Bajon, Barańczak, Fibak, Stuligrosz i Waldorff to absolwenci "Marcinka", który obchodził osiemdziesiątą rocznicę urodzin
"Dziwię się, że w tym zwariowanym świecie wszyscy jeszcze żyjemy. Skoro zaś żyjemy, starajmy się dożyć do jego końca. A jeśli kula ziemska wybuchnie, wszyscy absolwenci "Marcinka" lećmy w jedną stronę" - to przesłanie, które Jerzy Waldorff przekazał uczestnikom obchodów 80. rocznicy założenia poznańskiego Liceum im. Karola Marcinkowskiego. Maturę zdało w nim 9387 uczniów. Wielu z nich zaliczyło na piątkę także życiowy egzamin dojrzałości.
- Uroczystości uświetniła opera "Nabucco" Giuseppe Verdiego oraz koncert Elektrycznych Gitar. To na pozór szokujące zestawienie było symboliczne - stanowiło bowiem klamrę pomiędzy zamierzchłą przeszłością a współczesnością - mówi Gerard Sowiński, uczeń, potem nauczyciel w "Marcinku", a obecnie prezes Stowarzyszenia Wychowanków Gimnazjum i Liceum im. Karola Marcinkowskiego. Uroczystą mszę świętą odprawił biskup diecezji poznańskiej Marek Jędraszewski, także absolwent I LO, który zdecydowanie lepiej zachowywał się w szkolnej ławie niż Jerzy Waldorff. Ten legendarny już krytyk muzyczny (matura w 1928 r.) na katechezie czytał pod ławką romanse De Cobry, uważanego wówczas za najwybitniejszego przedstawiciela literatury pornograficznej. Antoni Borzucki, pierwszy dyrektor szkoły, jest jedyną osobą stale obecną w pamięci Waldorffa, który swoje szkolne dzieje opisał w "Firdku". Na wystawie dzieł napisanych przez marcinkowców książka miłośnika warszawskich Powązek leży obok "Techniki prowadzenia robót w kopalniach odkrywkowych" Zbigniewa Kozłowskiego. "Być albo nie być - oto jest pytanie" - tę frazę napisał także absolwent "Marcinka", poeta i tłumacz, autor ostatniego przekładu "Hamleta" - Stanisław Barańczak. Obecny profesor Uniwersytetu Harvarda swoje pierwsze fraszki wymyślał na lekcji łaciny. Ich bohaterem był prof. Hieronim Bąk. Prof. Stefan Stuligrosz - twórca chóru Poznańskie Słowiki - na egzaminie dojrzałości z języka niemieckiego śpiewał tenorem arię z "Lohengrin" Ryszarda Wagnera. Światowej sławy kardiochirurg Antoni Dziatkowiak preferował bardziej kameralne zachowania - na lekcjach zawsze siadał w ostatniej ławce. Na najnudniejszym przedmiocie - biologii - głównie grywał w szachy. Do "Marcinka" chodzili także Andrzej i Michał Hahn - bohaterowie filmu Filipa Bajona (matura w 1965 r.) "Limuzyna Daimler-Benz". Spora część akcji filmu toczy się w murach tej właśnie szkoły. Absolwentem szkoły jest również Wojciech Fibak - dwukrotny tenisowy mistrz świata w grze podwójnej, obecnie biznesmen i kolekcjoner sztuki uwielbiający obrazy kapistów i malarstwo Tadeusza Makowskiego. Stąd wywodzi się scenograf Andrzej Majewski - pracujący w największych teatrach operowych świata - od londyńskiej Covent Garden aż po Nowosybirsk - oraz Lech Trzeciakowski - profesor historii i promotor pracy magisterskiej Adama Michnika. W szkolnych ławkach "Marcinka" zasiadali Paweł Łączkowski - poseł AWS i przewodniczący Partii Chrześcijańskich Demokratów (wicepremier w rządzie Hanny Suchockiej), Wojciech Kruk - biznesmen i senator UW, August Chełkowski - marszałek Senatu I kadencji. Z kolei szczepowy Błękitnej Czternastki, drużyny harcerskiej działającej w I LO, Maciej Musiał, jest teraz wojewodą wielkopolskim. Liceum im. Karola Marcinkowskiego ukończyli także Marek Król - redaktor naczelny "Wprost", Piotr Moszyński - paryski korespondent naszego tygodnika i niżej