Sławomir Nowak zostanie europosłem?

Sławomir Nowak zostanie europosłem?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Sławomir Nowak (fot. FOTOMAT / Newspix.pl ) Źródło: Newspix.pl
W nowym sezonie politycznym powoli zaczynają się – przynajmniej medialnie – przymiarki w sprawie list wyborczych do Parlamentu Europejskiego.
Jak pisze Piotr Gursztyn w tygodniku „Do Rzeczy”, o mandat europosła może powalczyć Andrzej Biernat, Ireneusz Raś oraz Andrzej Halicki. W Platformie mówi się także o starcie Sławomira Nowaka, co miałoby być wyjściem z afery zegarkowej. 

Wymiana Saryusza-Wolskiego czy Protasiewicza na Biernata, Rasia, Halickiego albo Nowaka będzie oznaczać znaczące osłabienie Platfomerskiej drużyny w PE. To prawdopodobny scenariusz, bo jak podaliśmy w ostatnim numerze „Wprost”, "starzy" europosłowie PO, poza Jerzym Buzkiem, nie będą mogli już starać się o fotel w Brukseli. Buzek, choć krytykuje rząd za zmiany w OFE, był w końcu przewodniczącym Parlamentu Europejskiego. Co ciekawe, krążą też plotki o starcie… Stefana Niesiołowskiego. 

O funkcję eurodeputowanego będzie chciał powalczyć także minister administracji i cyfryzacji Michał Boni. Już w kwietniu przyznał, że rozważa kandydowanie. Jego resort mógłby zostać zlikwidowany – jak proponował kilka dni temu Janusz Piechociński. W zeszłym tygodniu premier Tusk sceptycznie wypowiadał się o takiej propozycji, ale rano Paweł Graś w Tok FM dał do zrozumienia, że w listopadzie - nie licząc personalnych zmian - może dojść do przebudowy rządu. 

Boni, choć w zeszłej kadencji nazywany mózgiem rządu, w swoim resorcie nie ma spektakularnych sukcesów. Rząd kilka tygodni temu przyjął ustawę liberalizującą prowadzenie zbiórek publicznych, ale już z zastąpieniem Funduszu Kościelnego 0,5-procentowym odpisem może być gorzej. Szanse na wejście w życie ustawy od początku 2014 roku są coraz mniejsze.  

Na ciekawy aspekt gospodarczego wystąpienia lidera opozycji zwraca uwagę w „Gazecie Wyborczej” Jacek Żakowski, zarzucając Jarosławowi Kaczyńskiemu składanie sprzecznych deklaracji. Prezes PiS z jednej strony mówi o nierównościach społecznych, z drugiej obniża podatki dla najbogatszych, a na ministra finansów swojego przyszłego rządu chce powołać znaną z liberalnych poglądów Zytę Gilowską.

Podobną taktykę przyjmują zresztą Ziobryści. Chodzi o to, że w 2006 roku rząd Prawa i Sprawiedliwości przeforsował wprowadzenie od 2009 roku dwóch stawek PIT w miejsce trzech (18 i 32 zamiast 19, 30 i 40 proc.), co, jak pisze Żakowski, faktycznie zniosło progresję podatkową. Wyższą stawkę płacą tylko nieliczni. Obniżka podatków – jak widać różnie oceniana – kłóci się z socjalną polityką PiS. Teraz Jarosław Kaczyński proponuje przywrócenie 39-procentowej składki, chociaż wpływy z takiego podatku nie uzdrowiłyby finansów publicznych. Poza tym Kaczyński lubi powoływać się na Viktora Orbana, który wprowadził przecież 16-procentowy podatek liniowy.