Do kogo należy wart co najmniej 60 mln zł majątek LOK?
Kiedy III RP upomniała się o majątek powstały z "przymusowych" składek podatników (majątek byłej PZPR, Funduszu Wczasów Pracowniczych, organizacji młodzieżowych), zapomniano o Lidze Obrony Kraju, potężnej peerelowskiej organizacji, działającej w wyjątkowo nieprecyzyjnie sformułowanych celach obronnych. Jej poprzednikiem było założone w 1944 r. Towarzystwo Przyjaciół Żołnierza. Sześć lat później towarzystwo przemianowano na Ligę Przyjaciół Żołnierza, a w 1962 r. na Ligę Obrony Kraju. LOK miała za zadanie m.in. "wychowywać patriotycznie i internacjonalistycznie", "kształtować w społeczeństwie poczucie osobistej odpowiedzialności obywateli za wszechstronny rozwój i bezpieczeństwo socjalistycznej Ojczyzny", "utrwalać przyjaźń z narodami państw wspólnoty socjalistycznej i solidarność z postępowymi siłami świata".
Poza tymi górnolotnymi zadaniami LOK miała i ma nieruchomości, przystanie, jachty, strzelnice. Niektóre obiekty otrzymała w spadku po zdelegalizowanych po wojnie organizacjach młodzieżowych: Strzelcu, Sokole czy Lidze Morskiej. - Szacujemy, że LOK posiada nasz przedwojenny majątek, wart obecnie ok. 8 mln zł. Nie stać nas jednak na prawników i długotrwałe proce- sy - mówi działacz Strzelca. Strzelec "przytulił się" do ZHP, Sokół ma swoją siedzibę w prywatnym mieszkaniu prezesa, tymczasem liga urzęduje w sporym budynku w centrum Warszawy, który w 1958 r. otrzymała od władz Warszawy "w trwały zarząd i użytkowanie". Obecnie LOK czerpie zyski z podnajmowania pomieszczeń innym firmom.
"Żołnierz Wolności" podał w 1989 r., że do LOK należało 300 ośrodków szkolenia motorowego, 60 klubów płetwonurków, 700 klubów łączności, 140 klubów sportowo-obronnych oraz 520 klubów i sekcji sportów wodnych, 5 tys. różnych pojazdów mechanicznych, kilkaset radiostacji, transmitery, zestawy komputerowe i politechniczne. Pod koniec lat 80. LOK zarabiała rocznie ok. 24 mld starych złotych. - Nigdy nie otrzymywaliśmy żadnych dotacji - twierdzi płk Grzegorz Jarząbek, prezes LOK. Na pytanie, skąd się wziął majątek ligi, odpowiada: - Z pracy własnych rąk.
Jeszcze w 1989 r. organizacja chlubiła się ponad dwoma milionami członków. Nikt nie wie, jaki odsetek stanowiły "martwe dusze", bowiem w zakładach pracy składki na LOK automatycznie odciągano od pensji. Pracownik mógł o tym nawet nie wiedzieć. Wiele osób nie miało też pojęcia, że należy do ligi. Składki członkowskie stanowiły jednak tylko niewielki odsetek dochodów tej organizacji. - Składki nie wpły- nęły na wartość majątku LOK - potwierdza prezes Jarząbek. Liga zarabiała przede wszystkim na zleceniach MON, poza tym była jedną z trzech instytucji - obok Zakładu Doskonalenia Zawodowego i Polskiego Związku Motorowego - mających uprawnienia do prowadzenia kursów prawa jazdy.
Przez lata LOK była de facto agendą MON, pracującą na potrzeby wojska: odpłatnie szkoliła kierowców, płetwonurków, radiotelegrafistów. W 1991 r. ówczesny wiceminister obrony narodowej Bronisław Komorowski przyznał, że budżet ministerstwa był "otwartym workiem, z którego LOK mogła czerpać w sposób prawie nieograniczony". "Jeśli policzymy pieniądze - argumentował Komorowski - i wyjdzie nam, że LOK spełnia nowe kryteria ekonomiczne, z satysfakcją nadal będziemy zlecać tej organizacji szkolenie na potrzeby wojska kierowców, płetwonurków czy radiotelegrafistów". LOK musiała wymogów ministerstwa nie spełnić, bowiem wojsko zrezygnowało z jej usług. - čle się stało. Etatowa kadra LOK zakonserwowała się, skupiła na przetrwaniu, zajęła działalnością komercyjną. A przecież współpracująca z wojskiem liga była swoistym unerwieniem państwa. Szkoda, że zabrakło wizji wykorzystania tego potencjału - przekonuje emerytowany generał wojska.
