- Adam Hofman nie może zostać dzisiaj wyrzucony, bo Jarosław Kaczyński przyznałby się do kolejnej porażki. Z moich informacji wynika, że Hofman wyszedł z czwartkowego posiedzenia władz PiS bardzo wzmocniony – mówi w rozmowie z „Wprost” Michał Kamiński, argumentując, że prawdziwym problemem PiS-u jest niewybieralność Jarosława Kaczyńskiego.
Michał Olech: Adam Hofman utrzyma się na stanowisku rzecznika PiS?
Oczywiście. Jego pozycja w partii nie maleje, ale wręcz rośnie. Hofman nie może zostać dzisiaj wyrzucony, bo Jarosław Kaczyński przyznałby się do kolejnej porażki. Warszawskie referendum udowodniło, że PiS jest partią, która w dalszym ciągu odstrasza wyborców.
Hofman nie jest odpowiedzialny za przegraną?
Mówiąc szczerze: nie. Problemem jest niewybieralność Jarosława Kaczyńskiego, który doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Wie, że odsuwając Hofmana, mógłby uruchomić pewien proces. Hofman zacząłby opowiadać różne rzeczy, o których Kaczyński nie chciałby mówić.
Tylko, że to Hofman odpowiadał za kampanię w Warszawie. I to on wymyślił mocno kontrowersyjną kampanię z literą „W”.
Trudno go za to krytykować. Mówiąc obrazowo: Hofman nie jest sprzedawcą samochodów, ale ma do sprzedania zdezolowanego trabanta. Musi go sprzedać na rynku mercedesów. Jeżeli weźmiemy to pod uwagę, to rynek mercedesów, Hofman radzi sobie całkiem nieźle. Za co miałby płacić? Raczej za to, że ma produkt do bani, którym jest Jarosław Kaczyński.
Ale jego zachowania, opisywane przez media, niezbyt pasują do konserwatywnej partii.
On robi raz lepsze, a raz gorsze kampanie. Nie uważam go za geniusza, ale nie można powiedzieć, że jest człowiekiem niezdolnym. Mam o nim złą ocenę moralną, ale nie merytoryczną. On sam przyznaje w „Rzeczpospolitej”, że zarówno zewnątrz, jak i wewnątrz PiS-u ma wrogów, który chcieliby zastąpić go na stanowisku rzecznika. Z moich informacji wynika, że Hofman wyszedł z czwartkowego posiedzenia władz PiS bardzo wzmocniony.
Czyli pomysł z literą „W”? był dobry? Przecież to było przeprowadzone na chłodno. Hofman we wspomnianym wywiadzie w „Rz” przyznaje, że chodziło o zmobilizowanie własnych wyborców.
To był błąd. Ale referendum przegrano nie z powodu litery „W”, tylko dlatego, że Jarosław Kaczyński włączył się w kampanię. Prezes PiS jest dziś najmniej popularnym politykiem w Polsce. Czemukolwiek daje twarz, momentalnie demobilizuje to wyborców. W dalszym ciągu 70 proc. Polaków boi się przejęcia władzy przez Kaczyńskiego.
Powrót tematu Smoleńska w ostatnich dniach to przypadek?
Tego nie wiem. Ale to, co dzieje się wokół Smoleńska, ostatecznie i definitywnie kompromituje politykę PiS-u w tym zakresie. To ośmiesza, ale też moralnie osłabia Prawo i Sprawiedliwość. Nikt przy zdrowych zmysłach nie ma już wątpliwości, że sprawa smoleńska stanowiła dla PiS-u polityczną hucpę, w której uciekano do kłamstw, co przyznał jeden z uczestników tej kłamliwej kampanii.
Oczywiście. Jego pozycja w partii nie maleje, ale wręcz rośnie. Hofman nie może zostać dzisiaj wyrzucony, bo Jarosław Kaczyński przyznałby się do kolejnej porażki. Warszawskie referendum udowodniło, że PiS jest partią, która w dalszym ciągu odstrasza wyborców.
Hofman nie jest odpowiedzialny za przegraną?
Mówiąc szczerze: nie. Problemem jest niewybieralność Jarosława Kaczyńskiego, który doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Wie, że odsuwając Hofmana, mógłby uruchomić pewien proces. Hofman zacząłby opowiadać różne rzeczy, o których Kaczyński nie chciałby mówić.
Tylko, że to Hofman odpowiadał za kampanię w Warszawie. I to on wymyślił mocno kontrowersyjną kampanię z literą „W”.
Trudno go za to krytykować. Mówiąc obrazowo: Hofman nie jest sprzedawcą samochodów, ale ma do sprzedania zdezolowanego trabanta. Musi go sprzedać na rynku mercedesów. Jeżeli weźmiemy to pod uwagę, to rynek mercedesów, Hofman radzi sobie całkiem nieźle. Za co miałby płacić? Raczej za to, że ma produkt do bani, którym jest Jarosław Kaczyński.
Ale jego zachowania, opisywane przez media, niezbyt pasują do konserwatywnej partii.
On robi raz lepsze, a raz gorsze kampanie. Nie uważam go za geniusza, ale nie można powiedzieć, że jest człowiekiem niezdolnym. Mam o nim złą ocenę moralną, ale nie merytoryczną. On sam przyznaje w „Rzeczpospolitej”, że zarówno zewnątrz, jak i wewnątrz PiS-u ma wrogów, który chcieliby zastąpić go na stanowisku rzecznika. Z moich informacji wynika, że Hofman wyszedł z czwartkowego posiedzenia władz PiS bardzo wzmocniony.
Czyli pomysł z literą „W”? był dobry? Przecież to było przeprowadzone na chłodno. Hofman we wspomnianym wywiadzie w „Rz” przyznaje, że chodziło o zmobilizowanie własnych wyborców.
To był błąd. Ale referendum przegrano nie z powodu litery „W”, tylko dlatego, że Jarosław Kaczyński włączył się w kampanię. Prezes PiS jest dziś najmniej popularnym politykiem w Polsce. Czemukolwiek daje twarz, momentalnie demobilizuje to wyborców. W dalszym ciągu 70 proc. Polaków boi się przejęcia władzy przez Kaczyńskiego.
Powrót tematu Smoleńska w ostatnich dniach to przypadek?
Tego nie wiem. Ale to, co dzieje się wokół Smoleńska, ostatecznie i definitywnie kompromituje politykę PiS-u w tym zakresie. To ośmiesza, ale też moralnie osłabia Prawo i Sprawiedliwość. Nikt przy zdrowych zmysłach nie ma już wątpliwości, że sprawa smoleńska stanowiła dla PiS-u polityczną hucpę, w której uciekano do kłamstw, co przyznał jeden z uczestników tej kłamliwej kampanii.