Składając wnioski pełnomocnicy Rywina argumentowali, że obaj posłowie nie są bezstronni, ponieważ złożyli zawiadomienia - Smolana do policji w sprawie popełnienia przestępstwa przez Adama Michnika, Ziobro zaś do prokuratury w sprawie niepowiadomienia przez premiera Leszka Millera organów ścigania o podejrzeniu popełnienia przez Rywina przestępstwa. Pełnomocnicy wyciągają z tego wniosek, że obaj posłowie są już przeświadczeni, iż Rywin popełnił przestępstwo - a więc nie są bezstronni.
Zdaniem eksperta komisji śledczej Hanny Gajewskiej- Kraczkowskiej, wnioski były "co najmniej przedwczesne".
Pełnomocnicy Rywina powoływali się na przepis 4 ust. 2 ustawy o komisji śledczej, która mówi o tym, że poseł nie może wchodzić w skład komisji, jeżeli brał lub bierze udział występując w jakiejkolwiek roli procesowej w sprawie przed organem władzy publicznej.
"Istotą wniosku jest ustalenie, czy obydwaj posłowie występują w jakiejkolwiek roli procesowej, tzn. czy złożenie zawiadomienia o przestępstwie - obaj takie zawiadomienie złożyli - można traktować jako występowanie w jakiejkolwiek roli procesowej" - mówiła Gajewska-Kraczkowska. Jednak, dodała, proces rozpoczyna się od momentu gdy zostaje wydane postanowienie o jego wszczęciu. Wszystko to, co się dzieje przed tym postanowieniem nie jest procesem, tylko ma charakter czynności przedprocesowych.
"Według naszej wiedzy, ani pan poseł Ziobro, ani pan poseł Smolana nie otrzymali informacji o tym, że - w pierwszym przypadku prokuratura, a w drugim policja - wszczęli dochodzenie lub śledztwo na skutek ich zawiadomień" - powiedziała prof. Gajewska- Kraczkowska.
Z tą opinią zgadza się prof. Andrzej Murzynowski. Zwrócił jednocześnie uwagę, że 10 członków komisji i trzech świadków nie zauważyło podstaw do wyłączenia kogokolwiek z tego składu. Także Adam Michnik, który mógłby mieć "interes prawny" w wyłączeniu Smolany, z wnioskiem takim nie wystąpił.
Podobnego zdania jest też inny ekspert komisji śledczej, prof. Romuald Kmiecik. Wniosek o wyłączenia posła Piotra Smolany mógłby pochodzić co najwyżej od redaktora Adama Michnika, zaś w sprawie wyłączenia posła Ziobro od premiera Leszka Millera , co nie znaczy że byłby zasadny w konkretnej sytuacji. "A jak wiadomo wniosek taki nie został złożony - stwierdził Kmiecik. - W żadnym jednak wypadku art. 6 nie daje podstaw do wystąpienia z takim wnioskiem pełnomocnikom świadka Lwa Rywina chyba, że wykazaliby jakieś inne okoliczności uzasadniające brak bezstronności tych posłów względem swego mocodawcy. Samo bowiem złożenie zawiadomienia do prokuratury jest jedynie realizacją obowiązku ustawowego lub społecznego i nie może być podstawą do składania wniosku o generalnym braku bezstronności w sprawie osób zawiadamiających".
W przeciwnym wypadku każdy sąd orzekający lub organ ścigania "jeśli dowie się o popełnieniu przestępstwa w związku z postępowaniem - musiałby się wyłączyć, co prowadziłoby do sytuacji absurdalnych", podkreślił prof. Kmiecik.
Lew Rywin, który przybył do sali kolumnowej Sejmu, gdzie odbywają się posiedzenia komisji śledczej, na wstępie wygłosił krótkie oświadczenie, w którym stwierdził, że nie składał żadnej propozycji Agorze, co w odpowiednim czasie poprze dowodami.
"Oświadczam również, że to nie ja poszedłem do Agory z jakąkolwiek propozycją lobbingową. To Wanda Rapaczyński nalegała, aby włączyć się w jej grę prowadzoną wokół ustawy radiowo-telewizyjnej". Mówił, że to na jej prośbę i Andrzeja Zarębskiego wziął udział w spotkaniu zorganizowanym przez ministra kultury.
