9 grudnia 2013 wojska francuskie rozpoczęły interwencję w Republice Środkowej Afryki. Mimo, że Francuzi mieli pełnić funkcję wojsk rozjemczych, zginęli pierwsi żołnierze.
Dwóch żołnierzy francuskich zginęło w starciach w stolic kraju Bangui. Informację potwierdził Francois Hollande.
Francja wysłała do Republiki Środkowoafrykańskie kontyngent 1600 żołnierzy. Paryż zapowiedział, że żołnierze użyją siły wobec osób, które nie będą chciały oddać broni. - To trudne zadanie, ale nasi żołnierze są dobrze przygotowani - powiedział minister spraw zagranicznych Francji Laurent Fabius w wywiadzie dla radia France Inter.
Republika Środkowoafrykańska, jeden z najbiedniejszych krajów świata, od dziesięcioleci nękana jest zamachami stanu i buntami. Sprawcami nowej fali morderstw i grabieży w Bangui są byli rebelianci z ugrupowania Seleka, wywodzący się z muzułmańskiej północy kraju.
"Pogarszająca się sytuacja doprowadziła w ciągu kilku ostatnich dni do eskalacji przemocy, zabójstw, napaści seksualnych oraz do rekrutowania dzieci-żołnierzy i innych poważnych zbrodni, do których dochodzi w całym kraju" - głosi komunikat prokuratora Międzynarodowego Trybunału Karnego.
Międzynarodowy Czerwony Krzyż poinformował, że od czwartku w Republice Środkowoafrykańskiej zginęło co najmniej 459 osób, bilans ofiar prawdopodobnie będzie wzrastać. Minister Obrony USA Chuck Hagel zapowiedział, że armia amerykańska wesprze działania wojsk francuskich. Ponadto Unia Afrykańska zapowiedziała w sobotę zwiększenie do 6 tys. żołnierzy swego kontyngentu wojskowego w Republice Środkowoafrykańskiej.
KS / BBC News
Francja wysłała do Republiki Środkowoafrykańskie kontyngent 1600 żołnierzy. Paryż zapowiedział, że żołnierze użyją siły wobec osób, które nie będą chciały oddać broni. - To trudne zadanie, ale nasi żołnierze są dobrze przygotowani - powiedział minister spraw zagranicznych Francji Laurent Fabius w wywiadzie dla radia France Inter.
Republika Środkowoafrykańska, jeden z najbiedniejszych krajów świata, od dziesięcioleci nękana jest zamachami stanu i buntami. Sprawcami nowej fali morderstw i grabieży w Bangui są byli rebelianci z ugrupowania Seleka, wywodzący się z muzułmańskiej północy kraju.
"Pogarszająca się sytuacja doprowadziła w ciągu kilku ostatnich dni do eskalacji przemocy, zabójstw, napaści seksualnych oraz do rekrutowania dzieci-żołnierzy i innych poważnych zbrodni, do których dochodzi w całym kraju" - głosi komunikat prokuratora Międzynarodowego Trybunału Karnego.
Międzynarodowy Czerwony Krzyż poinformował, że od czwartku w Republice Środkowoafrykańskiej zginęło co najmniej 459 osób, bilans ofiar prawdopodobnie będzie wzrastać. Minister Obrony USA Chuck Hagel zapowiedział, że armia amerykańska wesprze działania wojsk francuskich. Ponadto Unia Afrykańska zapowiedziała w sobotę zwiększenie do 6 tys. żołnierzy swego kontyngentu wojskowego w Republice Środkowoafrykańskiej.
KS / BBC News