Eskalacja indyjsko-pakistańskiego konfliktu grozi wybuchem wojny nuklearnej
Świat z niepokojem obserwuje wybuch kolejnego indyjsko-pakistańskiego konfliktu o Kaszmir, od półwiecza uchodzący za regionalną "wylęgarnię" wojen. Ostatnie starcia określane są jako najcięższe od czasu ostatniej wojny w 1972 r. Tylko w maju po obu stronach zginęło ok. 300 osób. Sytuacja zaostrzyła się po zestrzeleniu dwóch indyjskich myśliwców, które zaatakowały pozycje zajmowane przez popieranych przez Islamabad separatystów kaszmirskich. Zarówno Indie, jak i Pakistan od niedawna posiadają broń nuklearną i każda nowa wojna w tym regionie grozi nieobliczalnymi skutkami. Jeszcze miesiąc temu stosunki między Indiami i Pakistanem określane były jako najlepsze od 52 lat. Po uzyskaniu niepodległości w 1947 r. oba państwa prowadziły już trzy wojny, w tym dwie o terytorium podzielonego Kaszmiru. Ocieplenie na linii Delhi-Islamabad nastąpiło dzięki inicjatywie premiera Indii Atala Behari Vajpayee, który w lutym w Lahore doprowadził do spotkania z szefem rządu pakistańskiego Nawazem Szarifem. W podpisanej wtedy deklaracji obaj premierzy zobowiązali się do unikania siłowych rozstrzygnięć konfliktu o Kaszmir, budowy zaufania i kontynuowania dialogu. Taki akt dobrej woli dawał nadzieję na kontynuację rozmów pokojowych, choć w Lahore strony nie zmieniły jeszcze swych stanowisk w kwestii Kaszmiru. Delhi uważa go za integralną część Indii, a Islamabad chce, by mieszkańcy, w większości muzułmanie, sami zadecydowali w plebiscycie, czy region ten pozostanie pod kontrolą Indii, czy będzie przyłączony do Pakistanu. Korzenie sporu sięgają 1947 r. Wówczas Indie, opierając się na woli ostatniego maharadży Kaszmiru, Hari Singha, pragnęły włączyć prowincję do nowo powstałego państwa. Z kolei pakistańskie władze twierdziły, że zamieszkany głównie przez muzułmanów Kaszmir powinien się znaleźć w granicach Pakistanu. W wyniku trwającej dwa lata wojny prowincja została podzielona między sąsiadów. Znaczna część muzułmańskiej ludności indyjskiej części Kaszmiru nigdy nie pogodziła się ze zwierzchnością Delhi i prowadzi partyzancką walkę o przyłączenie prowincji do Pakistanu lub uzyskanie niepodległości. W 1989 r. muzułmańscy guerillas rozpoczęli otwartą wojnę z indyjską armią. Najsilniejszym i najstarszym ugrupowaniem partyzanckim jest głoszący socjalistyczne idee Front Wyzwolenia Dżammu i Kaszmiru. Nic dziwnego, że Islamabad nie ukrywa swego poparcia dla partyzantów, którym dostarcza broń i udziela schronienia. W odpowiedzi Indie wysyłają kolejne oddziały artylerii i piechoty, a ostatnio lotnictwa. Z kolei na pomoc separatystom przybyło ok. 700 najemników islamskich, w tym duża grupa afgańskich talibów. Wyniszczony wieloletnimi walkami Kaszmir, niegdyś prawdziwy raj na ziemi, dziś bardziej przypomina pie- kło. W prowincji stacjonuje 600 tys. uzbrojonych po zęby indyjskich żołnierzy. Zależnie od źródła liczba ofiar konfliktu szacowana jest na 17-47 tys. osób. Eskalacja konfliktu wywołała ogromne zaniepokojenie społeczności międzynarodowej, zwłaszcza że w ubiegłym roku oba kraje przeprowadziły próby z bronią jądrową i zachodzi obawa, iż mogą być skłonne sięgnąć po nią w walce ze znienawidzonym przeciwnikiem. Do wstrzymania akcji zbrojnych nawołują władze Rosji i rząd Niemiec, które przewodniczą obecnie Unii Europejskiej. Także Chiny, które w przeszłości zawsze stawały po stronie Pakistanu, przypomniały obu stronom o spoczywającej na nich odpowiedzialności za stabilność polityczną w południowej Azji. Natychmiastowego przerwania działań zbrojnych domaga się sekretarz generalny ONZ Kofi Annan. "Nie wiemy, dlaczego Indie zmierzają do zaostrzenia sytuacji. Ale jeśli będą atakować nasze pozycje, będziemy się bronić" - odpowiedział minister spraw zagranicznych Pakistanu Sartaj Aziz, odpowiadając na prośbę władz USA i Wielkiej Brytanii o zaprzestanie eskalacji konfliktu.
Więcej możesz przeczytać w 23/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.