-Pomysł Premiera Tuska wprowadzenia obowiązkowych alkomatów we wszystkich samochodach to wyraz bezradności rządu. Zakazami i wysokimi karami nie zmieniamy mentalności Polaków. Przede wszystkim ktoś zarobi miliony na pomyśle rządu – powiedział w rozmowie z Wprost poseł Polska Razem Jarosława Gowina Jacek Żalek. Skomentował w ten sposób pomysł rządu, by od 2015 r. każdy kierowca musiał wozić ze sobą alkomat.
Przypomnijmy, że na tle ostatnich, tragicznych wypadków z udziałem pijanych kierowców rząd przedstawił projekt zmian w prawie. To efekt zdarzeń w Kamieniu Pomorskim z 1 stycznia, gdzie zginęło sześć osób oraz z Łodzi, gdzie 6 stycznia pijany motorniczy tramwaju zabił dwie kobiety.
Jedną z kluczowych zmian w prawie dotyczącym pijanych kierowców miałoby być wprowadzenie obowiązkowego posiadania w każdym samochodzie alkomatu - Jeżeli do tej pory rząd nie potrafił wprowadzić obowiązkowych alkomatów dla zawodowych kierowców, to próba nałożenia takiego obowiązków na wszystkich kierujących jest po prostu wynikiem bezradności rządu w dramatycznej sytuacji, jaka po 1 stycznia wstrząsnęła Polską. Rząd do tej pory lekceważył problem nadużywania alkoholu i to był błąd, który się zemścił licznymi tragediami – komentuje Jacek Żalek.
Polityk krytykuje obowiązujące rozwiązania prawne - Problem ten wynika z wielu czynników. Po pierwsze z niskiej kultury jazdy, a po drugie ze złych przepisów. Choć prawo karne w tej sprawie jest wyjątkowo restrykcyjne to nadal mało skuteczne. A jeżeli w społeczeństwie funkcjonuje poczucie nieskuteczności prawa ludzie przestają takich przepisów przestrzegać. Polskie prawo jest niekonsekwentne – potrafi karać za byle co, a w przypadku poważnych wykroczeń jest niewspółmierne. Mamy represyjne prawo, które nakłada nadmierne obowiązki i uciążliwe ograniczenia, ale przestępcy nie są karani bo nie ma logicznego systemu sankcji i konsekwencji w ich egzekwowaniu. Zakazami i wysokimi karami nie zmienimy mentalności Polaków. Posiadanie alkomatu nikogo nie otrzeźwi – mówił poseł.
Jak pijanemu kierowcy ma pomóc świadomość wożenia w bagażniku przedmiotu do mierzenia poziomu alkoholu skoro mało który patrol policji i komisariat jest w jego posiadaniu? –pytał Jacek Żalek - Problem pijanych kierowców jest wynikiem wieloletnich zaniedbań, których nie rozwiążemy pod wpływem emocji radykalizmem nieprzemyślanych i pochopnych propozycji. Dopiero po serii tragicznych wypadków rząd otworzył oczy i uzmysłowił sobie, że w Polsce po drogach jeżdżą pijani kierowcy. Gdyby nie te wypadki z ostatnich dni, które unaoczniły skale zagrożenia to premier w
żaden sposób by się nie zainteresował problemem – wyjaśnia polityk.
– Alkomaty to kolejny skok na kasę Polaków – mówił poseł. Porównywał próbę wprowadzenia alkomatów z rozwiązaniem jakie miało miejsce w przypadku fotoradarów. - Przede wszystkim ktoś zarobi miliardy na nieudolności rządu. Rozumiem, że pan Premier przedstawiając taki postulat nie musi się martwić o swoją emeryturę. Jeżeli przeforsuje ten projekt, za który zapłacą miliony Polaków, to firmy z branży docenią jego gest. Łatwo policzyć - cena profesjonalnego atestowanego alkomatu wynosi w granicach 2 tys. zł. pomnożone przez każdy pojazd, których w Polsce jest dużo ponad 20 mln. to daje do podziału zawrotną kwota 40 mld zł. – podkreślił Jacek Żalek.
Jedną z kluczowych zmian w prawie dotyczącym pijanych kierowców miałoby być wprowadzenie obowiązkowego posiadania w każdym samochodzie alkomatu - Jeżeli do tej pory rząd nie potrafił wprowadzić obowiązkowych alkomatów dla zawodowych kierowców, to próba nałożenia takiego obowiązków na wszystkich kierujących jest po prostu wynikiem bezradności rządu w dramatycznej sytuacji, jaka po 1 stycznia wstrząsnęła Polską. Rząd do tej pory lekceważył problem nadużywania alkoholu i to był błąd, który się zemścił licznymi tragediami – komentuje Jacek Żalek.
Polityk krytykuje obowiązujące rozwiązania prawne - Problem ten wynika z wielu czynników. Po pierwsze z niskiej kultury jazdy, a po drugie ze złych przepisów. Choć prawo karne w tej sprawie jest wyjątkowo restrykcyjne to nadal mało skuteczne. A jeżeli w społeczeństwie funkcjonuje poczucie nieskuteczności prawa ludzie przestają takich przepisów przestrzegać. Polskie prawo jest niekonsekwentne – potrafi karać za byle co, a w przypadku poważnych wykroczeń jest niewspółmierne. Mamy represyjne prawo, które nakłada nadmierne obowiązki i uciążliwe ograniczenia, ale przestępcy nie są karani bo nie ma logicznego systemu sankcji i konsekwencji w ich egzekwowaniu. Zakazami i wysokimi karami nie zmienimy mentalności Polaków. Posiadanie alkomatu nikogo nie otrzeźwi – mówił poseł.
Jak pijanemu kierowcy ma pomóc świadomość wożenia w bagażniku przedmiotu do mierzenia poziomu alkoholu skoro mało który patrol policji i komisariat jest w jego posiadaniu? –pytał Jacek Żalek - Problem pijanych kierowców jest wynikiem wieloletnich zaniedbań, których nie rozwiążemy pod wpływem emocji radykalizmem nieprzemyślanych i pochopnych propozycji. Dopiero po serii tragicznych wypadków rząd otworzył oczy i uzmysłowił sobie, że w Polsce po drogach jeżdżą pijani kierowcy. Gdyby nie te wypadki z ostatnich dni, które unaoczniły skale zagrożenia to premier w
żaden sposób by się nie zainteresował problemem – wyjaśnia polityk.
– Alkomaty to kolejny skok na kasę Polaków – mówił poseł. Porównywał próbę wprowadzenia alkomatów z rozwiązaniem jakie miało miejsce w przypadku fotoradarów. - Przede wszystkim ktoś zarobi miliardy na nieudolności rządu. Rozumiem, że pan Premier przedstawiając taki postulat nie musi się martwić o swoją emeryturę. Jeżeli przeforsuje ten projekt, za który zapłacą miliony Polaków, to firmy z branży docenią jego gest. Łatwo policzyć - cena profesjonalnego atestowanego alkomatu wynosi w granicach 2 tys. zł. pomnożone przez każdy pojazd, których w Polsce jest dużo ponad 20 mln. to daje do podziału zawrotną kwota 40 mld zł. – podkreślił Jacek Żalek.