podpisany. - Maturę zdałem w 1969 r. Największym dla mnie przeżyciem było pojawienie się dziewcząt w dotychczas męskim liceum. Z nauczycieli najlepiej pamiętam "Zochę", czyli matematyczkę Zofię Załęską, lubiącą spacerować ze swoimi nieodłącznymi jamnikami - wspomina Maciej Musiał. Za jego czasów rządy w "Marcinku" sprawował Ludwik Graja. Znany z porywczości dyrektor wielu niesfornych wychowanków "zawieszał w prawach ucznia", drąc na strzępy w chwilach uniesienia ich szkolne legitymacje. Wsławił się słynnym powiedzeniem. Podczas studniówki w 1966 r. zarzucił zwolennikom napojów wyskokowych, że "pili wódkę, a konkretnie wino". Stosowanie takiego niecnego procederu potwierdził Iwo Byczewski (wieloletni wiceminister spraw zagranicznych), który na bal maturalny przemycił za paskiem zakazaną butelkę. Po raz pierwszy rocznicę powstania liceum obchodzono w 1959 r. Od tamtej pory systematycznie odbywają się zjazdy absolwentów oraz spotkania z okazji "okrągłych rocznic zdania matury" przez kolejne roczniki. - Skończyłem "Marcinka" w pamiętnym dla Poznania 1956 r. Świat wokół nas się zmienia, ale my trwamy. Nasza klasa 11 c spotyka się w każdą pierwszą niedzielę miesiąca - oprócz lata - ciągle w tej samej kawiarni. Teraz organizujemy nawet wspólną wyprawę do Norwegii - mówi Leonard Szymański, wiceprzewodniczący stowarzyszenia absolwentów I LO, były poseł OKP w Sejmie z 1989 r. ""Marcinek" to mit - napisał Michał Wendland z IV c w wydaniu specjalnym niezależnego pisma uczniów I LO w Poznaniu o zagadkowej nazwie "S-QL-JER". Mitem nie jest jednak obecna - bardzo wysoka - pozycja szkoły i jej niewątpliwy prestiż. W czterech edycjach rankingu poznańskich liceów - opracowywanego przez "Gazetę Wielkopolską" oraz Akademickie Centrum Informacji - "Marcinek" trzykrotnie triumfował. Także w tym roku. Z kolei według polskiego biura UNESCO, I Liceum Ogólnokształcące im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu znajduje się na dziesiątym miejscu w Polsce.
- Uroczystości uświetniła opera "Nabucco" Giuseppe Verdiego oraz koncert Elektrycznych Gitar. To na pozór szokujące zestawienie było symboliczne - stanowiło bowiem klamrę pomiędzy zamierzchłą przeszłością a współczesnością - mówi Gerard Sowiński, uczeń, potem nauczyciel w "Marcinku", a obecnie prezes Stowarzyszenia Wychowanków Gimnazjum i Liceum im. Karola Marcinkowskiego. Uroczystą mszę świętą odprawił biskup diecezji poznańskiej Marek Jędraszewski, także absolwent I LO, który zdecydowanie lepiej zachowywał się w szkolnej ławie niż Jerzy Waldorff. Ten legendarny już krytyk muzyczny (matura w 1928 r.) na katechezie czytał pod ławką romanse De Cobry, uważanego wówczas za najwybitniejszego przedstawiciela literatury pornograficznej. Antoni Borzucki, pierwszy dyrektor szkoły, jest jedyną osobą stale obecną w pamięci Waldorffa, który swoje szkolne dzieje opisał w "Firdku". Na wystawie dzieł napisanych przez marcinkowców książka miłośnika warszawskich Powązek leży obok "Techniki prowadzenia robót w kopalniach odkrywkowych" Zbigniewa Kozłowskiego. "Być albo nie być - oto jest pytanie" - tę frazę napisał także absolwent "Marcinka", poeta i tłumacz, autor ostatniego przekładu "Hamleta" - Stanisław Barańczak. Obecny profesor Uniwersytetu Harvarda swoje pierwsze fraszki wymyślał na lekcji łaciny. Ich bohaterem był prof. Hieronim Bąk. Prof. Stefan Stuligrosz - twórca chóru Poznańskie Słowiki - na egzaminie dojrzałości z języka niemieckiego śpiewał tenorem arię z "Lohengrin" Ryszarda