W nowej rzeczywistości zmieniono określenia statutowych celów LOK: Polskę socjalistyczną zastąpiono Rzecząpospolitą Polską. Liga zaczęła się też odwoływać do tradycji oręża polskiego. Stała się "stowarzyszeniem wszystkich Polaków, których łączy gorący patriotyzm, dążenie do umacniania obronności". Nawiązała też do tradycji organizacji II Rzeczypospolitej: Junackich Hufców Pracy, Ligi Morskiej i Rzecznej, Związku Strzeleckiego.
O przetrwaniu LOK pod zmienionym szyldem, lecz z praktycznie wciąż "socjalistyczną" strukturą zade- cydowały dwa czynniki. - Przede wszystkim liga nie miała silnego konkurenta, który mógłby na początku lat 90. upomnieć się o jej majątek - tłumaczy Bronisław Komorowski, obecnie szef sejmowej Komisji Obrony, działacz Ligi Morskiej. Po drugie - stan posiadania LOK nigdy nie znalazł się "pod lupą" posłów bądź polityków: przyglądano się majątkowi partii politycznych i organizacji młodzieżowych. Ligą nie zainteresowała się też Polska Rada Młodzieży, starająca się na początku lat 90. o odzyskanie majątku organizacji młodzieżowych.
- Nie braliśmy LOK pod uwagę, gdyż uznawaliśmy ją za agendę MON - przyznaje Mariusz Ambroziak, sekretarz generalny Polskiej Rady Młodzieży. - Majątkiem ligi zainteresowane byłyby Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej, Związek Strzelecki Strzelec oraz Towarzystwo Gimnastyczne Sokół. Były jednak zbyt małe, by samemu ustalić wielkość zasobów LOK.
Tymczasem ustawa o stowarzyszeniach z 1995 r. praktycznie uniemożliwia odzyskanie majątku przez przedwojennych właścicieli. Prywatyzacji czy też reprywatyzacji może podlegać majątek skarbu państwa bądź jednostek samorządu terytorialnego. - Majątek stowarzyszeń jest w świetle obowiązującego w naszym kraju prawa własnością prywatną - tłumaczy prezes Grzegorz Jarząbek.
Szefowie LOK nigdy nie zastanawiali się nad tym, czy liga powinna oddać majątek przejęty po wojnie od Strzelca bądź Ligi Morskiej, mimo że organizacje te wznowiły działalność w III RP - przyznaje płk Jarząbek. Strzelec może korzystać z obiektów LOK, lecz musi za to płacić. Podobnie Liga Morska. - Staramy się z nimi dobrze żyć, żeby korzystanie z obiektów było w ogóle możliwe - tłumaczą członkowie Ligi Morskiej.
Pod koniec 1997 r. wartość majątku LOK szacowano na 60 mln zł. Dochody ligi pochodzą m.in. z działalności ośrodków szkolenia kierowców, dzierżawienia mazurskich przystani oraz wynajmowania budynków, przeważnie usytuowanych w dobrych punktach miast. - W ramach zarządu zwykłego 25-30 proc. majątku będącego w dyspozycji LOK dzierżawimy osobom prawnym lub fizycznym: służy działalności gospodarczej na zasadach komercyjnych oraz działalności statutowej na zasadzie "non profit" - tłumaczy szef LOK.
W praktyce dochody LOK przeznaczane są na utrzymanie armii etatowych pracowników. Wprawdzie w ciągu ostatnich pięciu lat liczba członków ligi zmniejszyła się z 500 tys. do 200 tys., nie zmalała jednak liczba etatów. LOK zatrudnia w pełnym wymiarze 2,5 tys. osób, a tyle samo pracuje na podstawie umowy o dzieło. Nie dziwi zatem, że połowa dochodów LOK przeznaczana jest na płace. Tymczasem statut mówi wyraźnie: "Liga Obrony Kraju opiera swą działalność na pracy społecznej członków", a "dochody z własnej działalności, z majątku LOK, a także dochody z działalności gospodarczej mogą być przeznaczone tylko na cele statutowe".
