Obernarcyz - tak nazywają Ministra Spraw Zagranicznych koledzy z Platformy Obywatelskiej. W najnowszym tygodniku "Wprost" opisujemy kulisy polityki zagranicznej. O tym co działo się w ostatnich dniach i tygodniach w związku z Ukrainą, o zachowaniach ministra, oraz o tym, jak Sikorski traktuje ludzi pisze Agnieszka Burzyńska.
- Mówić, że gospodarka ukraińska nie jest skorumpowana, to tak jakby mówić, że Julia Tymoszenko jest dziewicą - oświadcza Radosław Sikorski na zamkniętym spotkaniu sejmowej grupy do spraw Ukrainy, w którym bierze udział kilkadziesiąt osób. Po czym uśmiecha się szeroko, zadowolony z własnej riposty. Minister pojawia się w parlamencie dwa dni po czarnym dla rządu weekendzie. Jego przybycie wprawia w osłupienie posłów zasiadających w ukraińskiej grupie. Zwykle Sikorski nie zaszczyca obecnością nawet sejmowych komisji, tylko wysyła zastępców, a tu nagle zjawił się na nic nie znaczącym posiedzeniu jakiegoś zespoliku - opowiada z przejęciem uczestnik spotkania. Nic dziwnego, że się pojawił.
- Donald nigdy się tak na niego nie wkurzył, jak w ostatni weekend, Radek miał naprawiać sytuację, ale wyszło jeszcze gorzej. Gubi go pewność siebie i przekonanie o własnej nieomylności - dodaje polityk Platformy.
Przekonanie o własnej nieomylności i pewność siebie to znak rozpoznawczy szefa dyplomacji. Jest bucowatym arogantem przyznają nawet ci, którzy na swój sposób go lubią. Ministra lubić ot tak po prostu, po ludzku, jest bardzo trudno. Traktuje ludzi przedmiotowo. Jeśli ktoś jest mu potrzebny uśmiecha się i jest kumplem opowiadającym dowcipy, jeśli ktoś przestaje być potrzebny to Sikorski przestaje go zauważać. Nie można liczyć nawet na dzień dobry. Trzeba jednak przyznać, że mimo wad ten prosty chłopak z Bydgoszczy trafił na same szczyty. Jak to zrobił?
Poszedłem kiedyś do niego, aby poprosić o drobną przysługę, chciałem odbyć bezpłatny staż. Okazało się, że my starzy kumple z Ruchu Odbudowy Polski nie jesteśmy już kumplami, jesteśmy na Pan. Pan Radosław kazał mi wypełnić aplikację i zanieść podanie na biuro podawcze. Wkurzyłem się ale zaniosłem, odpowiedzi nie dostałem do dziś – opowiada Zbigniew Girzyński. Potem obecny poseł PiS długo nie ma żadnych informacji od Sikorskiego, aż do świąt Bożego Narodzenia w 2002 roku, kiedy dostaje maila zaczynającego się od słów „Drogi Zbyszku”. Zaraz później pojawia się zaproszenia na słynne 40. urodziny Sikorskiego do wyremontowanego dworku w Chobielinie. - Podjechaliśmy z żoną, patrzymy na to lądowisko dla helikopterów i śmiejemy się, że dobrze, iż przed tą wizytą zmieniliśmy malucha na citroena, bo by nas nie wpuścili – opowiada poseł. Takiej obawy nie było. Sikorski traktuje Girzyńskiego jak gościa honorowego, oprowadza po domu. Pokazuje album, który jest dokumentacją remontu dworku. Nagle spośród kartek wypada zdjęcie ładnej kobiety. Sikorski z dumą mówi, że to jego narzeczona, słynna brytyjska aktorka. Chodzi o Oliwię Wiliams – dziewczynę przyszłego ministra z czasów studiów na Oksfordzie, która później zagrała między innymi w filmie Kevina Costnera. - Byłem u Radka ze trzy razy i za każdym razem pokazywał mi ten album i za każdym razem, niby przypadkiem wypadało to właśnie zdjęcie - śmieje się Girzyński.
Więcej nieznanych historii o Radosławie Sikorskim w tekście Agnieszki Burzyńskiej w najnowszym numerze Wprost.
Najnowszy numer "Wprost" będzie dostępny w formie e-wydania .
Najnowszy "Wprost" jest także dostępny na Facebooku .
"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchania .
- Donald nigdy się tak na niego nie wkurzył, jak w ostatni weekend, Radek miał naprawiać sytuację, ale wyszło jeszcze gorzej. Gubi go pewność siebie i przekonanie o własnej nieomylności - dodaje polityk Platformy.
Przekonanie o własnej nieomylności i pewność siebie to znak rozpoznawczy szefa dyplomacji. Jest bucowatym arogantem przyznają nawet ci, którzy na swój sposób go lubią. Ministra lubić ot tak po prostu, po ludzku, jest bardzo trudno. Traktuje ludzi przedmiotowo. Jeśli ktoś jest mu potrzebny uśmiecha się i jest kumplem opowiadającym dowcipy, jeśli ktoś przestaje być potrzebny to Sikorski przestaje go zauważać. Nie można liczyć nawet na dzień dobry. Trzeba jednak przyznać, że mimo wad ten prosty chłopak z Bydgoszczy trafił na same szczyty. Jak to zrobił?
Poszedłem kiedyś do niego, aby poprosić o drobną przysługę, chciałem odbyć bezpłatny staż. Okazało się, że my starzy kumple z Ruchu Odbudowy Polski nie jesteśmy już kumplami, jesteśmy na Pan. Pan Radosław kazał mi wypełnić aplikację i zanieść podanie na biuro podawcze. Wkurzyłem się ale zaniosłem, odpowiedzi nie dostałem do dziś – opowiada Zbigniew Girzyński. Potem obecny poseł PiS długo nie ma żadnych informacji od Sikorskiego, aż do świąt Bożego Narodzenia w 2002 roku, kiedy dostaje maila zaczynającego się od słów „Drogi Zbyszku”. Zaraz później pojawia się zaproszenia na słynne 40. urodziny Sikorskiego do wyremontowanego dworku w Chobielinie. - Podjechaliśmy z żoną, patrzymy na to lądowisko dla helikopterów i śmiejemy się, że dobrze, iż przed tą wizytą zmieniliśmy malucha na citroena, bo by nas nie wpuścili – opowiada poseł. Takiej obawy nie było. Sikorski traktuje Girzyńskiego jak gościa honorowego, oprowadza po domu. Pokazuje album, który jest dokumentacją remontu dworku. Nagle spośród kartek wypada zdjęcie ładnej kobiety. Sikorski z dumą mówi, że to jego narzeczona, słynna brytyjska aktorka. Chodzi o Oliwię Wiliams – dziewczynę przyszłego ministra z czasów studiów na Oksfordzie, która później zagrała między innymi w filmie Kevina Costnera. - Byłem u Radka ze trzy razy i za każdym razem pokazywał mi ten album i za każdym razem, niby przypadkiem wypadało to właśnie zdjęcie - śmieje się Girzyński.
Więcej nieznanych historii o Radosławie Sikorskim w tekście Agnieszki Burzyńskiej w najnowszym numerze Wprost.
Najnowszy numer "Wprost" będzie dostępny w formie e-wydania .
Najnowszy "Wprost" jest także dostępny na Facebooku .
"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchania .