Donald Tusk zaprasza starego przyjaciela Krzysztofa Kiliana, prezesa spółki Polska Grupa Energetyczna, do rządowej willi przy Parkowej. Pyta go o rozbudowę elektrowni Opole, której Kilian jest przeciwny. Według relacji naszych rozmówców z otoczenia szefa rządu rozmowa wygląda mniej więcej tak: – Twoje analizy mam gdzieś. Masz zbudować elektrownię albo lecisz – cedzi zimno Tusk. – Nie zamierzam pójść siedzieć – odpowiada na to wzburzony prezes PGE. – To była gigantyczna awantura, latały wióry, a potem trzasnęły drzwi. Kilian wyszedł – podsumowuje polityk PO z rządowego zaplecza. I nawet jeśli zgodnie z życzeniem Tuska Kilian rozbuduje elektrownię, z dawnej przyjaźni, kiedy obaj wchodzili w wielką politykę, niewiele zostało. Właściwie tak mało, że premier w każdej chwili może zarządzić dymisję prezesa PGE. Kilka razy w ostatnich miesiącach już to zresztą zrobił.
„Nadminister” skarbu
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.