- Władze chcą wyciszyć Smoleńsk, zniechęcić Polaków, przez ciągłe ośmieszanie działań rodzin, pełnomocników oraz sejmowego zespołu kierowanego przez ministra Antoniego Macierewicza. Nie dopuszcza się do dziś do merytorycznych dyskusji ekspertów rządowych i ekspertów niezależnych, tych, którzy współdziałają z zespołem Macierewicza. Władzom zależy jedynie na obrzydzeniu Macierewicza i zespołu smoleńskiego oraz tego, co wydarzyło się nad Smoleńskiem - mówił w rozmowie z portalem Stefczyk.info Andrzej Melak, brat Stefana Melaka, który zginął 10 kwietnia 2010 pod Smoleńskiem.
W ocenie Melaka zachowanie polskich władz jest niezrozumiałe. - Jak można być takim cynikiem, obojętnym wobec śmierci elity narodu, której przyczyny do dziś są niewyjaśnione. Jak można zlecić i tchórzliwie oddać wszystkie instrumenty śledztwa w ręce wrogiego państwa, jakim jest Rosja. Jak wykazały cztery ostatnie lata nie ma żadnego polepszenia stosunków z Rosją, nie ma żadnego postępu w żadnej sprawie, ani katyńskiej, ani smoleńskiej - podkreślił.
- Wciąż jesteśmy wasalem, który wyciąga rękę do Rosji po pierwszorzędne dowody. Czekamy na zwrot wraku, czarnych skrzynek i wielu innych rzeczy. A Rosjanie mówią: tam wasze miejsce. Będziemy chcieli to damy. Stosunek Jacka Cichockiego wyrażony w piśmie do KPRM to gra na czas, gra na czas, na znudzenie, gra, by niczego nie wyjaśnić - zaznaczył.
Zdaniem Melaka działania prokuratury to "pozorowanie śledztwa". - Mamy pracę na nieoryginalnych dokumentach. To wszystko gra, gra, mająca na celu zniechęcenie ludzi i pokazanie społeczeństwu, że śledztwo się toczy. Śledztwo się nie toczy. Dopóki nie ma dokumentów i dowodów pierwszego znaczenia w Polsce, to ono się nie toczy - podsumował Andrzej Melak.
ja, Stefczyk.info
- Wciąż jesteśmy wasalem, który wyciąga rękę do Rosji po pierwszorzędne dowody. Czekamy na zwrot wraku, czarnych skrzynek i wielu innych rzeczy. A Rosjanie mówią: tam wasze miejsce. Będziemy chcieli to damy. Stosunek Jacka Cichockiego wyrażony w piśmie do KPRM to gra na czas, gra na czas, na znudzenie, gra, by niczego nie wyjaśnić - zaznaczył.
Zdaniem Melaka działania prokuratury to "pozorowanie śledztwa". - Mamy pracę na nieoryginalnych dokumentach. To wszystko gra, gra, mająca na celu zniechęcenie ludzi i pokazanie społeczeństwu, że śledztwo się toczy. Śledztwo się nie toczy. Dopóki nie ma dokumentów i dowodów pierwszego znaczenia w Polsce, to ono się nie toczy - podsumował Andrzej Melak.
ja, Stefczyk.info