Małgorzata Wassermann: prof. Rońda zastosował fortel. On ma klasę

Małgorzata Wassermann: prof. Rońda zastosował fortel. On ma klasę

Dodano:   /  Zmieniono: 
Małgorzata Wassermann (fot. TOMASZ JAGODZINSKI/NEWSPIX.PL) Źródło: Newspix.pl
- Prof. Jacek Rońda nie skłamał, zastosował tylko pewien fortel - przekonywała w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w TVN24 Małgorzata Wassermann, córka tragicznie zmarłego w katastrofie smoleńskiej Zbigniewa Wassermanna. Prof. Rońda przyznał przed kilkoma dniami, że powoływał się na nieistniejący dokument, który miał rzekomo dowodzić, iż Tu-154M w Smoleńsku nigdy nie zszedł poniżej wysokości 100 metrów.
Wassermann podkreśliła, że prof. Rońda ma klasę i jest człowiekiem honoru i kiedy popełnił błąd, przyznał się do niego i wycofał się z udziału w konferencji poświęconej katastrofie smoleńskiej. - Po drugiej stronie nie ma ludzi honoru - dodała Wassermann, która wypomniała Donaldowi Tuskowi, że ten nie wywiązał się z obietnicy zgodnie z którą w przypadku, gdy raport rządowej komisji Jerzego Millera wyjaśniającej przyczyny katastrofy smoleńskiej będzie różnił się od raportu rosyjskiego MAK-u, wówczas polski rząd zwróci się z prośbą o pomoc w wyjaśnieniu sprawy do "czynników międzynarodowych".

Córka Zbigniewa Wassermanna była też pytana o referat prof.  Chrisa Ciszewskiego, który - powołując się na zdjęcia satelitarne - w czasie konferencji naukowej poświęconej katastrofie smoleńskiej przekonywał, że brzoza, w którą miał 10 kwietnia uderzyć Tu-154M, została ścięta... pięć dni przed katastrofą. - To prosta rzecz, której nikt dotąd nie zrobił. Prof. Ciszewski kupił zdjęcia satelitarne i odczytał to co było na tych zdjęciach - skomentowała całą sprawę Wassermann.

arb, TVN24