Kiedy Jacek Rostowski, minister finansów, potrzebował pieniędzy do zasypania dziury budżetowej, panu przypadła rola tego, który znajdzie miliard złotych dodatkowych dochodów budżetowych w zyskach państwowych firm. Tak było?
Włodzimierz Karpiński: Nie słyszałem, żeby dywidendy były komentowane w inny, niż pan przedstawił, sposób. Skarb Państwa zawsze będzie oskarżany o zaborczość i fiskalizm, a zna pan prywatnych akcjonariuszy, którym nie zależy na dywidendzie? Zresztą, jak widać przez ostatnie sześć lat rządów koalicji PO-PSL, wzmacnia się pozycja naszych największych firm. Wystarczy porównać kapitalizację naszych pakietów w spółkach publicznych. Pięć lat temu posiadane przez nas akcje były warte niecałe 38 mld zł, dziś – ponad 104 mld zł. Czyli ta polityka dywidendowo-fiskalna nie jest zabójcza dla firm.
Teraz się mówi, że podzielenie się to za mało. Największe firmy kontrolowane przez państwo mają wypłacić skarbowi zaliczki na poczet przyszłych zysków. A to już budzi zdziwienie inwestorów giełdowych.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.