- Osoba, która nie wie co się dzieje na jej oddziale, nie powinna pełnić swoich obowiązków. Szpital mając taką pacjentkę, powinien otoczyć ją szczególną opieką - mówiła Małgorzata Kidawa-Błońska, rzeczniczka rządu w programie "Minęła dwudziesta" w TVP Info komentując wydarzenia na oddziale ginekologicznym w szpitalu we Włocławku.
We włocławskim szpitalu z czwartku na piątek, tuż przed cesarskim cięciem, zmarły bliźnięta, które zgodnie z zaleceniami lekarza prowadzącego miały urodzić się w czwartek. Jednak kobieta została poinformowana przez personel, iż nie ma specjalisty od USG, więc poród odbędzie się następnego dnia. Niestety bliźnięta urodziły się martwe.
Ordynator ginekologii Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego m. bł. ks. Jerzego Popiełuszki poinformował, że decyzja zapadła w czwartek wieczorem, bo nie było przesłanek, aby zrobić operację w środku nocy. Oznajmił również, że kobieta była pod dobrą opieką.
Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz wystąpił o zawieszenie ordynatora oddziału ginekologii we Włocławku do czasu wyjaśnienia sprawy.
- Zawód lekarza to nie tylko zawód, to jest posłanie, wyjątkowa misja. Pacjent potrzebuje wiedzieć od lekarza, co się z nim dzieje, co go czeka, jakie są zagrożenia. Są lekarze, którzy to robią wspaniale, ale są tacy, którzy nie mają odwagi powiedzieć pacjentowi, co się z nim dzieje. Ktoś, kto się decyduje na uprawianie tego zawodu, bierze na siebie wielka odpowiedzialność. Musi chcieć traktować pacjentów jak osoby najbliższe - powiedziała Kidawa-Błońska.
Polityk zaznaczyła, że szpital we Włocławku był przygotowany technicznie, do przyjęcia pacjentki. - Jestem zaskoczona, zdarzają się przypadki nagłych cesarskich cięć, taki lekarz powinien być. Nie wiem dlaczego go nie było. Nie było osoby, która by to zrobiła. Poczekajmy na przeprowadzone śledztwo, które bardzo dokładnie to wyjaśni. Teraz pozostaje nam już tylko bardzo współczuć rodzicom. Mam nadzieję, że jednak dadzą radę. Czekamy na wyjaśnienie, kto zawinił i dlaczego - podkreśliła rzeczniczka rządu.
ja, TVP Info
Ordynator ginekologii Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego m. bł. ks. Jerzego Popiełuszki poinformował, że decyzja zapadła w czwartek wieczorem, bo nie było przesłanek, aby zrobić operację w środku nocy. Oznajmił również, że kobieta była pod dobrą opieką.
Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz wystąpił o zawieszenie ordynatora oddziału ginekologii we Włocławku do czasu wyjaśnienia sprawy.
- Zawód lekarza to nie tylko zawód, to jest posłanie, wyjątkowa misja. Pacjent potrzebuje wiedzieć od lekarza, co się z nim dzieje, co go czeka, jakie są zagrożenia. Są lekarze, którzy to robią wspaniale, ale są tacy, którzy nie mają odwagi powiedzieć pacjentowi, co się z nim dzieje. Ktoś, kto się decyduje na uprawianie tego zawodu, bierze na siebie wielka odpowiedzialność. Musi chcieć traktować pacjentów jak osoby najbliższe - powiedziała Kidawa-Błońska.
Polityk zaznaczyła, że szpital we Włocławku był przygotowany technicznie, do przyjęcia pacjentki. - Jestem zaskoczona, zdarzają się przypadki nagłych cesarskich cięć, taki lekarz powinien być. Nie wiem dlaczego go nie było. Nie było osoby, która by to zrobiła. Poczekajmy na przeprowadzone śledztwo, które bardzo dokładnie to wyjaśni. Teraz pozostaje nam już tylko bardzo współczuć rodzicom. Mam nadzieję, że jednak dadzą radę. Czekamy na wyjaśnienie, kto zawinił i dlaczego - podkreśliła rzeczniczka rządu.
ja, TVP Info