-Zrobię wszystko, by przechodziły ustawy, mające na celu rozwiązywanie realnych problemów innych ludzi. In vitro i związki partnerskie są potrzebne. Problem jest natomiast upolityczniony, więc nie można mieć takiej pewności – mówi w rozmowie z Wprost.pl Anna Grodzka z Twojego Ruchu.
Michał Olech, Wprost.pl: Sejm nie odrzucił projektu ustawy umożliwiającego zmianę płci. Jest pani usatysfakcjonowana?
Anna Grodzka: Tak, jestem usatysfakcjonowana, bo trudno było wyobrazić sobie lepszy scenariusz. Ustawa przeszła w końcu do dalszych prac w komisji.
Dlaczego ta ustawa jest potrzebna?
Potrzebne jest prawo, rozwiązujące problem co prawda nielicznej, ale bardzo dyskryminowanej grupy osób. To problem godności i ich cierpień. Mam nadzieję, że parlament rozwiąże w końcu tę kwestię.
Pani propozycja może wywołać niepotrzebne emocje, jak przy aborcji czy związkach partnerskich.
Wiem, że są politycy, którzy chcą ten problem zpolitycyzować i nadać mu charakter ideologiczny. Jeżeli dalej będą tak postępować, może działać to na szkodę tej ustawy, tych ludzi i całego polskiego parlamentu.
Nie obawia się pani, że ustawa zostanie zamrożona w komisji i nie zostanie uchwalona? W historii polskiego parlamentaryzmu mieliśmy wiele takich przypadków.
Boję się wszystkiego, co ma realne podstawy, że zaistnieje, a jest niedobre. Lęk nie oznacza jednak zaprzestania działania. Trzeba po prostu robić to, co się uważa za słuszne i ważne. Będę tak postępować i mam nadzieję, że taki pesymistyczny scenariusz nie nastąpi.
Jest polityczna wola do uchwalenia prawa umożliwiającego zmianę płci?
Wynik głosowania pokazał, że jest polityczna wola do debaty nad tą ustawą.
Ale Donald Tusk, jako jeden z 17 posłów PO, głosował za odrzuceniem ustawy. Podobnie jak Radosław Sikorski.
Donald Tusk i Radosław Sikorski wyjaśniali, że była to pomyłka.
Może zrobili to specjalnie.
Nie jestem w stanie wejść w głowy innych ludzi. Ufam, że to, co mówi premier i minister spraw zagranicznych, jest prawdą.
Do końca kadencji zostały dwa lata. Jest w tym parlamencie szansa na uchwalenie ustawy o in vitro i związkach partnerskich?
Zrobię wszystko, by przechodziły ustawy, mające na celu rozwiązywanie realnych problemów innych ludzi. In vitro i związki partnerskie są potrzebne. Problem jest natomiast upolityczniony, więc nie można mieć takiej pewności. Jeżeli ten parlament będzie dalej kopać się po kostkach i przepychać, byle ci ludzie doszli do władzy, to dobrze byłoby, żeby Polacy mogli wybrać nowych przedstawicieli. Parlament jest po to, żeby rozwiązywał ludzkie problemy, a nie zamiatał je pod dywan.
Na koniec - Radosław Sikorski, jak piszemy we "Wprost”, na spotkaniu sejmowej grupy do spraw Ukrainy miał oświadczyć, że „mówić, że gospodarka ukraińska nie jest skorumpowana, to tak jakby mówić, że Julia Tymoszenko jest dziewicą”. To słowa godne szefa polskiej dyplomacji?
Takie słowa nie powinny paść. To naganne zachowanie. Po prostu nie mówi się takich rzeczy.
Sikorskiego spotkają jakieś konsekwencje w rządzie?
Myślę, że nie, bo nie spotkałam polityka na wysokim szczeblu, którego spotkałyby konsekwencje.
Anna Grodzka: Tak, jestem usatysfakcjonowana, bo trudno było wyobrazić sobie lepszy scenariusz. Ustawa przeszła w końcu do dalszych prac w komisji.
Dlaczego ta ustawa jest potrzebna?
Potrzebne jest prawo, rozwiązujące problem co prawda nielicznej, ale bardzo dyskryminowanej grupy osób. To problem godności i ich cierpień. Mam nadzieję, że parlament rozwiąże w końcu tę kwestię.
Pani propozycja może wywołać niepotrzebne emocje, jak przy aborcji czy związkach partnerskich.
Wiem, że są politycy, którzy chcą ten problem zpolitycyzować i nadać mu charakter ideologiczny. Jeżeli dalej będą tak postępować, może działać to na szkodę tej ustawy, tych ludzi i całego polskiego parlamentu.
Nie obawia się pani, że ustawa zostanie zamrożona w komisji i nie zostanie uchwalona? W historii polskiego parlamentaryzmu mieliśmy wiele takich przypadków.
Boję się wszystkiego, co ma realne podstawy, że zaistnieje, a jest niedobre. Lęk nie oznacza jednak zaprzestania działania. Trzeba po prostu robić to, co się uważa za słuszne i ważne. Będę tak postępować i mam nadzieję, że taki pesymistyczny scenariusz nie nastąpi.
Jest polityczna wola do uchwalenia prawa umożliwiającego zmianę płci?
Wynik głosowania pokazał, że jest polityczna wola do debaty nad tą ustawą.
Ale Donald Tusk, jako jeden z 17 posłów PO, głosował za odrzuceniem ustawy. Podobnie jak Radosław Sikorski.
Donald Tusk i Radosław Sikorski wyjaśniali, że była to pomyłka.
Może zrobili to specjalnie.
Nie jestem w stanie wejść w głowy innych ludzi. Ufam, że to, co mówi premier i minister spraw zagranicznych, jest prawdą.
Do końca kadencji zostały dwa lata. Jest w tym parlamencie szansa na uchwalenie ustawy o in vitro i związkach partnerskich?
Zrobię wszystko, by przechodziły ustawy, mające na celu rozwiązywanie realnych problemów innych ludzi. In vitro i związki partnerskie są potrzebne. Problem jest natomiast upolityczniony, więc nie można mieć takiej pewności. Jeżeli ten parlament będzie dalej kopać się po kostkach i przepychać, byle ci ludzie doszli do władzy, to dobrze byłoby, żeby Polacy mogli wybrać nowych przedstawicieli. Parlament jest po to, żeby rozwiązywał ludzkie problemy, a nie zamiatał je pod dywan.
Na koniec - Radosław Sikorski, jak piszemy we "Wprost”, na spotkaniu sejmowej grupy do spraw Ukrainy miał oświadczyć, że „mówić, że gospodarka ukraińska nie jest skorumpowana, to tak jakby mówić, że Julia Tymoszenko jest dziewicą”. To słowa godne szefa polskiej dyplomacji?
Takie słowa nie powinny paść. To naganne zachowanie. Po prostu nie mówi się takich rzeczy.
Sikorskiego spotkają jakieś konsekwencje w rządzie?
Myślę, że nie, bo nie spotkałam polityka na wysokim szczeblu, którego spotkałyby konsekwencje.