Poprzedni weekend. Waldemar Skrzypczak swoim czarnym dodge’em journeyem wjeżdża pod prąd w ruchliwą ulicą Gagarina na Mokotowie. Jest o krok od wypadku. – Jestem nie do życia – opowiada znajomym. Charyzmatyczny dowódca stoi w cieniu podejrzeń o nieuczciwość. Formułuje je Służba Kontrwywiadu Wojskowego. Skrzypczak ma coś na sumieniu czy został zaszczuty przez służby specjalne i lobbystów zbrojeniowych? Dlaczego stanowisko stracił szef SKW gen. Janusz Nosek? Jaki wpływ miała na to sprawa Skrzypczaka? Za kulisami trwa rozgrywka, której bohaterami są ludzie służb, wielkie koncerny i lobbyści. Gra idzie o potężne kontrakty zbrojeniowe.
Przy stoliku w Victorii
X: – Sprawa rozpracowania Skrzypczaka pod kryptonimem „Tower” bierze swój początek w 2011 r. Tak wynika z teczki tej sprawy. Na jej pierwszych stronach jest opisane, że Skrzypczak, wówczas wojskowy emeryt, spotykał się w kawiarni hotelu Victoria z Mieczysławem Bullem, reprezentującym w Polsce interesy izraelskiego koncernu zbrojeniowego Rafael. Bull to jowialny mężczyzna po siedemdziesiątce, który w 1957 r. wyemigrował z Polski do Izraela. Potem zamieszkał w Londynie. Legitymuje się paszportami Izraela oraz Wielkiej Brytanii. Oprócz imienia Mieczysław posługuje się też imionami Menachem oraz Michael. Pod koniec lat 80. wziął się do robienia interesów w Polsce. Produkował antywłamaniowe blokady do skrzyni biegów do polonezów. W następnej dekadzie zaczął reprezentować interesy Rafaela, który sprzedawał i nadal sprzedaje broń naszej armii. Bull, towarzyski i świetnie mówiący po polsku, jeszcze do niedawna miał swój stolik w kawiarni Victorii, przy którym przesiadywało wielu biznesmenów, ludzi służb specjalnych, byłych urzędników i emerytowanych wojskowych.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.