Kilkanaście dni temu, parking przy Sejmie. Poseł Tomasz Kaczmarek, czyli słynny agent Tomek, wsiada do lśniącego czarnego porsche cayenne S. Usiłuje wyjechać, ale choć miejsca jest sporo, ma z tym problem. W końcu dzwoni do straży marszałkowskiej, żeby ustaliła właścicieli pojazdów stojących obok. Po chwili jeden z nich przestawia auto i agent Tomek może wreszcie odjechać. Jego samochód wzbudza zainteresowanie w Sejmie, ale przecież poseł Kaczmarek lubi zwracać na siebie uwagę. Zwłaszcza epatując luksusem, nawet jeśli to luksus pożyczony. Jako czynny funkcjonariusz CBA słynął z tej słabości. Tam miał „legendę” (czyli w języku służb – wcielenie operacyjne) biznesmena, który szasta pieniędzmi, jeździ porsche, ma loże w ekskluzywnych klubach. Najwyraźniej agent zżył się ze swoją „legendą”.
Kilka dni później na jednym z warszawskich rond – Kaczmarek wjeżdża porsche w tył volkswagena golfa. Stłuczka nie jest groźna, poseł jest trzeźwy, przeprasza i sprawę uznaje za zakończoną. Tym bardziej że – jak tłumaczy – zamyślił się nad losem państwa...
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.