Wagnera. Światowej sławy kardiochirurg Antoni Dziatkowiak preferował bardziej kameralne zachowania - na lekcjach zawsze siadał w ostatniej ławce. Na najnudniejszym przedmiocie - biologii - głównie grywał w szachy. Do "Marcinka" chodzili także Andrzej i Michał Hahn - bohaterowie filmu Filipa Bajona (matura w 1965 r.) "Limuzyna Daimler-Benz". Spora część akcji filmu toczy się w murach tej właśnie szkoły. Absolwentem szkoły jest również Wojciech Fibak - dwukrotny tenisowy mistrz świata w grze podwójnej, obecnie biznesmen i kolekcjoner sztuki uwielbiający obrazy kapistów i malarstwo Tadeusza Makowskiego. Stąd wywodzi się scenograf Andrzej Majewski - pracujący w największych teatrach operowych świata - od londyńskiej Covent Garden aż po Nowosybirsk - oraz Lech Trzeciakowski - profesor historii i promotor pracy magisterskiej Adama Michnika. W szkolnych ławkach "Marcinka" zasiadali Paweł Łączkowski - poseł AWS i przewodniczący Partii Chrześcijańskich Demokratów (wicepremier w rządzie Hanny Suchockiej), Wojciech Kruk - biznesmen i senator UW, August Chełkowski - marszałek Senatu I kadencji. Z kolei szczepowy Błękitnej Czternastki, drużyny harcerskiej działającej w I LO, Maciej Musiał, jest teraz wojewodą wielkopolskim. Liceum im. Karola Marcinkowskiego ukończyli także Marek Król - redaktor naczelny "Wprost", Piotr Moszyński - paryski korespondent naszego tygodnika i niżej podpisany. - Maturę zdałem w 1969 r. Największym dla mnie przeżyciem było pojawienie się dziewcząt w dotychczas męskim liceum. Z nauczycieli najlepiej pamiętam "Zochę", czyli matematyczkę Zofię Załęską, lubiącą spacerować ze swoimi nieodłącznymi jamnikami - wspomina Maciej Musiał. Za jego czasów rządy w "Marcinku" sprawował Ludwik Graja. Znany z porywczości dyrektor wielu niesfornych wychowanków "zawieszał w prawach ucznia", drąc na strzępy w chwilach uniesienia ich szkolne legitymacje. Wsławił się słynnym powiedzeniem. Podczas studniówki w 1966 r. zarzucił zwolennikom napojów wyskokowych, że "pili wódkę, a konkretnie wino". Stosowanie takiego niecnego procederu potwierdził Iwo Byczewski (wieloletni wiceminister spraw zagranicznych), który na bal maturalny przemycił za paskiem zakazaną butelkę. Po raz pierwszy rocznicę powstania liceum obchodzono w 1959 r. Od tamtej pory systematycznie odbywają się zjazdy absolwentów oraz spotkania z okazji "okrągłych rocznic zdania matury" przez kolejne roczniki. - Skończyłem "Marcinka" w pamiętnym dla Poznania 1956 r. Świat wokół nas się zmienia, ale my trwamy. Nasza klasa 11 c spotyka się w każdą pierwszą niedzielę miesiąca - oprócz lata - ciągle w tej samej kawiarni. Teraz organizujemy nawet wspólną wyprawę do Norwegii - mówi Leonard Szymański, wiceprzewodniczący stowarzyszenia absolwentów I LO, były poseł OKP w Sejmie z 1989 r. ""Marcinek" to mit - napisał Michał Wendland z IV c w wydaniu specjalnym niezależnego pisma uczniów I LO w Poznaniu o zagadkowej nazwie "S-QL-JER". Mitem nie jest jednak obecna - bardzo wysoka - pozycja szkoły i jej niewątpliwy prestiż. W czterech edycjach rankingu poznańskich liceów - opracowywanego przez "Gazetę Wielkopolską" oraz Akademickie Centrum Informacji - "Marcinek" trzykrotnie triumfował. Także w tym roku. Z kolei według polskiego biura UNESCO, I Liceum Ogólnokształcące im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu znajduje się na dziesiątym miejscu w Polsce.
Więcej możesz przeczytać w 22/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.