- W kwietniu 2010 roku w PiS było dwóch ludzi, którzy nie dali się uwieść temu prorosyjskiemu snowi, że teraz będziemy się kochać z Rosjanami i że ta katastrofa ma być kanwą jakiegoś nowego porozumienia. To był (Zbigniew) Ziobro i ja - wspominał Jacek Kurski na antenie TVN24. W czasie kampanii prezydenckiej Jarosława Kaczyńskiego, do której doszło tuż po katastrofie smoleńskiej, PiS nie eksponował tematu katastrofy.
Kurski podkreślił, że stanowisko jego i Ziobry popierał Jarosław Kaczyński, który jednak "był w takim stanie, że nie mógł przesądzić, która z koncepcji zwycięży". Ostatecznie - jak dodał Kurski - w związku z faktem, że on i Ziobro byli w mniejszości w sztabie wyborczym, "zwyciężyło myślenie Adama Hofmana, Pawła Poncyliusza, że nie wolno ruszać tej sprawy; że kochamy się do samych wyborów".
- Wtedy trzeba było stawiać sprawę na forum międzynarodowym i więcej wywalczyć, niż tak jak Adam Hofman teraz strugać chojraków w tej sprawie - podsumował Kurski.
arb, TVN24
- Wtedy trzeba było stawiać sprawę na forum międzynarodowym i więcej wywalczyć, niż tak jak Adam Hofman teraz strugać chojraków w tej sprawie - podsumował Kurski.
arb, TVN24