Brawo! Brawo!
Justyna Steczkowska pokazała córkę na okładce „Gali”. Zdjęcie fajne, dziewczynka cudowna, choć stylizacja na dziedziczkę z „Przeminęło z wiatrem” trochę dziwna, ale co tam. Sesji towarzyszy wywiad, z którego się dowiadujemy, dlaczego Justyna zdecydowała się na ten krok, który na pewno i tak wystawia ją na ataki mediów, bo zaiste gwiazdy kupczą prywatnością oraz dziećmi w różnym stadium rozwoju aż miło. Akurat Justyna nie kupczy, może dlatego że ma talent i nie musi tego robić. W ciągu 20 lat bycia osobą publiczną na okładce z rodziną była tylko raz, ze swoim pierwszym synem. Była to „Viva!” i była to jedna z piękniejszych polskich okładek w tym czasie. Teraz cel jest szczytny. Jak napisała na swojej stronie i co podkreśliła w wywiadzie: „Razem z naszą Helenką i moją rodziną postanowiliśmy się zgodzić na okładkę dla gazety »Gala« w zamian za dużą kwotę pieniędzy, którą uzyskaliśmy od sponsorów. Pieniądze trafiły już na konto domu »Ufność«. Chodzi o pomoc porzuconym przez rodziców dzieciom, które mogą mieć problem w znalezieniu nowej rodziny”. Dla mnie supersprawa. Na świecie to częsta praktyka – gwiazda, jeśli pokazuje prywatne rzeczy, honorarium za sesję przeznacza na cele charytatywne. Prekursorami takich działań byli Brad Pitt i Angelina Jolie, którzy honorarium za sesję z dziećmi za każdym razem przeznaczali na cele charytatywne. U nas z tego, co wiem, dotychczas jedynie Kasia Cichopek i Marcin Hakiel honorarium za sesję ślubną przeznaczyli na szczytny cel. Ktoś jeszcze? Nie pamiętam. Justyna przeciera szlaki. Używanie wizerunku swoich bliskich wyłącznie do czynienia dobra i zwracania uwagi na biedę innych zawsze jest godne pochwały. Szczególnie w czasach, kiedy dobrze wiemy, że cała masa celebrytów jest jak chodzące słupy ogłoszeniowe, a zwykły spacer w parku jest dla nich jak sesja reklamowa. Czekam na kolejne takie przykłady. Może być wilk syty i owca cała. Media dostają „to” zdjęcie, a gwiazda ma poczucie, że nie zrobiła tego bez sensu i tylko dla lansu. Kto następny? Jacyś chętni?
Długi rozbieg
KIEDY POZNAŁAM EWĘ CHODAKOWSKĄ w sierpniu w „DD TVN”, powiedziałam jej, że nie powinna się wdawać w dyskusje na Facebooku, musi to zignorować. Niestety, nie posłuchała. Jej twórczość na profilu wzbogaciła się o szybko kasowane samochwalcze wpisy i wyzwiska w stosunku do tych, którzy mają wątpliwości co do jej coraz trudniejszej w odbiorze osoby. W końcu po serii samobójczych medialnych ruchów Ewa zapowiedziała, że będzie wieszać na stronie tylko zdjęcia. Lepiej późno niż wcale, ale niesmak pozostał. A w internecie nic nie ginie.
Erotyczna Sylwia
SYLWIA GRUCHAŁA WYSTĄPIŁA W KALENDA- RZU, który ma promować wśród ciężarnych kobiet profilaktykę HIV. Na pięknej czarno-białej fotografii karmi synka. I jak każda karmiąca pokazuje pierś. Zdjęcie oburzyło prawicowe media. Tomasz Terlikowski zarzucił Gruchale, że: „Pokazuje na nim za dużo. Nie wiem, po co odsłaniać pierś, bo jak rozerotyzowanie facetów ma pomóc w walce z AIDS?”. Panie Terlikowski – pierś, do tego karmiąca, i od razu „rozerotyzowanie”? Bardzo panu współczuję.
A POZA TYM...
PO MĘSKU
To będzie się ciągnęło za nim zawsze, ale grunt to po męsku przyznać się do błędu. Piotr Adamczyk po raz pierwszy i – mam nadzieję jedyny – odniósł się do swojego ślubu i słynnej okładki w „Vivie!”, na której był ze swoją ówczesną żoną. W „Elle” powiedział: „Złamałem swoją żelazną zasadę – niewpuszczania mediów do życia prywatnego. Jedną okładką, której konsekwencji nie przewidziałem. Lekcja była bardzo bolesna. Nie lubię wracać myślami do tego okresu. Wiele mnie kosztowało i wciąż kosztuje to, że tak często pisze się o moim życiu”. Brawo. Życzmy sobie więcej artystów tak świadomych mediów.
SMUTECZEK
Zbigniew Zamachowski znowu stał się bohaterem tabloidów, a to dzięki sprawie sądowej, a raczej dwóm sprawom. W jednej on chce zmniejszenia alimentów na dzieci, a w drugiej - jego dzieci chcą ich podwyższenia... Smutna to sprawa, a ja mam pytanie – dlaczego w polskim prawie jest luka pozwalająca, by informacje o sprawach rodzinnych i chyba wymagających intymności były jawne? To nie ułatwia ich rozstrzygnięcia. A obecność paparazzich w sądzie na pewno niczemu nie pomaga.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.