35 - letnia Anka nie pamięta, jak się dowiedziała o możliwości zdeponowania krwi pępowinowej swojej córeczki. Zapewne jak większość ciężarnych zobaczyła gdzieś ulotkę reklamową. I jak każda zapobiegliwa matka zaczęła czytać o dobrodziejstwach takiego kroku. Do oddania krwi przekonywał ją także gorąco zespół lekarzy w prywatnej warszawskiej klinice, gdzie rodziła. Wprawdzie nikt z prywatnego banku, gdzie trafiła krew dziecka Anki, nie pofatygował się, by wytłumaczyć jej medyczne aspekty tej procedury. Przed porodem dostała formularz wstępny, potem długą ankietę zdrowotną. Nie wie więc nawet, ile krwi pobrano ani jak konkretnie będzie ją można wykorzystać. Żyje jednak w głębokim przeświadczeniu, że gdy jej dziecko w przyszłości zachoruje na coś poważnie, będzie je można uratować bez problemu.
Złotodajna pępowina
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.