LOK jest w dalszym ciągu jednym ze stowarzyszeń korzystających z dotacji celowych MON - w ubiegłym roku otrzymała 430 tys. zł. Z tych pieniędzy finansowane są ćwiczenia rezerwistów, obozy młodzieżowe, zawody strzeleckie, zagraniczne wyjazdy działaczy.
Dopiero niedawno niektórzy posłowie, szczególnie członkowie Komisji Obrony, zaczęli się zastanawiać, po co MON ma dofinansowywać organizację, która nie tylko powinna się sama utrzymać, ale jeszcze mogłaby zasilać budżet obronny. Wkrótce może się też okazać, że nie sposób odzyskać mienia przekazanego w użytkowanie innym podmiotom. Zawodowi wojskowi zastanawiają się nad ponownym wykorzystaniem potencjału LOK przez armię. Rozbudowana baza ligi mogłaby być przydatna do szkolenia żołnierzy. Poza tym skrócenie do roku służby wojskowej zmusza do znalezienia zastępczych form szkolenia. Mogą do tego służyć obiekty LOK. Wojskowi liczą też na to, że LOK ułatwi im "miękkie lądowanie" po przejściu na emeryturę.
Dla działaczy reaktywowanych niedawno konkurencyjnych organizacji liga jest reliktem przeszłości, niezasłużenie dysponującym wielkim majątkiem. - Po wejściu Polski do NATO takie organizacje jak LOK straciły rację bytu. Stały się typową przechowalnią zasłużonych towarzyszy - tłumaczy Maciej Andrzejak, zastępca komendanta głównego Związku Strzeleckiego Strzelec. Majątku LOK nie będzie jednak łatwo przejąć: do dziś w sądach toczą się sprawy o odzyskanie mienia byłej PZPR, dziewięć lat trwały spory o majątek NSZZ "Solidarność", który trafił do OPZZ, od wielu lat toczy się spór o obiekty Funduszu Wczasów Pracowniczych. W 1993 r. w Sejmie przygotowano wprawdzie projekt ustawy, która pozbawiała majątku organizacje młodzieżowe korzystające w PRL z przywilejów, jednak projekt dokonał żywota w Komisji Młodzieży, Kultury Fizycznej i Sportu, a ówczesny parlament rozwiązano.
Poza tymi górnolotnymi zadaniami LOK miała i ma nieruchomości, przystanie, jachty, strzelnice. Niektóre obiekty otrzymała w spadku po zdelegalizowanych po wojnie organizacjach młodzieżowych: Strzelcu, Sokole czy Lidze Morskiej. - Szacujemy, że LOK posiada nasz przedwojenny majątek, wart obecnie ok. 8 mln zł. Nie stać nas jednak na prawników i długotrwałe proce- sy - mówi działacz Strzelca. Strzelec "przytulił się" do ZHP, Sokół ma swoją siedzibę w prywatnym mieszkaniu prezesa, tymczasem liga urzęduje w sporym budynku w centrum Warszawy, który w 1958 r. otrzymała od władz Warszawy "w trwały zarząd i użytkowanie". Obecnie LOK czerpie zyski z podnajmowania pomieszczeń innym firmom.
"Żołnierz Wolności" podał w 1989 r., że do LOK należało 300 ośrodków szkolenia motorowego, 60 klubów płetwonurków, 700 klubów łączności, 140 klubów sportowo-obronnych oraz 520 klubów i sekcji sportów wodnych, 5 tys. różnych pojazdów mechanicznych, kilkaset radiostacji, transmitery, zestawy komputerowe i politechniczne. Pod koniec lat 80. LOK zarabiała rocznie ok. 24 mld starych złotych. - Nigdy nie otrzymywaliśmy żadnych dotacji - twierdzi płk Grzegorz Jarząbek, prezes LOK. Na pytanie, skąd się wziął majątek ligi, odpowiada: - Z pracy własnych rąk.
