Drugie miejsce zajął Fin Matti Hautamaeki, a trzeci był jego rodak Tami Kiuru.
Polak wygrał też trzy indywidualne konkursy Turnieju Skandynawskiego, nie dając szans gospodarzom, którzy deptali mu po piętach. Zgromadził w nich komplet punktów - 300 i wyprzedził Hautamaekiego - 210 i Kiuru - 139 punktów.
Małysz jest pierwszym zawodnikiem, który w tym sezonie stanął na najwyższym stopniu podium w trzech kolejnych zawodach. Wcześniej blisko tego osiągnięcia byli Sven Hannawald i Martin Hoellwarth. Niemiec dwukrotnie odnosił po dwa zwycięstwa z rzędu, a Austriakowi ta sztuka udała się raz.
Polski skoczek powiększył przewagę nad Hannawaldem w klasyfikacji generalnej PŚ. Przed sobotnim konkursem wyprzedzał go o 48 punktów, a obecnie Niemiec, który w sobotę był dziesiąty, traci do niego 122 punkty.
Skoczek z Wisły ma dużą szansę na zdobycie po raz trzeci z rzędu Pucharu Świata, co dotychczas nie udało się żadnemu zawodnikowi w historii. Do zakończenia sezonu pozostały jeszcze dwa konkursy indywidualne (i jeden drużynowy) w lotach w słoweńskiej Planicy.
"Cudownie jest znów wygrywać. To wynagrodzenie za całą pracę. Warunki były podobne jak wczoraj - lekki wiatr z tyłu, który był korzystny dla zawodników z silnym odbiciem. W Pucharze Świata wszystko jest jeszcze możliwe" - powiedział Małysz po zakończeniu konkursu na antenie TVP.
O drugie miejsce zawzięcie rywalizowali ze sobą dwaj Finowie - Matti Hautamaeki i Tami Kiuru. W pierwszej serii lepszy był Kiuru, który skoczył 128 metrów. Srebrny medalista ostatnich MŚ uzyskał o dwa metry mniej. Jednak w drugiej serii Hautamaeki zdecydowanie pokonał kolegę, lądując na 131 metrze. Kiuru skoczył tylko 124 metry i musiał zadowolić się trzecim miejscem.
Oprócz Małysza z reprezentantów Polski w konkursie wystartował Robert Mateja, który po skoku na odległość 105,5 metra i z notą 94,1 nie zakwalifikował się do finałowej trzydziestki. Zajął 46. miejsce.
em, pap