- Mamy i dzieci 10-letnie, trochę starsze i znam przypadki, gdzie ich życie intymne potrzebowało wcześniejszego zaspokojenia. Same dzieci "wchodziły" do łóżek dorosłych, chcąc być spełnionym. I to był wybór dziecka - mówił kilka tygodni temu ks. Ireneusz Bochyński. Teraz śledczy sprawdzają czy duchowny wypowiadając te słowa miał na myśli jakieś konkretne przypadki pedofilii. Na razie prokuratorzy nie znaleźli podstaw do wszczęcia śledztwa w sprawie duchownego - ale śledczy zdradzają, że kluczowe dla sprawy mogą okazać się zeznania posłanki PO Elżbiety Radziszewskiej - informuje TVN24.
Śledczy przesłuchali już w tej sprawie kanclerza łódzkiej kurii ks. Zbigniewa Tracza. Prokuraturę interesowały postępowanie wyjaśniające wszczęte przez kurię wobec ks. Bochyńskiego. Ks. Tracz poinformował śledczych, że postępowanie wszczęto na podstawie informacji przekazanych kurii przez posłankę PO Elżbietę Radziszewską. - Duchowny przyznał, że zgłoszenie od posłanki miały charakter ogólny i wymagają weryfikacji oraz rozszerzenia. Dlatego też kuria chce zaprosić Radziszewską do rozszerzenia swoich informacji - tłumaczył Witold Błaszczyk z piotrkowskiej prokuratury. Na początku listopada Radziszewska mówiła w TVN24, że docierały do niej sygnały o dopuszczaniu się czynów pedofilskich przez samego ks. Bochyńskiego.
Śledczy podkreślają jednocześnie, że do dziś nie dysponują żadnymi zeznaniami ani dowodami, które świadczyłyby przeciwko ks. Bochyńskiemu.
arb, TVN24
Śledczy podkreślają jednocześnie, że do dziś nie dysponują żadnymi zeznaniami ani dowodami, które świadczyłyby przeciwko ks. Bochyńskiemu.
arb, TVN24