- Gdyby Platforma przegrała wybory, a Tusk nie znalazł się w Sejmie, to gdzie poszedłby do pracy? Do społeczeństwa zaczyna docierać, że wybrali ludzi, którzy ich oczarowali i omamili jakimiś perspektywami. Zaczyna ono powoli dostrzegać, że tych Nikodemów Dyzmów trzeba się wreszcie pozbyć. Do władzy muszą dojść fachowcy – mówi w rozmowie z Wprost.pl poseł PiS Witold Waszczykowski.
Michał Olech: Jak święta, panie pośle?
Witold Waszczykowski: Dziękuję, wszystko w porządku.
Przez te kilka dni był czas na refleksje. Jakie było najważniejsze polityczne wydarzenie roku?
To subiektywne spojrzenie, ale dla mnie najważniejsze było przełamanie politycznej sytuacji. Od wiosny sondaże partyjne jasno wskazują, że PiS, z większą czy mniejszą przewagą, jest liderem. Społeczeństwo zobaczyło, że Platforma jest pustą i bezprogramową partią, jednocześnie dostrzegając po naszej stronie alternatywę – popieraną obecnie przez ponad 30% społeczeństwa. Dlatego najważniejsze jest pokazanie naszego programu i obalenie mitu, wedle którego Platforma wspaniale rządzi Polską.
Kluczową sprawą jest to, czy uda się utrzymać takie notowania do majowych wyborów europejskich, a potem do samorządowych na jesieni. Uda się?
Jest to problem, nad którym się zastanawiamy. Chcemy, aby to, co pokazaliśmy na konferencjach, spotkaniach zespołu prof. Glińskiego czy konwencjach partyjnych, przekuło się na konkretny program, który zaprezentujemy na początku roku. Mamy nadzieję, że te propozycje podtrzymają poparcie dla nas.
Faktycznie sondaże są coraz lepsze, ale jednocześnie zachowania Adama Hofmana czy Tomasza Kaczmarka są dla PiS-u problemem.
To zawsze się zdarza. Przez ostatni rok na naszych wewnętrznych spotkaniach mocno zwracaliśmy uwagę, żeby się strzec, bo, jako partia dążąca do władzy, jesteśmy mocno obserwowani. Apelowaliśmy do kolegów i koleżanek o poprawne zachowanie, bo będziemy prześwietlani na wszystkie strony. Niektórym się nie udało, ale to marginalne przypadki.
Wspominał pan o nowym programie partii. Czy naprawdę da się w obecnej sytuacji gospodarczej obniżyć VAT do 22 proc.?
Tak, bo jednocześnie pokazujemy, gdzie można zarobić pieniądze. To powszechnie w Europie dyskutowany podatek bankowy albo od transakcji finansowych. On jest minimalny, ale przy skali tych operacji, potrafi przynieść istotne wpływy. Poza tym można opodatkować supermarkety.
Ma pan satysfakcję, że poparcie dla Platformy sukcesywnie topnieje?
To nie jest kwestia satysfakcji. Coraz więcej ludzi dostrzega, jaką partią jest Platforma. Bardzo często są tam ludzie ze słabym wykształceniem zawodowym. Jaki zawód ma pan Tusk?
Jest historykiem.
Ale naukowo coś prowadził? Jakieś badania? A jaki zawód ma pan Graś? Albo pan Nowak?
Nowak jest politologiem.
Skończył politologię, ale jaki zawód wykonywał? Takich przypadków można mnożyć. Gdyby przegrali wybory, a Tusk nie znalazł się w Sejmie, to gdzie poszedłby do pracy? Do społeczeństwa zaczyna docierać, że wybrali ludzi, którzy ich oczarowali i omamili jakimiś perspektywami. Zaczyna ono powoli dostrzegać, że tych Nikodemów Dyzmów trzeba się wreszcie pozbyć. Do władzy muszą dojść fachowcy.
A czy poparcie dla Platformy będzie powoli słabnąć, czy będzie to raczej ostry zjazd poniżej 20 proc., który podobno przełoży się na wewnętrzne ruchy?
Wielu analityków podkreśla, że jeżeli w czasie zimy nie nastąpi jakaś katastrofa, która mogłaby spowodować gwałtowny spadek wizerunku niektórych ministrów czy funkcjonowania rządu, to takim sprawdzianem będą majowe wybory do Parlamentu Europejskiego. Jeżeli ekipa, którą wystawi Tusk, otrzyma słabe poparcie, będzie to rzutować na następne wybory. Wtedy może dojść do jakichś rozliczeń i odejść, np. do partii Gowina.
