Piskorski: Tusk może nie dać Schetynie miejsca na liście do Sejmu

Piskorski: Tusk może nie dać Schetynie miejsca na liście do Sejmu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Paweł Piskorski (fot. Wprost) Źródło: Wprost
- W Platformie jest duże lobby, które chce marginalizować wpływy Schetyny i sięgnąć po szefa klubu w Sejmie. To możliwe, choć wydaje mi się, że Tusk może podjąć decyzję o utrzymaniu obecnego szefa klubu. Jeśli Schetyna przyjmie propozycję kandydowania do PE, to Grupiński pozostanie na swoim stanowisku – mówi w rozmowie z Wprost.pl Paweł Piskorski.
Michał Olech: Patrząc na los Grzegorza Schetyny w Platformie, dostrzega pan analogię do swojej osoby z 2006 roku? 

Paweł Piskorski: Analogia jest oczywista. Donald Tusk eliminuje kolejną silną osobę, którą uważa za zagrożenie dla jego monopolu. Identycznie jak w moim przypadku, Schetyna nie zagrażał przewodnictwu Tuska, tylko jego monopolowi, czyli możliwości podejmowania jakichś decyzji, czy kształtowania list wyborczych. Dla porządku przypomnę, że w 2006 roku Schetyna był po stronie Tuska i był jednym za autorów tego systemu. 

Jaki los go czeka? Polityczna emerytura w europarlamencie, czy może wariant ostateczny, czyli wyrzucenie z Platformy? 

Obie strony, zarówno Tusk, jak i Schetyna, chcą zejść sobie z oczu. Schetyna ciągle jest narażony na to, że premier, pod jakimś pretekstem, nie uwzględni go na przyszłych listach wyborczych. Może być to dalszy ciąg infoafery. Tusk będzie się obawiać, że Schetyna mógłby zostać posłem na następną kadencję i zrobić mu jakiś numer. Dlatego brak miejsca na liście parlamentarnej to najbardziej prawdopodobny scenariusz. Wydaje mi się, że jeżeli Tusk zaproponuje mu miejsce do PE, to Schetyna przystanie na tę propozycję. 

Jeżeli Platforma przegra majowe wybory do PE, Schetyna będzie mógł przedstawić się jako alternatywa dla Donalda Tuska? 

Mógłby być wewnątrzpartyjną alternatywą, gdyby wystartował najpierw na szefa Platformy, a następnie, zamiast wygłaszać niezręczne wystąpienie na radzie krajowej, powiedział twardo: Donaldzie, sam zdecydowałeś, że nie będzie mnie w zarządzie, więc ja o nic cię nie proszę. Będę ostrym recenzentem tego, co będziesz robił. Wtedy Grzesiek ustawiłby się w roli rzeczywistego lidera wszystkich narzekających, bo obiektywnie będzie do niego coraz więcej pretensji. Grzegorz wybrał inną drogę. Będzie mu więc bardzo trudno ustawić się w roli skutecznego rywala.  

Czy w ramach ubijania schetynowców, w styczniu dojdzie do zmiany szefa klubu PO w Sejmie? 

W Platformie jest duże lobby, które chce marginalizować wpływy Schetyny i sięgnąć po Grupińskiego. Do tej grupy należą Ewa Kopacz i politycy spółdzielni. To możliwe, choć wydaje mi się, że Tusk może podjąć decyzję o utrzymaniu obecnego szefa klubu. Sam Grupiński nie będzie liderem opozycji. Jeśli Schetyna przyjmie propozycję kandydowania do PE, to Grupiński pozostanie na swoim stanowisku. 

Widzi pan w Platformie godnego następcę?

Najbardziej naturalnym kandydatem jest Grabarczyk. Ma dobry kontakt z klubem parlamentarnym. Ale równie dobrze może być to ktoś inny. Tusk może wymyślić inne nazwisko. On w tej chwili nie potrzebuje silnego lidera. Potrzebuje osoby, która będzie posłusznie wykonywać jego polecenia. Takich posłów jest dużo. 

Na koniec, kto może zostać nowym rzecznikiem rządu? Mówi się o kobiecie. Małgorzata Kidawa-Błońska? 

Wydaje się to najbardziej prawdopodobne. Donald Tusk ostatnio bardzo lansuje kobiety, a Małgorzata Kidawa-Błońska często pojawia się w mediach. Jednocześnie jest bardzo lojalna wobec Tuska.