Joachim Brudziński dziwił się w rozmowie z Moniką Olejnik w Radiu Zet, że prokurator generalny Andrzej Seremet po ponad trzech latach od katastrofy smoleńskiej nie wie czy w brzozie, w którą miał uderzyć skrzydłem Tu-154M są fragmenty tupolewa.
- Z dużym zdumieniem usłyszałem, że po trzech i pół roku od katastrofy jest więcej znaków zapytania niż pewników - podkreślał poseł PiS nawiązując do rozmowy Moniki Olejnik z Andrzejem Seremetem w Radiu Zet. Seremet stwierdził wówczas, że do końca roku mają zostać zakończone badania, które mają potwierdzić, czy w brzozie utkwiły fragmenty samolotu, który rozbił się w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 roku. Seremet wyjaśnił, że choć wiadomo iż w skrzydle Tu-154M są fragmenty drewna, a w pniu ściętej brzozy są fragmenty samolotu, trzeba jeszcze potwierdzić, że to właśnie szczątki Tu-154M utkwiły w drzewie.
- Niech pan prokurator Seremet wyłoży karty na stół i raz na zawsze zakończmy tę sprawę. Bo to nie jest kwestia wiary, ani kwestia jakiegoś kabotyńskiego przerzucania się między zespołem departamentu propagandy, na czele którego stoi pan Maciej Lasek, a odważnymi naukowcami, którzy nie dają się zastraszyć - podsumował Brudziński.
Radio Zet, arb
- Niech pan prokurator Seremet wyłoży karty na stół i raz na zawsze zakończmy tę sprawę. Bo to nie jest kwestia wiary, ani kwestia jakiegoś kabotyńskiego przerzucania się między zespołem departamentu propagandy, na czele którego stoi pan Maciej Lasek, a odważnymi naukowcami, którzy nie dają się zastraszyć - podsumował Brudziński.
Radio Zet, arb