"Koalicja (antyiracka) wzięła na siebie odpowiedzialność za unieszkodliwienie broni masowego rażenia Iraku i jego programów rakietowych" - powiedział rzecznik Białego Domu Ari Fleischer, pytany, czy administracja zgodzi się na powrót inspektorów.
Zapytany o to samo ambasador USA przy ONZ John Negroponte oświadczył, że wojska koalicji "wzięły odpowiedzialność za dalsze inspekcje (broni masowego rażenia) i za wcielenie w życie rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ o rozbrojeniu Iraku oraz za demontaż irackiej broni".
W wywiadzie dla BBC Blix powiedział, że "wiele informacji wywiadowczych, na podstawie których stolice (krajów członkowskich ONZ) budowały swoje argumenty (za wojną z Irakiem), wydawało się wątpliwych".
Później szef komisji inspekcyjnej starał się złagodzić antyamerykańskie ostrze swej wypowiedzi, oświadczając w telewizji CNN, że chodziło mu o "mankamenty w informacjach wywiadu, co nie dotyczy tylko wywiadu z USA, ale także z całego świata"
Powrotu inspektorów do Iraku i ostatecznego stwierdzenia, czy jest tam broń chemiczna i biologiczna, zabroniona na mocy rezolucji ONZ, domagały się Francja i Rosja, stawiając to jako warunek zniesienia sankcji ONZ nałożonych na Irak w 1991 r. po wojnie nad Zatoką Perską.
We wtorek jednak Francja niespodziewanie ogłosiła, że popiera zawieszenie sankcji. Całkowitego zniesienia embarga domagają się USA, przypominając, że krępuje ono odbudowę i rozwój gospodarczy Iraku. Dotychczasowe stanowisko Francji wywołało w USA falę potępiających ją komentarzy.
Po decyzji Francji ambasador Rosji przy ONZ Siergiej Ławrow powiedział: "Nie oponujemy przeciw zniesieniu sankcji, nalegamy tylko na wprowadzenie w życie rezolucji ONZ".
Czyli: na uzależnieniu cofnięcia sankcji od zdania ONZ.
les, pap