Kiedy wreszcie rozluźnią krawat i zdejmą garnitur za łyk adrenaliny gotowi są igrać z losem. Poznajcie polskich ryzykantów z miliardami złotych na koncie.
Kilka dni temu Michał Sołowow z pokładu śmigłowca przyglądał się trasie 70. Rajdu Polski. Trzeci najbogatszy Polak i wytrawny inwestor giełdowy to również trzykrotny rajdowy wicemistrz Europy. W powietrzu palcem pokazywał najtrudniejsze odcinki, biegnące krętymi mazurskimi duktami, w głowie kodował szerokość zakrętów, na skrawku papieru odhaczał liczbę niebezpiecznych szczytów. Najważniejsza impreza sezonu zaczyna się w Mikołajkach już za dwa tygodnie. Na starcie po raz pierwszy w historii ma pojawić się Robert Kubica.
- Jestem zawodowym kierowcą rajdowym. Nie zawracajcie mi... – rzuca Sołowiow, kiedy "Wprost" proponuje rozmowę o rajdowym hobby. Majątek biznesmena jest wyceniany na 7,5 mld zł. Jest udziałowcem w koncernie chemicznym Synthos i firmie deweloperskiej Echo Investment. Ponad miliard złotych ma w akcjach producenta podłóg Barlinek i firmie Rovese, która jak sam żartobliwie powtarza w wywiadach "produkuje kible". Kiedy auto Sołowowa na pełnej prędkości leci szutrową drogą, pół kroku od drzew, akcjonariuszom jego giełdowych spółek cierpnie skóra. Oto właściciel, główny strateg, facet pociągający za wszystkie sznurki biznesów osiągających 9 mld zł przychodów rocznie igra z losem.
- Adrenalina, ryzyko. W żadnym innym sporcie nie ma szansy w moim wieku na ściganie się z najlepszymi w Europie i na świecie – tłumaczy ten pęd do wyścigów Sołowow.
- Patrzę na rajdy przez pryzmat efektywności biznesowej. Jeżeli pozostałem na drodze, muszę szybko o tym zapomnieć, bo dostaję kolejną informację i muszę podjąć decyzję. Nie wolno na ułamek sekundy się rozprężyć. To jest też coś, co funkcjonuje w biznesie – tłumaczy jak sport pomaga mu w robieniu interesów. Nie ma problemów ze stresem. Nie łapie zadyszki jak inni kierowcy. - Żyje codziennie na jakimś poziomie stresu i dużo pracuje. Nie miałem problemu ze spaniem przed zawodami, nie miałem bezdechu w trakcie rajdu. Dla mnie to jest fragment "funu", co może stwarza jakąś małą przewagę – mówi Sołowow.
Meksyk, Półwysep Jukatan, kompleks podwodnych jaskiń Dos Ojos, czyli dwoje oczu, to skomplikowany układ 50 kilometrów podwodnych korytarzy. Tam Leszek Czarnecki pobił rekord świata w najdłuższym nurkowaniu jaskiniowym. Właściciel grupy kapitałowej Getin Holding i piąty najbogatszy człowiek w Polsce, to również instruktor nurkowania z 28-letnim stażem. Do Meksyku wybrał się w towarzystwie siedmioosobowego teamu współpracowników, ekipą telewizyjną i 500 kg skomplikowanego sprzętu. Czarnecki osobiście przygotował całą wyprawę i obmyślił plan bicia rekordu.
17-kilometrową podwodną trasę na głębokości 72-metrów pokonał w dokładnie 9 godzin i 58 minut. Wynurzył się z czeluści, zdjął maskę i dyszy: - Odwodniony nie jestem, zmęczony raczej. A w poniedziałek do biura. Koszula, garnitur. Można wrócić do innego życia – mówił z satysfakcją na twarzy. Zaraz potem rozległy się okrzyki radości i brawa. Na skafander Czarneckiego polał się szampan, a ekipa filmowa zrobiła pamiątkowe zdjęcia. - Jeżeli zdarzają się ciężkie chwile, kiedy ten twardy dysk w głowie się kręci, bo człowiek ciągle myśli. Często zdarzało się że przyjeżdżałem na lotnisko w Góraszce, brałem jakiś ze swoich samolotów i leciałem przed siebie - mówi Zbigniew Niemczycki, właściciel Curtis Group w skład w której wchodzą fabryka leków, producent obudów do telewizorów i spółka inwestująca biurowce.
Lotnictwo to na pewno hobby wyróżniające się spośród elity biznesu. Wprawdzie wiele osób z Listy 100 najbogatszych Polaków podróżuje własnym samolotem, ale wziąć jeden ze swoich samolotów i do tego na własnym lotnisku może tylko Niemczycki.
- Ta inna koncentracja, za sterami samolotu czy śmigłowca powoduje rozładowanie napięcia po pracy. Mnie osobiście latanie bardzo relaksuje - zwierza się kręcąc pętle nad pasem startowym. Poniżej mechanicy rozgrzewają już silnik dwupłatowca CSS 13. To maszyna znana jako "kukuruźnik". - Moja ulubiona, otwarta kabina, kilka przyrządów nawigacyjnych, esencja latania - mówi Niemczycki.