"To na jej wyraźną prośbę popartą trzema opracowaniami Agory zwróciłem się do Roberta Kwiatkowskiego o pomoc w znalezieniu kompromisu w sprawie ustawy" - oświadczył.
"22 lipca ubiegłego roku poszedłem do siedziby Agory nie z własnej inicjatywy lecz na wyraźną, osobistą prośbę Wandy Rapaczyński i po dwukrotnych naleganiach redaktora Adama Michnika - taka jest prawda" - oznajmił.
Oskarżył też wiceprezesa Agory Piotra Niemczyckiego. "+Nagraj lub napisz, kto cię przysłał, to zapewnimy ci spokój+ - tak dwukrotnie wywierał presję na mnie Piotr Niemczycki, wiceprezes i członek zarządu Agory. Odmówiłem. Niemczycki oczekiwał ode mnie fałszywego świadectwa" - powiedział Rywin.
"Adam Michnik w czasie licznych biesiad towarzyskich głosił, iż zmusi mnie do emigracji. Nie wierzyłem, że +Gazeta Wyborcza+ posunie się do takiej podłości, aby opublikować zmanipulowaną wersję prywatnej rozmowy podstępnie nagranej" - mówił w oświadczeniu Rywin.
Jak twierdzi, uznał, że według jego ówczesnej oceny zabieranie przez niego głosu np. latem lub jesienią zeszłego roku byłoby wysoce nieroztropne. "Dziś żałuję, że po wcześniejszej notatce we +Wprost+ nie zabrałem publicznie głosu, nie ujawniłem, że padłem ofiarą wyrafinowanej intrygi Wandy Rapaczyński i Agory" - podkreślił.
"Oświadczam, że nie poczuwam się do winy i w całości odrzucam zarzuty stawiane mi w tej sprawie" - powiedział Rywin.
W oświadczeniu odmówił też jakichkolwiek zeznań przed komisją śledczą na obecnym etapie. Powołał się na prawo do obrony które przysługuje mu w prowadzonym równolegle postępowaniu prokuratorskim - gdzie jest podejrzany o płatną protekcję. Powiedział, że nie chce ujawnić przed komisją całości linii swojej obrony w postępowaniu karnym.
Przewodniczący komisji Tomasz Nałęcz pouczył go, że nie przysługuje mu prawo do całkowitej odmowy zeznań, przysługuje mu natomiast prawo do odmowy odpowiedzi na konkretne pytanie, jeśli uzna, że udzielenie na nie odpowiedzi mogłoby zaszkodzić mu w prowadzonym przeciwko niemu śledztwie. Odmowa ta - ostrzegł - pociąga za sobą jednak określone skutki prawne. Wobec tego Rywin wygłaszał po każdym pytaniu formułkę: "Odmawiam odpowiedzi na to pytanie".
Ta sama formułka była także odpowiedzią na pytania posła Lewandowskiego, dotyczące jego oświadczenia, które wygłosił, zanim komisja przystąpiła do zadawania pytań. Poseł Lewandowski uznał w tej sytuacji, że "nie pozostaje komisji nic innego, jak wystąpić do sądu z wnioskiem o podjęcie określonych, przewidzianych prawem konsekwencji".
Zgodnie z ustawą o komisji śledczej, komisja ma prawo wystąpić do Sądu Okręgowego w Warszawie o wymierzenie kary porządkowej (od grzywny do 7 dni aresztu) wobec świadka, który "bezpodstawnie odmawia zeznań".
Jednakże z wygłoszonej na komisji wypowiedzi jej eksperta, dr Hanny Gajewskiej-Kraczkowskiej może wynikać, że odmowę zeznań Rywina - który powołuje się na swoje prawo do obrony i mówi, że jego zdaniem wszystko, co by zeznał, naraża go na odpowiedzialność karną - trudno uznać za "odmowę bezpodstawną".
Po krótkiej naradzie prezydium komisji z ekspertami podjęto decyzję o zakończeniu przesłuchania Lwa Rywina.
em, pap
Co na to Michnik i Agora. O konferencji Agory na temat oświadczenia Rywina przed komisją śledczą czytaj: Michnik: Rywin mija się z prawdą