Poseł Palikota Robert Biedroń powiedział na antenie Superstacji, że ludzie uwielbiają go zaczepiać na ulicy. – najbardziej przyjaźni są tak zwani żule, którzy są otwarci, którzy chcą dyskutować – powiedział.
Polityk zaznaczał, że właśnie tacy ludzi często są zadowoleni, że spotkali jakiegoś posła. Dodał, że czasem jest proszony o pieniądze na wino. – No i czasami dostają. Jak są przyjaźni i naprawdę im to pomoże, żeby ich świat był bardziej szczęśliwy, to czemu nie uszczęśliwiać ludzi? – powiedział poseł. – Jeżeli dadzą jeszcze łyka… - dodał.
Na pytanie, czy rzeczywiście pije z takimi osobami, odpowiedział, że trzeba być otwartym na ludzi.- Ja uwielbiam być wśród ludzi, uwielbiam podróżować wśród ludzi, rozmawiać z ludźmi. Nikogo nigdy nie przekupywałem, ale podczas rozmowy wychodziło, że jestem całkiem fajny. Ostatnio jechałem pociągiem z Bydgoszczy. Dosiadło się do mnie kilku takich panów, którzy gdzieś tam też jechali dość rozbawionych, popijali piwo. Podróż nam przebiegła bardzo fajnie. Poprosili nawet o autografy – opowiadał. - Pokazywali mi różne piosenki prześmiewcze o Donaldzie Tusku i Jarosławie Kaczyńskim, więc szybko znaleźliśmy wspólny język – dodał.
eb, Superstacja
Na pytanie, czy rzeczywiście pije z takimi osobami, odpowiedział, że trzeba być otwartym na ludzi.- Ja uwielbiam być wśród ludzi, uwielbiam podróżować wśród ludzi, rozmawiać z ludźmi. Nikogo nigdy nie przekupywałem, ale podczas rozmowy wychodziło, że jestem całkiem fajny. Ostatnio jechałem pociągiem z Bydgoszczy. Dosiadło się do mnie kilku takich panów, którzy gdzieś tam też jechali dość rozbawionych, popijali piwo. Podróż nam przebiegła bardzo fajnie. Poprosili nawet o autografy – opowiadał. - Pokazywali mi różne piosenki prześmiewcze o Donaldzie Tusku i Jarosławie Kaczyńskim, więc szybko znaleźliśmy wspólny język – dodał.
eb, Superstacja