Szykuje się zwrot w śledztwie dotyczącym zegarków Sławomira Nowaka. Jak podało RMF, przekazana prokuraturze nowa opinia biegłego świadczy, że jeden z nich kosztował 15 tys. zł. A nie, tak jak wcześniej myślano, 10 tys. Ta informacja może przysporzyć szefowi resortu transportu sporych kłopotów. Utrzymywał on bowiem, że zegarek to prezent od bliskiej osoby. Tymczasem podarunki, których wartość przekracza 10 tys. zł, polityk musi ujawnić w oświadczeniu majątkowym. Nowak tego nie zrobił, co może go sporo kosztować. „Aferę zegarkową” w kwietniu ujawnił na swych łamach „Wprost”. Prokuratura, która prowadzi w tej sprawie śledztwo, ma podjąć decyzje o losie postępowania w listopadzie. Niewykluczone, że w ten sposób podejmie też decyzję o losie samego ministra. Tym bardziej że właśnie w listopadzie premier zapowiada zmiany w rządzie. Warszawskie wróble donoszą, że na Nowaku się nie skończy. Skutki zegarkowej afery mają też ponieść:
1. Minister finansów Jacek Rostowski. Za niedoszacowanie wartości czasomierza. Wcześniej nie doszacował dochodów budżetu. Pierwszym razem przeszło. Drugim podobno już się nie uda.
2. W trakcie listopadowej rekonstrukcji rządu konsekwencje ma też ponieść minister Krystyna Szumilas. Odpowiada za edukację Polaków, a nie nauczyła ministra Nowaka pisać. Oświadczeń majątkowych.
3. Z rządu ma też podobno odejść szef resortu cyfryzacji Michał Boni. Powód oczywisty: zegarek Nowaka był wszakże cyfrowy. Konsekwencji personalnych w coraz mniej sprawnym rządzie Donalda Tuska ma być podobno więcej. Być może spadające na łeb na szyję sondaże, niezadowolenie w partyjnych szeregach (piszemy o tym na s. 14), a teraz także złe wiadomości z prokuratury obudzą wreszcie szefa rządu. Może premier dostrzeże, że źli ministrowie w jego rządzie to dla niego tykająca bomba.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.