O ekstremalnych pasjach najbogatszych Polaków oraz o tym, jak wyczynowy sport łączy się z dużym biznesem w tekście Szymona Krawca i Tomasza Mogli w najnowszym numerze tygodnika "Wprost".
- Jestem zawodowym kierowcą rajdowym. Nie zawracajcie mi... – rzuca Sołowiow, kiedy "Wprost" proponuje rozmowę o rajdowym hobby. Majątek biznesmena jest wyceniany na 7,5 mld zł. Jest udziałowcem w koncernie chemicznym Synthos i firmie deweloperskiej Echo Investment. Ponad miliard złotych ma w akcjach producenta podłóg Barlinek i firmie Rovese, która jak sam żartobliwie powtarza w wywiadach "produkuje kible". Kiedy auto Sołowowa na pełnej prędkości leci szutrową drogą, pół kroku od drzew, akcjonariuszom jego giełdowych spółek cierpnie skóra. Oto właściciel, główny strateg, facet pociągający za wszystkie sznurki biznesów osiągających 9 mld zł przychodów rocznie igra z losem.
- Adrenalina, ryzyko. W żadnym innym sporcie nie ma szansy w moim wieku na ściganie się z najlepszymi w Europie i na świecie – tłumaczy ten pęd do wyścigów Sołowow.
- Patrzę na rajdy przez pryzmat efektywności biznesowej. Jeżeli pozostałem na drodze, muszę szybko o tym zapomnieć, bo dostaję kolejną informację i muszę podjąć decyzję. Nie wolno na ułamek sekundy się rozprężyć. To jest też coś, co funkcjonuje w biznesie – tłumaczy jak sport pomaga mu w robieniu interesów. Nie ma problemów ze stresem. Nie łapie zadyszki jak inni kierowcy. - Żyje codziennie na jakimś poziomie stresu i dużo pracuje. Nie miałem problemu ze spaniem przed zawodami, nie miałem bezdechu w trakcie rajdu. Dla mnie to jest fragment "funu", co może stwarza jakąś małą przewagę – mówi Sołowow.
Meksyk, Półwysep Jukatan, kompleks podwodnych jaskiń Dos Ojos, czyli dwoje oczu, to skomplikowany układ 50 kilometrów podwodnych korytarzy. Tam Leszek Czarnecki pobił rekord świata w najdłuższym nurkowaniu jaskiniowym. Właściciel grupy kapitałowej Getin Holding i piąty najbogatszy człowiek w Polsce, to również instruktor nurkowania z 28-letnim stażem. Do Meksyku wybrał się w towarzystwie siedmioosobowego teamu współpracowników, ekipą telewizyjną i 500 kg skomplikowanego sprzętu. Czarnecki osobiście przygotował całą wyprawę i obmyślił plan bicia rekordu.
17-kilometrową podwodną trasę na głębokości 72-metrów pokonał w dokładnie 9 godzin i 58 minut. Wynurzył się z czeluści, zdjął maskę i dyszy: - Odwodniony nie jestem, zmęczony raczej. A w poniedziałek do biura. Koszula, garnitur. Można wrócić do innego życia – mówił z satysfakcją na twarzy. Zaraz potem rozległy się okrzyki radości i brawa. Na skafander Czarneckiego polał się szampan, a ekipa filmowa zrobiła pamiątkowe zdjęcia. - Jeżeli zdarzają się ciężkie chwile, kiedy ten twardy dysk w głowie się kręci, bo człowiek ciągle myśli. Często zdarzało się że przyjeżdżałem na lotnisko w Góraszce, brałem jakiś ze swoich samolotów i leciałem przed siebie - mówi Zbigniew Niemczycki, właściciel Curtis Group w skład w której wchodzą fabryka leków, producent obudów do telewizorów i spółka inwestująca biurowce.
Lotnictwo to na pewno hobby wyróżniające się spośród elity biznesu. Wprawdzie wiele osób z Listy 100 najbogatszych Polaków podróżuje własnym samolotem, ale wziąć jeden ze swoich samolotów i do tego na własnym lotnisku może tylko Niemczycki.
- Ta inna koncentracja, za sterami samolotu czy śmigłowca powoduje rozładowanie napięcia po pracy. Mnie osobiście latanie bardzo relaksuje - zwierza się kręcąc pętle nad pasem startowym. Poniżej mechanicy rozgrzewają już silnik dwupłatowca CSS 13. To maszyna znana jako "kukuruźnik". - Moja ulubiona, otwarta kabina, kilka przyrządów nawigacyjnych, esencja latania - mówi Niemczycki.
O ekstremalnych pasjach najbogatszych Polaków oraz o tym, jak wyczynowy sport łączy się z dużym biznesem w tekście Szymona Krawca i Tomasza Mogli w najnowszym numerze tygodnika "Wprost".
Najnowszy numer "Wprost" od niedzielnego wieczora jest dostępny w formie e-wydania .
Najnowszy "Wprost" także dostępny na Facebooku .