Ksiądz: są przypadki, że 10-latki same "wchodzą" do łóżek bo chcą być spełnione

Ksiądz: są przypadki, że 10-latki same "wchodzą" do łóżek bo chcą być spełnione

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. sxc.hu) Źródło: FreeImages.com
Ks. dr Ireneusz Bochyński, rektor kościoła akademickiego Panien Dominikanek w Piotrkowie Trybunalskim w rozmowie z Anną Wiktorowicz dla tygodnika "Tydzień Trybunalski" opublikowanym na stronach portalu internetowego epiotrkow.pl mówił o zjawisku pedofilii.
Jak wyjasnił ks. Bochyński przez cały czas, odkąd został księdzem pracował z dziećmi i młodzieżą. Dodał, że jest zwolennikiem innego niż bezstresowy model wychowania, gdyż dziecko postawione bez wyznaczonych granic jest zagubione.  Za przykład podał dzieci z rozbitych rodzin. - Myślę, że trzeba też mówić o tych zranieniach, które występują w środowisku. Teraz, kiedy mamy całe morze małżeństw rozbitych, a więc rodzin niepełnych, gdzie najczęściej brakuje ojca, będzie się coraz częściej zdarzać, że dzieci bez takich wzorców będą lgnęły do mężczyzn. Temat pedofilii jest mocno złożony. Kiedy sprawa zaczynała wypływać, mówiło się o tzw. złym dotyku. To były pierwsze symptomy, na które się zwracało uwagę, dotyczące tego, na co można, a na co nie można sobie pozwolić - przekonywał duchowny.

- Myślę, że wśród tego wszystkiego, co jest nagłośnione, wyostrzone, jest całe mnóstwo zwyczajnie ludzkich, normalnych, ojcowskich czy siostrzanych zachowań, które nie przekraczają żadnych moralnych ani obyczajowych norm. I tak dzieje się w szkołach, na lekcjach religii, w oratoriach, przedszkolach czy w jakichkolwiek innych jednostkach prowadzonych przez Kościół - dodał ks. Bochyński i powiedział, że wśród księży pojawia się problem z tym, czy np. można pogłaskać dziecko by nie zostało to źle odebrane.

- W tej chwili mamy do czynienia z zaostrzeniem konfliktu. Jak w każdej chorobie – trzeba poczekać, aż stan ostry przejdzie. Takie fale zaostrzenia dyskusji o pedofilii w Kościele przelewają się przez Stany Zjednoczone, Irlandię, teraz mówi się o Polsce. Kiedyś pewien mądry proboszcz powiedział mi: jak nie wiadomo, co zrobić, to trzeba poczekać. Pewne sytuacje na pewno się wyjaśnią, zelżeją emocje. Nie mówię o konkretnych przypadkach, ale o ogólnej sytuacji. Przypadki są całkowicie do zbadania. Wiele rzeczy nie jest jednoznacznych, choć od razu dodam, że nie chcę tu nikogo usprawiedliwiać - podkreślał duchowny.

Ks. Bochyński odnosząc się do przypadków pedofilii oraz oskarżeń, że dzieci prowokowały  powiedział, że należy porozmawiać z uczestnikami wydarzeń. - Nie wiem, o jakim czasie bycia dzieckiem mówimy. Bo jeżeli mówimy o dziecku 3-letnim (bo i takie przypadki pedofilii miały miejsce), to dotyczyły one rodzin, bo pod ich ścisłą opieką znajduje się wtedy dziecko. Ale mamy i dzieci 10-letnie, trochę starsze i znam przypadki, gdzie ich życie intymne potrzebowało wcześniejszego zaspokojenia. Same dzieci “wchodziły” do łóżek dorosłych, chcąc być spełnionym. I to był wybór dziecka - tłumaczył duchowny.

Wyjaśniając swoje słowa, ks. Bochyński dodał, że "globalnie" 10-latki nie są gotowe na współżycie, "natomiast w pojedynczych przypadkach świadomość niektórych dzieci może być bardzo dorosła, dojrzała". - To, co w tej chwili mamy w Internecie, w telewizji, w naszej cywilizacji, obudziło brak tabu, gdy chodzi o sprawy intymne. W tej chwili trochę na fali jest bycie zbrukanym, i to wcześnie, czasami na wyścigi. Natomiast z drugiej strony (to też trzeba zauważyć) działanie Kościoła jest zupełnie inne. Kościół więcej mówi o wierności, o czystości przedmałżeńskiej, pokazując to jako pewne antidotum na to, co proponuje świat - przekonywał duchowny.

"Tydzień Trybunalski" , epiotrkow.pl, ml