Jeszcze w 1989 r. organizacja chlubiła się ponad dwoma milionami członków. Nikt nie wie, jaki odsetek stanowiły "martwe dusze", bowiem w zakładach pracy składki na LOK automatycznie odciągano od pensji. Pracownik mógł o tym nawet nie wiedzieć. Wiele osób nie miało też pojęcia, że należy do ligi. Składki członkowskie stanowiły jednak tylko niewielki odsetek dochodów tej organizacji. - Składki nie wpły- nęły na wartość majątku LOK - potwierdza prezes Jarząbek. Liga zarabiała przede wszystkim na zleceniach MON, poza tym była jedną z trzech instytucji - obok Zakładu Doskonalenia Zawodowego i Polskiego Związku Motorowego - mających uprawnienia do prowadzenia kursów prawa jazdy.
Przez lata LOK była de facto agendą MON, pracującą na potrzeby wojska: odpłatnie szkoliła kierowców, płetwonurków, radiotelegrafistów. W 1991 r. ówczesny wiceminister obrony narodowej Bronisław Komorowski przyznał, że budżet ministerstwa był "otwartym workiem, z którego LOK mogła czerpać w sposób prawie nieograniczony". "Jeśli policzymy pieniądze - argumentował Komorowski - i wyjdzie nam, że LOK spełnia nowe kryteria ekonomiczne, z satysfakcją nadal będziemy zlecać tej organizacji szkolenie na potrzeby wojska kierowców, płetwonurków czy radiotelegrafistów". LOK musiała wymogów ministerstwa nie spełnić, bowiem wojsko zrezygnowało z jej usług. - čle się stało. Etatowa kadra LOK zakonserwowała się, skupiła na przetrwaniu, zajęła działalnością komercyjną. A przecież współpracująca z wojskiem liga była swoistym unerwieniem państwa. Szkoda, że zabrakło wizji wykorzystania tego potencjału - przekonuje emerytowany generał wojska.
W nowej rzeczywistości zmieniono określenia statutowych celów LOK: Polskę socjalistyczną zastąpiono Rzecząpospolitą Polską. Liga zaczęła się też odwoływać do tradycji oręża polskiego. Stała się "stowarzyszeniem wszystkich Polaków, których łączy gorący patriotyzm, dążenie do umacniania obronności". Nawiązała też do tradycji organizacji II Rzeczypospolitej: Junackich Hufców Pracy, Ligi Morskiej i Rzecznej, Związku Strzeleckiego.
O przetrwaniu LOK pod zmienionym szyldem, lecz z praktycznie wciąż "socjalistyczną" strukturą zade- cydowały dwa czynniki. - Przede wszystkim liga nie miała silnego konkurenta, który mógłby na początku lat 90. upomnieć się o jej majątek - tłumaczy Bronisław Komorowski, obecnie szef sejmowej Komisji Obrony, działacz Ligi Morskiej. Po drugie - stan posiadania LOK nigdy nie znalazł się "pod lupą" posłów bądź polityków: przyglądano się majątkowi partii politycznych i organizacji młodzieżowych. Ligą nie zainteresowała się też Polska Rada Młodzieży, starająca się na początku lat 90. o odzyskanie majątku organizacji młodzieżowych.
- Nie braliśmy LOK pod uwagę, gdyż uznawaliśmy ją za agendę MON - przyznaje Mariusz Ambroziak, sekretarz generalny Polskiej Rady Młodzieży. - Majątkiem ligi zainteresowane byłyby Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej, Związek Strzelecki Strzelec oraz Towarzystwo Gimnastyczne Sokół. Były jednak zbyt małe, by samemu ustalić wielkość zasobów LOK.
Tymczasem ustawa o stowarzyszeniach z 1995 r. praktycznie uniemożliwia odzyskanie majątku przez przedwojennych właścicieli. Prywatyzacji czy też reprywatyzacji może podlegać majątek skarbu państwa bądź jednostek samorządu terytorialnego. - Majątek stowarzyszeń jest w świetle obowiązującego w naszym kraju prawa własnością prywatną - tłumaczy prezes Grzegorz Jarząbek.
