Kapitan Marcin Maksjan z Prokuratury Wojskowej ujawnił na antenie TVP Info fragment zeznań jednego z dwóch bezpośrednich świadków katastrofy smoleńskiej - właściciela działki na której rosła brzoza, w którą uderzył prezydencki tupolew.
-Zobaczyłem samolot lecący nisko, który szedł równolegle do ziemi na wysokości mniej niż 10 metrów. Samolot leciał ze wschodu na zachód w stronę lotniska. Przelatując nade mną tenże samolot włączył dopalanie. Od tego jak samolot włączył dopalacz, od strumienia powietrza wydostającego się z turbiny, upadłem obok swojego samochodu. Dokładniej, ułożyło mnie na plecach twarzą do góry. Po czym zobaczyłem, jak ten samolot, wg mnie lewym skrzydłem, zahaczył o pień brzozy. Brzoza miała wys. ok. 15 metrów, a skrzydło zahaczyło o pień na wysokości 7-8 metrów. Od uderzenia skrzydłem samolotu, pień drzewa przerąbało na dwie części i wierzchnia część drzewa upadła w kierunku wschodnim - przeczytał zeznania świadka kapitan Maksjan.
Śledczy podkreślił równocześnie, że analiza zdjęć satelitarnych rejonu katastrofy z 5 i 12 kwietnia 2010, wykazała jednoznacznie, że na późniejszym zdjęciu wykryto skoszone drzewo. Oznacza to, że pięć dni przed katastrofą brzoza rosła na swoim miejscu.
TVP Info, ml
Śledczy podkreślił równocześnie, że analiza zdjęć satelitarnych rejonu katastrofy z 5 i 12 kwietnia 2010, wykazała jednoznacznie, że na późniejszym zdjęciu wykryto skoszone drzewo. Oznacza to, że pięć dni przed katastrofą brzoza rosła na swoim miejscu.
TVP Info, ml