Władze w Kijowie mogą ogłosić stan wyjątkowy po wczorajszych zamieszkach, w których rannych zostało 165 osób - podaje Polskie Radio.
Na Majdanie przez całą noc gromadzili się przeciwnicy prezydenta Janukowycza i zwolennicy integracji europejskiej. - Trochę się boję, każdy się boi, ale ludzie, którzy tu przyszli, są w stanie pokonać ten strach - powiedział jeden z demonstrantów. W zamieszkach, do których doszło na ulicach Kijowa rannych zostało 165 osób. 109 osób hospitalizowano.
- Gwarantuję, że już jutro uformuje się okrągły stół i wszyscy będą mieli okazję wyrazić swoje opinie - mówił ukraińskim mediom Wołodymyr Rybak, przewodniczący Rady Najwyższej - Musimy zmobilizować cały naród i stracić inicjatywy - wołał z kolei do demonstrantów zgromadzonych na Majdanie lider opozycji, Witalij Kliczko.
Polscy politycy aktywnie wsparli demonstrantów w Kijowie. - Tak wielu Ukraińców marzy o tym, żeby być w Europie. Przyjście tutaj to jest dowód na to, że im naprawdę na tym zależy. Miejmy nadzieję, że to będzie wystarczająca presja na władzę. To od strony ukraińskiej zależy tylko i wyłącznie sukces stowarzyszenia z Unią Europejską - mówił w stolicy Ukrainy Jacek Protasiewicz.
Razem z szefem dolnośląskiej PO na Placu Niepodległości w centrum Kijowa był również Paweł Zalewski. - Ci ludzie na ulicy są wielkim atutem opozycji, wielkim argumentem w rozmowach z prezydentem Janukowyczem. To jest niezwykle ważne, aby ten wielki ruch społeczny przekształcić w proces polityczny między opozycją a władzą - powiedział Zalewski.
Na Ukrainę udał się także były premier Jarosław Kaczyński. - Przyjechałem tu, żeby poprzeć tworzenie wszego związku z Europą - mówił do demonstrujących na kijowskim Majdanie. - Jestem pewien, że zwyciężycie, że Ukraina będzie w UE - powiedział prezes PiS.
sjk, TVN24/x-news, Polskie Radio, BBC