W sobotę prezes PiS Jarosław Kaczyński mówił: "Kompromitacja tego rządu i tego premiera jest całkowita. Jeżeli w takiej sytuacji premier ma nie ustąpić, to w jakiej ma ustąpić?". Według niego, kompromitująca dla premiera jest rola, jaką odegrał w aferze Rywina i to, że "co najmniej dążył do ukrycia afery łapówkarskiej".
Miller, który był gościem poniedziałkowych "Sygnałów Dnia", dodał, że stanowisko braci Kaczyńskich nie jest dla niego żadnym zaskoczeniem, bo kiedy Adam Michnik przed opublikowaniem artykułu na temat afery Rywina rozmawiał na ten temat z Lechem Kaczyńskim, to "pana Kaczyńskiego interesowało wówczas tylko jedno - czy da się udowodnić mój udział w tej sprawie i czy będzie ją można wykorzystać przeciwko mnie".
Premier nie chciał komentować zeznań Jerzego Urbana przed sejmową komisją śledczą dotyczących jego rozmowy z naczelnym "Nie". Zapowiedział, że prawdę na temat tego spotkania ujawni komisji śledczej.
Odniósł się natomiast do wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego. "Spełniło się jedno z największych marzeń Jerzego Urbana - mówił Miller. - Jeszcze niedawno tylko nieliczni wypowiadali jego nazwisko. Przyznanie się do znajomości z redaktorem Urbanem lub do czytania tygodnia "Nie", to był akt towarzyskiej i politycznej odwagi. A dziś z uwagą w słowa Jerzego Urbana wsłuchują się przede wszystkim ci, którzy odmawiali mu prawa obecności na rynku, z obrzydzeniem mówili o jego działalności zwłaszcza w latach 80., czy o kierowanej przez niego gazecie. Warto było doczekać czasów, kiedy pan Kaczyński z namaszczeniem powołuje się na opinie, czy na słowa redaktora naczelnego "Nie". W oczach Kaczyńskiego Jerzy Urban przeszedł znamienną ewolucję od rzecznika gen. Jaruzelskiego do rzecznika interesów Kaczyńskiego. To bardzo ciekawe" - dodał premier.
sg, pap