4-letni chłopiec zmarł w kartuskiej przychodni, prokuratura sprawdza, co doprowadziło do jego śmierci. - Do tej pory nie wiemy nawet czy dziecko w momencie przyjazdu do przychodnie jeszcze żyło - mówi dziennikarzom TVN24 prokurator.
Dziecko we wtorek przywieźli do przychodni w Kartuzach rodzice. Prokuratura informuje, że są dwie wersje tego co się stało. Według jednej z nich dziecko zostało przywiezione do placówki w stanie agonalnym, według drugiej nagle zasłabło w przychodni. - Wiemy, że dziecku próbowano udzielić pomocy, niestety bezskutecznie. Rano rozpoczęła się sekcja zwłok, która prawdopodobnie odpowie nam na pytanie co było bezpośrednią przyczyną śmierci chłopca – mówi TVN24 Remigiusz Signerski, zastępca prokuratora rejonowego w Kartuzach.
Początkowo sądzono, że dziecko zachłysnęło się napojem. Hipoteza ta jest wciąż sprawdzana. Dziecko chorowało na serce - informuje TVN24.
sjk, TVN24
Początkowo sądzono, że dziecko zachłysnęło się napojem. Hipoteza ta jest wciąż sprawdzana. Dziecko chorowało na serce - informuje TVN24.
sjk, TVN24