Jeff Bezos kupił „The Washington Post” przez przypadek: kliknął nie w to, co trzeba. Teraz jego podwładni dwoją się i troją, żeby transakcję odkręcić – poinformował kilka dni temu chiński serwis informacyjny Xinhua. Najwyraźniej Chińczycy podchwycili „newsa” za magazynem „The New Yorker”, w którym sensacyjną transakcję komentował satyryk Andy Borowitz. Wpadka chińskich dziennikarzy była o tyle symboliczna, że zmiana właściciela zaskoczyła nawet redaktorów „The Washington Post”, uchodzących w końcu za elitę w tym zawodzie. Za liczący sobie 135 lat tytuł Bezos zapłacił 250 mln dolarów, co jeszcze dekadę temu byłoby sumą śmiesznie niską, ale dziś, w erze schyłku prasy drukowanej, wydaje się kiepskim interesem. Tyle że dobiegający pięćdziesiątki miliarder uchodzi za dziecko szczęścia. Umie strzyc owce, naprawić caterpillara, a przede wszystkim opracować strategię ekspansji i ocenić opłacalność dowolnej inwestycji. Zwykł stawiać sobie wyzwania, które dla innych są ponad siły. Zrobienie z „The Washington Post” dochodowego biznesu może się okazać wyzwaniem jego życia.
Nie ma ryzyka
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.