- Zapowiedź ozusowienia umów śmieciowych traktuję jako kolejny przejaw skrętu Platformy w lewo, nie tylko w sprawach światopoglądowych, ale także gospodarczych. Ogromna większość osób pracujących na tych umowach straci pracę, albo będzie musiała przejść do szarej strefy – mówi w rozmowie z Wprost.pl Jarosław Gowin.
Michał Olech: Jak pan, jako były polityk Platformy, patrzy na zapowiedź ozusowienia umów śmieciowych?
Jarosław Gowin: To powrót do pomysłu forsowanego przez premiera w czasie, kiedy byłem członkiem rządu. Wtedy przy pomocy premiera Pawlaka udało mi się zablokować ten projekt. Ostatnią zapowiedź traktuję jako kolejny przejaw skrętu Platformy w lewo, nie tylko w sprawach światopoglądowych, ale także gospodarczych.
Nie widzi pan jakichkolwiek korzyści z oskładkowania śmieciówek? Osoby pracujące na tych umowach otrzymają w przyszłości emerytury. Poza tym zyska na tym budżet państwa.
To pozorna korzyść. Ogromna większość osób pracujących na tzw. śmieciówkach straci pracę, albo będzie musiała przejść do szarej strefy. W najlepszym razie ich zarobki będą obcięte o koszty ozusowienia. Tylko nieliczną część przedsiębiorców stać na pokrycie kosztów ZUS-u.
Cezary Kaźmierczak twierdzi, że po ozusowieniu bezrobocie wzrośnie do 20-25 proc. Premier musi o tym wiedzieć. Dlaczego forsuje takie zmiany?
Donald Tusk konsekwentnie przesuwa Platformę na pozycję lewicy biurokratycznej. W Polsce mamy do czynienia z trzema wielkimi partiami lewicowymi: ideologiczną Leszka Millera, populistyczną Jarosława Kaczyńskiego i biurokratyczną Donalda Tuska. Ja wraz z politykami tworzącymi Polskę Razem staram się konsekwentnie budować alternatywę dla tej lewicy.
Ale śmieciówki są w Polsce nadużywane. Jesteśmy chyba rekordzistami w całej Unii Europejskiej.
Trzeba byłoby zacząć od drugiego końca, uwalniając na początku gospodarkę od rygorów biurokratycznych czy zbyt wysokich kosztów pracy. Dopiero potem można myśleć o bodźcach, zachęcających pracodawców do zawierania umów ozusowanych. Oczywiście śmieciówki są formą patologii, wynikającą jednak z reakcji organizmu na zagrożenie śmiertelną chorobą. Są sposoby na to, żeby skutecznie ograniczać skalę tych patologii. Chociażby preferować przy rozdziale środków unijnych firmy nienadużywające umów śmieciowych.
Wojna z ozusowieniem umów śmieciowych będzie dla pana formacji takim leitmotivem, jakim swego czasu były zmiany w OFE?
Na pewno będziemy przeciwstawiać się tej propozycji. Uważamy, że doprowadzi ona do bankructwa tysięcy firm.
A czy pana zdaniem na styczniowym posiedzeniu klubu PO dojdzie do wymiany szefa klubu parlamentarnego?
Wszystko wskazuje na to, że odchylenie schetynowskie ma być doszczętnie wytępione. Nie sądzę, żeby Rafał Grupiński przetrwał tę czystkę.
Co stanie się z Grzegorzem Schetyną? Czeka go zesłanie do europarlamentu?
Nie sądzę, żeby dostał propozycję kandydowania do Parlamentu Europejskiego. Myślę, że w 2015 roku dostanie propozycję startu do Sejmu. Jednocześnie jednak z list Platformy zostaną usunięci jego ludzie. Pod tym względem jego sytuacja będzie podobna do tej Jana Rokity z 2005 roku.
Jarosław Gowin: To powrót do pomysłu forsowanego przez premiera w czasie, kiedy byłem członkiem rządu. Wtedy przy pomocy premiera Pawlaka udało mi się zablokować ten projekt. Ostatnią zapowiedź traktuję jako kolejny przejaw skrętu Platformy w lewo, nie tylko w sprawach światopoglądowych, ale także gospodarczych.
Nie widzi pan jakichkolwiek korzyści z oskładkowania śmieciówek? Osoby pracujące na tych umowach otrzymają w przyszłości emerytury. Poza tym zyska na tym budżet państwa.
To pozorna korzyść. Ogromna większość osób pracujących na tzw. śmieciówkach straci pracę, albo będzie musiała przejść do szarej strefy. W najlepszym razie ich zarobki będą obcięte o koszty ozusowienia. Tylko nieliczną część przedsiębiorców stać na pokrycie kosztów ZUS-u.
Cezary Kaźmierczak twierdzi, że po ozusowieniu bezrobocie wzrośnie do 20-25 proc. Premier musi o tym wiedzieć. Dlaczego forsuje takie zmiany?
Donald Tusk konsekwentnie przesuwa Platformę na pozycję lewicy biurokratycznej. W Polsce mamy do czynienia z trzema wielkimi partiami lewicowymi: ideologiczną Leszka Millera, populistyczną Jarosława Kaczyńskiego i biurokratyczną Donalda Tuska. Ja wraz z politykami tworzącymi Polskę Razem staram się konsekwentnie budować alternatywę dla tej lewicy.
Ale śmieciówki są w Polsce nadużywane. Jesteśmy chyba rekordzistami w całej Unii Europejskiej.
Trzeba byłoby zacząć od drugiego końca, uwalniając na początku gospodarkę od rygorów biurokratycznych czy zbyt wysokich kosztów pracy. Dopiero potem można myśleć o bodźcach, zachęcających pracodawców do zawierania umów ozusowanych. Oczywiście śmieciówki są formą patologii, wynikającą jednak z reakcji organizmu na zagrożenie śmiertelną chorobą. Są sposoby na to, żeby skutecznie ograniczać skalę tych patologii. Chociażby preferować przy rozdziale środków unijnych firmy nienadużywające umów śmieciowych.
Wojna z ozusowieniem umów śmieciowych będzie dla pana formacji takim leitmotivem, jakim swego czasu były zmiany w OFE?
Na pewno będziemy przeciwstawiać się tej propozycji. Uważamy, że doprowadzi ona do bankructwa tysięcy firm.
A czy pana zdaniem na styczniowym posiedzeniu klubu PO dojdzie do wymiany szefa klubu parlamentarnego?
Wszystko wskazuje na to, że odchylenie schetynowskie ma być doszczętnie wytępione. Nie sądzę, żeby Rafał Grupiński przetrwał tę czystkę.
Co stanie się z Grzegorzem Schetyną? Czeka go zesłanie do europarlamentu?
Nie sądzę, żeby dostał propozycję kandydowania do Parlamentu Europejskiego. Myślę, że w 2015 roku dostanie propozycję startu do Sejmu. Jednocześnie jednak z list Platformy zostaną usunięci jego ludzie. Pod tym względem jego sytuacja będzie podobna do tej Jana Rokity z 2005 roku.