannie archiwalnie i źródłowo przebadana, nie znam historyka, który by tak nie określał tej potwornej zbrodni. Dla polskiego historyka tak, to była czystka etniczna, która była realizowana metodą ludobójstwa. To się różniło od takiej klasycznej czystki etnicznej z czasów II wojny światowej, na przykład Holocaustu, bo zbyt łatwo tutaj padają porównania do Holocaustu, nadużyciem historycznym jest mówienie, że Ukraińcy chcieli Polakom zgotować ten sam los, co Niemcy Żydom”.
- Nie, nie było celem Ukraińców wymordowanie wszystkich Polaków, chodziło o etniczne oczyszczenie terenu, organizacja ukraińskich nacjonalistów działała z myślą o niepodległej Ukrainie, która się odrodzi po II wojnie światowej i chodziło o przepędzenie Polaków z tego terenu, stąd zresztą ta wyjątkowa brutalność mordu, bo ta brutalność mordów miała wystraszyć tych, którzy się o tym dowiedzą i sami opuszczą te tereny – mówił Nałęcz.
eb,