Już na początku prezydentury, w 1994 r. Łukaszenka pokazał rodakom, że będzie rządził twardą ręką. Gdy kraj żartował z jego krowy Miłki, której zdjęcia obiegły media, Baćka zakazał ją fotografować i do przestrzegania zakazu oddelegował KGB. Wkrótce na Białorusi nikomu nie było już do śmiechu.
Na początku istnienia niepodległej Białorusi Łukaszenka był traktowany bardziej jak „wujek ze wsi” niż poważny polityczny gracz i kandydat na prezydenta. Nikt nie zauważył, że ten pozornie niegroźny człowiek jest na tyle bezwzględny i zdeterminowany w walce o władzę, by ją dostać, a później nie pozwolić jej sobie odebrać. A on błyskawicznie podporządkował sobie państwowe media, które stały się narzędziem propagandy, rozpędził parlament, zmienił konstytucję. Szybko pojawili się pierwsi więźniowie polityczni.
Czym zjednał sobie zwykłych ludzi?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.