Zyta Gilowska, minister finansów w rządzie PiS, zrezygnowała z członkostwa w Radzie Polityki Pieniężnej. W mediach pojawiły się już spekulacje, że w razie porażki referendalnej, mogłaby zastąpić ją Hanna Gronkiewicz-Waltz. A czy Jarosław Kaczyński zaangażuje Gilowską do politycznej gry?
Prawo i Sprawiedliwość, które prowadzi w sondażach od dobrych kilku miesięcy, nie ma wystarczająco wiarygodnej osoby do wyznaczania gospodarczego kursu partii. Beata Szydło ciągle myli dług z deficytem. Nieźle wypadał na posiedzeniach komisji finansów publicznych Przemysław Wipler, ale on zaangażował się w samodzielny projekt polityczny.
Prof. Gilowska firmowała liberalną politykę PiS-u w czasach rządów tej partii. Mało kto pamięta, że obniżyła PIT, wprowadzając dwie stawki podatku w miejsce trzech (18 i 32 zamiast 19, 30 i 40 procent). Być może należało zmniejszyć także wydatki, ale i tak PiS miał się czym pochwalić – rząd PO-PSL w czasie ostatnich 6 lat zwiększył przecież VAT, podniósł akcyzę oraz zlikwidował część ulg. Z drugiej strony, w 2008 roku zaczął się kryzys - ale z politycznego punktu widzenia nie ma to większego znaczenia.
Dla Jarosława Kaczyńskiego mianowanie Zyty Gilowskiej gospodarczym ekspertem mogłoby być jednak problemem. PiS stawia na socjalne hasła - więcej państwa w gospodarce, 39-procentowy podatek dla najbogatszych czy narodowy program zatrudnienia. Poza tym szef „Solidarności” Piotr Duda – wpływowa w końcu postać na prawicy – krytycznie wypowiadał się na temat polityki Gilowskiej.
Ziobryści do dziś zresztą krytykują obniżenie podatku dochodowego, bo ich zdaniem najwięcej zarobili na tym najbogatsi. Faktycznie, wyższa stawka została obniżona o 8 pkt. proc., a niższa tylko o jeden. Uzasadnienie dla takiej decyzji jest jednak proste – większość Polaków nie zarabia dużo, więc obniżenie niższej stawki o 8 pkt. proc. spowodowałaby drastyczny spadek wpływów do budżetu.
Nazwisko Gilowskiej być może mogłoby przyciągnąć bardziej liberalny elektorat, który, zwłaszcza w 2015 roku, przydałby się formacji Jarosława Kaczyńskiego. Warto też pamiętać, że pani profesor w czasie ostatniej kampanii parlamentarnej, w świetle kamer, spotkała się z prezesem PiS.
Prof. Gilowska firmowała liberalną politykę PiS-u w czasach rządów tej partii. Mało kto pamięta, że obniżyła PIT, wprowadzając dwie stawki podatku w miejsce trzech (18 i 32 zamiast 19, 30 i 40 procent). Być może należało zmniejszyć także wydatki, ale i tak PiS miał się czym pochwalić – rząd PO-PSL w czasie ostatnich 6 lat zwiększył przecież VAT, podniósł akcyzę oraz zlikwidował część ulg. Z drugiej strony, w 2008 roku zaczął się kryzys - ale z politycznego punktu widzenia nie ma to większego znaczenia.
Dla Jarosława Kaczyńskiego mianowanie Zyty Gilowskiej gospodarczym ekspertem mogłoby być jednak problemem. PiS stawia na socjalne hasła - więcej państwa w gospodarce, 39-procentowy podatek dla najbogatszych czy narodowy program zatrudnienia. Poza tym szef „Solidarności” Piotr Duda – wpływowa w końcu postać na prawicy – krytycznie wypowiadał się na temat polityki Gilowskiej.
Ziobryści do dziś zresztą krytykują obniżenie podatku dochodowego, bo ich zdaniem najwięcej zarobili na tym najbogatsi. Faktycznie, wyższa stawka została obniżona o 8 pkt. proc., a niższa tylko o jeden. Uzasadnienie dla takiej decyzji jest jednak proste – większość Polaków nie zarabia dużo, więc obniżenie niższej stawki o 8 pkt. proc. spowodowałaby drastyczny spadek wpływów do budżetu.
Nazwisko Gilowskiej być może mogłoby przyciągnąć bardziej liberalny elektorat, który, zwłaszcza w 2015 roku, przydałby się formacji Jarosława Kaczyńskiego. Warto też pamiętać, że pani profesor w czasie ostatniej kampanii parlamentarnej, w świetle kamer, spotkała się z prezesem PiS.