Pierwsza w Polsce kobieta-paparazzi

Pierwsza w Polsce kobieta-paparazzi

Dodano:   /  Zmieniono: 
Anna, kobieta-paparazzi (fot. archiwum, ilustracja artykułu w tygodniku Wprost) 
Ania, drobna blondynka o twarzy aniołka jako paparazzi pracuje od ponad 10 lat. Zaczynała jako kilkunastolatka od zdjęć zespołu Kelly Family.
- Jeździłyśmy z koleżankami po całej Europie na koncerty i robiłyśmy zdjęcia - opowiada - zaczęłyśmy je sprzedawać gazetom i okazało się, że to dobry interes. Ania wróciła do Polski, zrobiła maturę, zaczęła studiować dziennikarstwo i dorabiać w Życiu Warszawy. - Jeden z kolegów dziennikarzy powiedział mi "marnujesz się dziewczyno" i skierował mnie do pierwszej w Polsce agencji paparazzi - wspomina Ania. Spodobało jej się i została.

Pierwsze zlecenie jakie otrzymała dotyczyło Hanki Bielickiej. Trzeba było sfotografować gwiazdę w szpitalu. Poszło łatwo, Bielicka nie miała nic przeciwko temu. Uśmiechnęła się do zdjęcia, pomachała, było miło.

Ale nie zawsze jest miło.

- Wyzwiska nie robią na mnie wrażenia a kobiet raczej nikt nie bije - mówi Ania. Mimo to zdarzały jej się niebezpieczne sytuacje. Tak jak kilka lat temu podczas ślubu siostry Artura Boruca w Siedlcach. Boruc był wtedy jednym z najgorętszych nazwisk a wieść o tym, że ma być obecny podczas uroczystości ściągnęła na miejsce tłum fotografów. Kolegom i fanom piłkarza nie spodobali się paparazzi, doszło do przepychanki.

- Wszyscy uciekli a ja, ponieważ nie wyglądam na fotografa, zostałam - wspomina Ania - Kiedy zobaczyli, że robię zdjęcia jeden z mężczyzn złapał mnie za szyję i przyparł do ogrodzenia. Próbował mi zabrać aparat. Nie udało się. Anka wyrwała się i uciekła. - Odczekaliśmy i wróciliśmy robić wesele - opowiada.

Najlepsze i najdroższe zdjęcia jakie zrobiła to również zdjęcia bójki. - Po "Tańcu z gwiazdami" fotografowaliśmy aktora Przemysława Sadowskiego. Jeden z fotografów użył flesza. Aktor się wkurzył i zaczęła się szarpanina. Staliśmy z boku z kolegą i zastanawialiśmy się - robić zdjęcia czy spier...ć? - mówi.

Robili.

Jeden z większych sukcesów Anki to zdjęcia ze ślubu Piotra Rubika. Impreza była tajna, rozpuszczono nieprawdziwe informacje co do miejsca ceremonii ale w końcu i tak silna ekipa paparazzich spotkała się pod kościołem. Tylko, że nie dało się wejść do środka.

- Rubik z narzeczoną przyjechali pod same drzwi kościoła. Ochroniarze rozłożyli parasole więc można było sfotografować tylko kawałek nogi i rąbek sukienki - opowiada - Kościół był obstawiony przez ochroniarzy, pozamykano wszystkie drzwi i okna a wszyscy goście dostawali opaski jak na dyskotece, po okazaniu ochronie zaproszenia. Elegancko ubrana Ania nie wyróżniała się z tłumu gości - bez problemu wślizgnęła się do zakrystii za jednym z ministrantów. Ochroniarz natychmiast ruszył w jej kierunku.

- Kątem oka zobaczyłam umywalkę, rzuciłam się do niej i zaczęłam spryskiwać twarz wodą mówiąc, że mi słabo i chyba zaraz zemdleję - relacjonuje fotografka. Przejęty ochroniarz nie sprawdził opaski, Anka weszła na chór i stamtąd zrobiła zdjęcia Rubików. Była jedyna.

Ania jest teraz na urlopie macierzyńskim. Czy chce wrócić do zawodu? Jasne!

- Będę to robić nawet jak będę staruszką balkonikiem - zapewnia - Wtedy jeszcze trudniej będzie mnie rozpoznać. Uwielbiam to!

Więcej o paparazzi w tekście Katarzyny Sielickiej w najnowszym (34/2013) numerze tygodnika "Wprost".

Najnowszy numer "Wprost" od niedzielnego wieczora dostępny w formie e-wydania .

Najnowszy "Wprost" także dostępny na Facebooku .

"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchania .