W środę podczas robienia zastrzyku w przychodni w Zabrzu zmarła 60-letnia kobieta. Przedstawiciele placówki twierdzą jednak, że wszystko odbyło się prawidłowo - podaje tvn24.pl.
Według relacji policji 60-letnia kobieta przyszła w środę do zabrzańskiej przychodni, ponieważ źle się czuła. Tam po badaniu przez lekarkę zaaplikowano jej dożylnie lekarstwo. – Zgon pacjentki nastąpił w zasadzie w trakcie podawania zastrzyku. Trudno w tej chwili powiedzieć, czy był konsekwencją właśnie tej czynności. Ten sam antybiotyk pacjentka dostawała miesiąc temu w postaci tabletek. To raczej nie była reakcja uczuleniowa. Jeśli byłaby uczulona, to na substancję, a nie na zastrzyk – wytłumaczyła dr Beata Kluszczyńska, spec. medycyny rodzinnej z opisywanej przychodni.
W tej samej przychodni kilka tygodni temu zmarł siedząc przy rejestracji 77-letni mężczyzna. Przedstawiciele placówki w specjalnym piśmie wyrazili swoje współczucie rodzinom zmarłych, ale zastrzeli, że śmierć w placówce medycznej, do której zgłaszają się osoby chore, nie powinna być przedstawiana jako coś "niebywałego". "Wszystko odbyło się prawidłowo i z zachowaniem obowiązujących standardów i procedur" - twierdzą przedstawiciele przychodni.
pr, tvn24.pl
W tej samej przychodni kilka tygodni temu zmarł siedząc przy rejestracji 77-letni mężczyzna. Przedstawiciele placówki w specjalnym piśmie wyrazili swoje współczucie rodzinom zmarłych, ale zastrzeli, że śmierć w placówce medycznej, do której zgłaszają się osoby chore, nie powinna być przedstawiana jako coś "niebywałego". "Wszystko odbyło się prawidłowo i z zachowaniem obowiązujących standardów i procedur" - twierdzą przedstawiciele przychodni.
pr, tvn24.pl