Szefowie LOK nigdy nie zastanawiali się nad tym, czy liga powinna oddać majątek przejęty po wojnie od Strzelca bądź Ligi Morskiej, mimo że organizacje te wznowiły działalność w III RP - przyznaje płk Jarząbek. Strzelec może korzystać z obiektów LOK, lecz musi za to płacić. Podobnie Liga Morska. - Staramy się z nimi dobrze żyć, żeby korzystanie z obiektów było w ogóle możliwe - tłumaczą członkowie Ligi Morskiej.
Pod koniec 1997 r. wartość majątku LOK szacowano na 60 mln zł. Dochody ligi pochodzą m.in. z działalności ośrodków szkolenia kierowców, dzierżawienia mazurskich przystani oraz wynajmowania budynków, przeważnie usytuowanych w dobrych punktach miast. - W ramach zarządu zwykłego 25-30 proc. majątku będącego w dyspozycji LOK dzierżawimy osobom prawnym lub fizycznym: służy działalności gospodarczej na zasadach komercyjnych oraz działalności statutowej na zasadzie "non profit" - tłumaczy szef LOK.
W praktyce dochody LOK przeznaczane są na utrzymanie armii etatowych pracowników. Wprawdzie w ciągu ostatnich pięciu lat liczba członków ligi zmniejszyła się z 500 tys. do 200 tys., nie zmalała jednak liczba etatów. LOK zatrudnia w pełnym wymiarze 2,5 tys. osób, a tyle samo pracuje na podstawie umowy o dzieło. Nie dziwi zatem, że połowa dochodów LOK przeznaczana jest na płace. Tymczasem statut mówi wyraźnie: "Liga Obrony Kraju opiera swą działalność na pracy społecznej członków", a "dochody z własnej działalności, z majątku LOK, a także dochody z działalności gospodarczej mogą być przeznaczone tylko na cele statutowe".
LOK jest w dalszym ciągu jednym ze stowarzyszeń korzystających z dotacji celowych MON - w ubiegłym roku otrzymała 430 tys. zł. Z tych pieniędzy finansowane są ćwiczenia rezerwistów, obozy młodzieżowe, zawody strzeleckie, zagraniczne wyjazdy działaczy.
Dopiero niedawno niektórzy posłowie, szczególnie członkowie Komisji Obrony, zaczęli się zastanawiać, po co MON ma dofinansowywać organizację, która nie tylko powinna się sama utrzymać, ale jeszcze mogłaby zasilać budżet obronny. Wkrótce może się też okazać, że nie sposób odzyskać mienia przekazanego w użytkowanie innym podmiotom. Zawodowi wojskowi zastanawiają się nad ponownym wykorzystaniem potencjału LOK przez armię. Rozbudowana baza ligi mogłaby być przydatna do szkolenia żołnierzy. Poza tym skrócenie do roku służby wojskowej zmusza do znalezienia zastępczych form szkolenia. Mogą do tego służyć obiekty LOK. Wojskowi liczą też na to, że LOK ułatwi im "miękkie lądowanie" po przejściu na emeryturę.
Dla działaczy reaktywowanych niedawno konkurencyjnych organizacji liga jest reliktem przeszłości, niezasłużenie dysponującym wielkim majątkiem. - Po wejściu Polski do NATO takie organizacje jak LOK straciły rację bytu. Stały się typową przechowalnią zasłużonych towarzyszy - tłumaczy Maciej Andrzejak, zastępca komendanta głównego Związku Strzeleckiego Strzelec. Majątku LOK nie będzie jednak łatwo przejąć: do dziś w sądach toczą się sprawy o odzyskanie mienia byłej PZPR, dziewięć lat trwały spory o majątek NSZZ "Solidarność", który trafił do OPZZ, od wielu lat toczy się spór o obiekty Funduszu Wczasów Pracowniczych. W 1993 r. w Sejmie przygotowano wprawdzie projekt ustawy, która pozbawiała majątku organizacje młodzieżowe korzystające w PRL z przywilejów, jednak projekt dokonał żywota w Komisji Młodzieży, Kultury Fizycznej i Sportu, a ówczesny parlament rozwiązano.
Więcej możesz przeczytać w 13/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.