Jest jeszcze Grzegorz Schetyna.
No właśnie, sprawa rozliczeń w Platformie nie jest zakończona. Wydaje mi się, że Schetyna jest głęboko rozczarowany i zawiedziony. Nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Na razie czeka, ale w przyszłym roku może podjąć jakąś decyzję.
Witold Waszczykowski: Dziękuję, wszystko w porządku.
Przez te kilka dni był czas na refleksje. Jakie było najważniejsze polityczne wydarzenie roku?
To subiektywne spojrzenie, ale dla mnie najważniejsze było przełamanie politycznej sytuacji. Od wiosny sondaże partyjne jasno wskazują, że PiS, z większą czy mniejszą przewagą, jest liderem. Społeczeństwo zobaczyło, że Platforma jest pustą i bezprogramową partią, jednocześnie dostrzegając po naszej stronie alternatywę – popieraną obecnie przez ponad 30% społeczeństwa. Dlatego najważniejsze jest pokazanie naszego programu i obalenie mitu, wedle którego Platforma wspaniale rządzi Polską.
Kluczową sprawą jest to, czy uda się utrzymać takie notowania do majowych wyborów europejskich, a potem do samorządowych na jesieni. Uda się?
Jest to problem, nad którym się zastanawiamy. Chcemy, aby to, co pokazaliśmy na konferencjach, spotkaniach zespołu prof. Glińskiego czy konwencjach partyjnych, przekuło się na konkretny program, który zaprezentujemy na początku roku. Mamy nadzieję, że te propozycje podtrzymają poparcie dla nas.
Faktycznie sondaże są coraz lepsze, ale jednocześnie zachowania Adama Hofmana czy Tomasza Kaczmarka są dla PiS-u problemem.
To zawsze się zdarza. Przez ostatni rok na naszych wewnętrznych spotkaniach mocno zwracaliśmy uwagę, żeby się strzec, bo, jako partia dążąca do władzy, jesteśmy mocno obserwowani. Apelowaliśmy do kolegów i koleżanek o poprawne zachowanie, bo będziemy prześwietlani na wszystkie strony. Niektórym się nie udało, ale to marginalne przypadki.
Wspominał pan o nowym programie partii. Czy naprawdę da się w obecnej sytuacji gospodarczej obniżyć VAT do 22 proc.?
Tak, bo jednocześnie pokazujemy, gdzie można zarobić pieniądze. To powszechnie w Europie dyskutowany podatek bankowy albo od transakcji finansowych. On jest minimalny, ale przy skali tych operacji, potrafi przynieść istotne wpływy. Poza tym można opodatkować supermarkety.
Ma pan satysfakcję, że poparcie dla Platformy sukcesywnie topnieje?
To nie jest kwestia satysfakcji. Coraz więcej ludzi dostrzega, jaką partią jest Platforma. Bardzo często są tam ludzie ze słabym wykształceniem zawodowym. Jaki zawód ma pan Tusk?
Jest historykiem.
Ale naukowo coś prowadził? Jakieś badania? A jaki zawód ma pan Graś? Albo pan Nowak?
Nowak jest politologiem.
Skończył politologię, ale jaki zawód wykonywał? Takich przypadków można mnożyć. Gdyby przegrali wybory, a Tusk nie znalazł się w Sejmie, to gdzie poszedłby do pracy? Do społeczeństwa zaczyna docierać, że wybrali ludzi, którzy ich oczarowali i omamili jakimiś perspektywami. Zaczyna ono powoli dostrzegać, że tych Nikodemów Dyzmów trzeba się wreszcie pozbyć. Do władzy muszą dojść fachowcy.
A czy poparcie dla Platformy będzie powoli słabnąć, czy będzie to raczej ostry zjazd poniżej 20 proc., który podobno przełoży się na wewnętrzne ruchy?
Wielu analityków podkreśla, że jeżeli w czasie zimy nie nastąpi jakaś katastrofa, która mogłaby spowodować gwałtowny spadek wizerunku niektórych ministrów czy funkcjonowania rządu, to takim sprawdzianem będą majowe wybory do Parlamentu Europejskiego. Jeżeli ekipa, którą wystawi Tusk, otrzyma słabe poparcie, będzie to rzutować na następne wybory. Wtedy może dojść do jakichś rozliczeń i odejść, np. do partii Gowina.
Jest jeszcze Grzegorz Schetyna.
No właśnie, sprawa rozliczeń w Platformie nie jest zakończona. Wydaje mi się, że Schetyna jest głęboko rozczarowany i zawiedziony. Nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Na razie czeka, ale w przyszłym roku może podjąć jakąś decyzję.